" Chuj mi zniknął"
Sam
Rano nie działo się nic wyjątkowego. Dostałem natchnienia i wyszedłem poćwiczyć.
Babka poleciła mi regularny trening, bo "zjedzą mnie w stadzie". Co oczywiście jest nieprawdą.
Ja mogę jadać. Ale oni nie. CIASTECZKA SĄ MOJE.
Postanowiłem, że odwiedzę dzisiaj Fritza i opowiem mu o moim sukcesie. W końcu liczył na powodzenie.
Zapukałem do drzwi jego domu, jednak nie otworzył mi chłopak, a jego mama. Stała zasłaniając dłonią usta. Była zapłakana.
- Proszę pani, coś się stało? - zapytałem zmieszany.
- Wejdź. - zaprosiła mnie do środka.
Usiedliśmy na kanapie, a ja ponowiłem pytanie.
- Zabrali...Oni...Zabrali mojego syna...- wyszlochała.
- Oni?! Czyli kto? - zdziwiłem się.
Fritza? Przecież on jest gówno warty.
- Ci ze stada...Wypytywali go, a potem...Zabrali...Kriss go zabrała...- wysmarkała w chusteczkę.
- Co za suka...Znaczy! Kto to Kriss? - zapytałem, ledwo powstrzymując gniew.
- Wiem tylko, że to jedna z ważniejszych osób ze stada. Ja do nich nie należę, więc nie wiem...Tylko Fritz się dostał....Ja zrezygnowałam...- przyznała.
- Znajdę ją. - syknąłem. - Przyprowadzę Fritza do domu, a jej skopię jaja. - Przymrużyłem gniewnie oczy.
Lewis
Kriss czekała na mnie w holu. Zeszłem po ogromnych schodach i udałem się w jej oraz alf stronę.
Ona, jak zwykle w swoim brązowym ubraniu, wyglądała na pewną siebie. To samo alfy, które okryły się czernią. Rudowłosy Fritz na kilometr różnił się od ciemnych postaci.
Podszedłem do nich, niechętnie obdarzając, teraz kucającego przy ziemi, chłopaka.
- Czyli on wie, ale nie chce nic powiedzieć? - zapytałem sucho dziewczyny.
Ta kwinęła głową twierdząco.
Butem nadepnąłem mocno na jego dłoń, na co ten jęknął z bólu.
- Zaraz mi wszystko wyćwierkasz. - syknąłem. - Zabierzcie go schowka na niegrzeczne psy. - powiedziałem z odrazą.
Nie znosiłem kłamców. Nigdy nie nawidziłem dup, które ruchały się po kątach, twierdząc, że nie są dziwkami.
Ruszyłem w stronę swojego biura, jednak spotkałem Eana, który zaciągnął mnie do pokoju.
- Co jest? - mruknąłem.
- Jak to co?! Czy ty zdajesz sobie sprawę w jakim jesteśmy kryzysie?! Dlaczego ty się opierdalasz?! - wrzasnął wkurwiony.
- Nie przeginaj. Dobrze wiesz, że staram się znaleźć Lunę i twój krzyk mi w tym nie pomoże. - syknąłem.
Wtedy ten zamilknął na chwilę.
- Wybacz, Alfo. Poniosło mnie...- spuścił głowę.
- Może weź sobie wolne? - zaproponowałem.
- Abyś rozniósł watahę? - uśmiechnął się. - Nie ma mowy!
- Jakie to zabawne...- mruknąłem. - Idź lepiej zabaw się w Vanilii z omegami, a nie trujesz mi dupę.
Wtedy do pokoju wszedł inny beta.
- Alfo, ktoś chce się z tobą widzieć? - powiedział.
- Kto taki? - zapytałem, obracając się z Eanem w tym samym momencie.
- Ten nowy beta. - machnął dłonią. - Wyprosić go?
- Nie, nie...- zamyśliłem się. - Wpuść go. Niech czeka w salonie.
- Tak jest! - kiwnął głową i wyszedł.
- Ean, zajmij się tym rudym, a ja pójdę przywitać gościa. - uśmiechnąłem się zadziornie.
Sam
Zaprowadzili mnie do ogromnej rezydencji, którą miałem okazję zobaczyć z zewnątrz.
Nie powiem. Lepiej się urządzili od Kruszwila.
Zaprosili mnie do złoto udekorowanego salonu, po czym zaproponowano, abym usiadł i poczekał na alfę.
Podobał mi się ten luksus i styl. Jeszcze nigdy nie żyłem w takich warunkach.
Ciekawił mnie jak wyglądał mężczyzna. Pewnie to stary oblech, otoczony cyckami, z papierosem w nosie. To gówno mógłby sobie w dupę wsadzić, a nie truć środowisko.
Ciemne drzwi ponownie się otworzyły, a do środka dostał się zapach. Zapach, który poczułem przy pierwszym spotkaniu z nim. Z partnerem.
-----
Normalnie kipię od pomysłów! XD

CZYTASZ
~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]
WerewolfŻycie piętnastoletniego Sam'a legło w gruzach kiedy okazało się, że nigdy nie był alfą, a omegą. Musiał zapomnieć o kontynuowaniu nauki sztuki walki oraz wypisać się z elitarnej szkoły, do której należał. Pewnego dnia przychodzi do chłopaka list, we...