Rozdział 23

4.3K 361 39
                                    

" Dziewicą być "

Sam

Obudziłem się na miękkim łóżku. Zgadłem dzięki pościeli, którą byłem okryty.

Mój wzrok jeszcze nie ukazywał wyraźnych obrazów.

Nagle nade mną pojawiła się czyjaś twarz. Zobaczyłem jasne, krótkie włosy, spiczasty nos, wąskie usta...

- Lewis! - rzuciłem się postaci na szyję.

Mój wilk szalał z radości.

- Też cię lubię Sam, ale muszę cię zasmucić... Jestem Ean. - mruknął niezadowolony.

Puściłem go natychmiast.

- Ohyda! Fuj! - wytarłem swoje dłonie o oparcie łóżka.

Nagle obok mnie usiadł Fritz, zwijający się ze śmiechu.

- Ale zaraz...Skąd wy tutaj. A raczej skąd ja tutaj, w łóżku, z...- wtedy sobie coś uświadomiłem. - W ŁÓŻKU Z WAMI OBOJGA?! CO ŻEŚCIE MI ZROBILI!? - złapałem Fritza za ramiona i zacząłem nimi potrząsać.

- Rozdziewiczyliśmy, sprzedaliśmy twoje dane i nerkę. - powiedział Ean z sarkazmem.

- No nie...- mruknąłem. - Czy to znaczy, że jestem beznerkowcem? - zapomniałem jak się nazywały robale takie jak glizda.

Ano tak...Bezkręgowce.

- To znaczy...! - chciałem się obronić.

- Weź się zamknij i posłuchaj. - warknął poirytowany Ean.

Kiedy to zrobiłem zaczął mówić Fritz.

- Szukaliśmy cię całą noc. Dopiero rano poszedłem zapłakany do Bredy i wtedy...Jak cię kurwa znalazłem w jej ramionach, to myślałem, że ci nogi z dupy powyrywam! - wkurwił się.

- To nie moja wina! Chciałem iść do Eana, ale nie miałem sił! Naprawdę nie zrobiłem nic złego! - próbowałem się obronić. W końcu nie miałem wpływu na to kiedy dostałem ruję.

- Mówiłem ci SIEDŹ NA DUPIE I CZEKAJ NA MNIE! - wrzasnął.

- No to czekałem. Mentalnie. - uśmiechnąłem się delikatnie.

- W każdym bądź razie...- przerwał Fritz. - Przespałeś rozpoczęcie roku szkolnego. W dodatku Kriss chce ponownie wziąć cię na trening oraz masz obiad z rodziną Lewisa. - przypomniał.

- Cholera, dużo tego...- mruknąłem. - Ale no cóż. Na mnie pora. Babka pewnie wsadzi mi wałek w dupę za spóźnienie. - chciałem się wymigać od ochrzanu.

Lewis

- A więc...- zaczęła. - Nie mogę jej zobaczyć dlatego, że ma jakieś problemy, których jej braciszek ci nie powiedział? - podsumowała.

- Niestety. - westchnąłem.

Siedziałem z Zoe w mojej sypialni. Akurat usadziliśmy tyłki na dwóch szarych fotelach przy oknie, oboje popijając kawę. Już raz uniknąłem rozmowy z siostrą, ale teraz mi się nie udało.

- To jakaś kpina! Nawet nie znasz jej imienia! - wybuchnęła.

Wywróciłem oczami.

- Chciałem z nim porozmawiać, ale pewna osoba postanowiła zrobić mi śliczny najazd. Pogadam z nim podczas obiadu...- mruknąłem z ironią.

- Phi! - prychnęła. - To żałosne! Gdyby ojciec się o tym dowiedział...

- ZAMKNIJ SIĘ! - krzyknąłem. - Ojciec jest daleko stąd i gówno go obchodzi co robię z jego watahą. Teraz ona należy do mnie.

- I to wcale nie przez ciebie spadliśmy na dno...- mruknęła.

- Znajdę Lunę i to naprawi moje wszystkie błędy. - warknąłem.

- Już ją znalazłeś, ale zwlekasz. Aż tak się boisz obowiązku? Czy może miłości? - fuknęła.

- Przestań! Chcę ją spotkać, chcę porozmawiać z Samem, ale...- nie dokończyłem.

- No właśnie. Zastanów się czego ty wreszcie chcesz. - zakończyła temat, opuszczając pomieszczenie.

Sam

- Japierdole, pomocy! - uciekłem z budynku, a wkurwiona baba poleciała za mną.

Od razu jak weszłem do jej chaty zaczęła krzyczeć i wymachiwać swoim wałkiem.

Aż wreszcie skończyło się jak zwykle, czyli...

Ja spierdalający po całym ogródku, a ona goniąca mnie jak napalony pies sukę.

Happy end.















Nie no kurwa żartowałem.

~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz