Rozdział 32

3.9K 321 59
                                    

" Gwałt psychiczny. "

Sam

Spojrzeliśmy z Fritzem na swoje odbicia w dużym lustrze, oprawionym białą ramą.

Jego ogniste loki do ramion, mocna szminka oraz ubranie z lat osiemdziesiątych, zaskoczyły mnie do upadłego.

Teraz widać, że jest stu procentowym pedałem.

Ja miałem brązowe włosy w stylu Marilyn Monroe, futro z centkami, a także czerwoną, obcisłą sukienkę.

Nie wiem dlaczego mi ją dali. Szuje. Znęcają się nade mną bo jestem omegą...

- Yyyy...- Wydusił z siebie rudy.

- Nic nie mów. - warknąłem.

Chłopak o pseudonimie Vicki, uśmiechnął się zadziornie.

- Idealnie! - podsumował.

Fritz zrobił gest, jakby wymiotował.

- No dobra. - czarnowłosy ma szczęście tego nie zauważył. - Będziecie na początku pracować przy barze. Tak...Na dobry start.

- Niech będzie...- westchnąłem.

Wyprowadził nas z przebieralni.

Mieliśmy pracować pod parterem, w miejscu, gdzie światło dzienne nigdy nie dotrze. Tutaj, niżej, wszystko było inne, niżeli piętro wyżej.

Omegi pokazywały tutaj, co najbardziej sprawia im przyjemność. Mężczyźni i kobiety mieli ruję, a w około adorowali je alfy, które tylko czekały, aż nadejdzie ich kolej na zabranie do pokoiku. Byłem w szoku. Jak można robić coś takiego tylko z przyjemności?! Ale nie wyciągnąłem tych wniosków z nikąd.

Oni...Wszyscy się uśmiechali, żartowali, byli tak zajęci jak nigdy. W pierwszej chwili nawet się nie zorientowałem kiedy do baru podszedł szeroki buc z mięśniami.

- Mmmm...~ Dobry wieczór. - powiedział z zadziornym uśmiechem.

Skamieniałem. On...On był okropny! Brzydki, łysy, z nosem kartofla!

- Co podać? - wyłonił się Fritz z uśmiechem.

Jak zwykle ratował sytuację.

- Najlepiej koleżankę obok, a do picia...- podał nazwę jakiegoś łacińskiego drinku.

Fritz spojrzał na mnie zakłopotany. Też nie wiedział jak zareagować na ten widoczny flirt. Ponownie się uśmiechnął ciągnąć to, co zaczął.

- Już podaję. - zaczął szukać odpowiedniej butelki.

Klient zerknął na mnie.

- Chodź, maleńka. - mruknął zachęcająco. - Pokażę ci coś ciekawego.

Obejrzałem się za Fritzem, ale ten zniknął do magazynu. Dalej stał jedynie Vicki, który z uśmiechem pokazał, abym szedł.

- J-ja...Chyba podziękuję...- wyjąkałem.

Ten to zignorował. Złapał moją dłoń, po czym przyciągnął w swoją stronę. Następnie chwycił moje ciało i wziął na ręce, wyciągając zza lady.

                            * * *

Vicki pokazał nam nasz pokój. Kiedy wyszedł zostawiając nas samych, opadłem na jedno z nich.

- No to opowiadaj...Co on ci zrobił? - obok mnie usiadł Fritz.

Wolałem do tego nie wracać.

- Nic. Wziął mnie na kolana, trochę całował po policzku, ale Vicki dosypał mu do napoju coś usypiającego. - wzruszyłem ramionami.

- No tak...W końcu nadal jesteś omegą Lewisa. - przyznał.

- Taaa, ale jak widać ten ma mnie w dupie. W każdym bądź razie tutaj, to raczej nie ma znaczenia...- mruknąłem zniechęcony.

- Oczywiście, że ma! To prawo zakazuje, aby ktokolwiek inny cię tknął. Osoba, która się na to ośmieli może przyjąć nawet karę śmierci.- opowiedział. - Poza tym...Ta sytuacja też nie wychodzi mu na dobre. Zepsuł sobie reputację wysyłając tutaj Lunę stada.

- Czyli nikt mnie nie może tknąć, nawet kiedy mam ruję? - wyszczerzyłem się radosny jak idiota.

- Tak. Ej Sam, może jednak poszedłbyś poprosić Victorię o tabletki? Powinna ci je dać, jeżeli ty będziesz o nie prosił.

- Ale...Po co tabletki? - zdziwiłem się.

- Ty jebany samolubie! Ciebie nikt nie zgwałci, ale co ze mną?! Te tabletki są dla omeg, ale mi też mogą pomóc. Odpędzą niechcianych adoratorów.

Coś mnie tknęło. Jak mogłem zapomnieć o moim przyjacielu?

- Przepraszam...Dobrze, pójdę. - wstałem.

Fritz spojrzał na mnie kątem oka. Widocznie był urażony. Może nawet zły.

Wyszedłem z pokoju i ruszyłem korytarzem w stronę garderoby. Tam zazwyczaj był Vicki, wraz z resztą. Zbliżyłem się do uchylonych drzwi.

- Vicki, a co z Lewisem? Też się w nim kochałaś! - zawołała jakaś dziewczyna.

- Heh, do dzisiaj go kocham~ Zanim poznał tą nędzną i brzydką omegę, co noc mnie odwiedzał. - pochwalił się.

- Czyli był gejem?

- Haha! Ależ nie! Prędzej bi, ale sam już nie wiem. - wybuchł śmiechem. - Nie ważne. Wpadłem na genialny pomysł, aby ta jego omega poszła w niepamięć.

- Jaki?! Jaki?!

- Powiem mu, że jestem z nim w ciąży. - dokończył.

Dziewczyny wybuchnęły śmiechem i podziwem. Zacisnąłem pięści. Moje serce gwałtownie przyśpieszyło. Waliło jak opętane. Moje oczy stanęły się mocno niebieskie, zaś pazury wydłużyły się znacznie.

- Zginiesz marne. - szepnąłem.

Pchnąłem drzwi gwałtownie. W pomieszczeniu było cicho. Wszedłem do środka, trzęsąc się lekko z nerwów.

- Ty, nędzny, jebany, dziwko. - warknąłem w stronę Vicki.

// lol. XD

~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz