Rozdział 10

4.7K 408 38
                                    

" I got a power! "

Sam

Serce stanęło mi na moment. Przez chwilę patrzyłem na niego w szoku, nie zwracając na resztę uwagi. Był piękny, po prostu olśniewający i...Mój.

Nagle dostałem z pięści w twarz. Odleciałem do tyłu, jednak szybko złapałem równowagę. Ten gest wyciągnął mnie z zamyślenia.

Spojrzałem na alfę wkurwiony. Poczułem się silny, mocny oraz odważny. Czułem, że dam radę spuścić mu łomot, a wręcz, że tylko ja mogę to zrobić. Bo on patrzy. Nie wiem jaki blondyn miał związek z walką, ale oglądał ją i mój wilk chciał, aby mnie podziwiał.

Stanąłem w bojowej pozie, od której zawsze zaczynałem walkę. Spiorunowałem go wzrokiem, aby zrozumiał, że nie będzie miał ze mną tak łatwo.

Ten zdziwił się nagłą zamianą, ale nadal czuł, że ma przewagę. Postanowił ponownie zaatakować, tym razem brzuch.

Odchyliłem się do tyłu, omijając jego rękę. Następnie złapałem go za nią i wykręciłem. Myślałem, że już się poddał, ale wtedy dostałem nogą w udo.

Odruchowo odskoczyłem do tyłu, łapiąc się za nią. Zdrowy rozsądek odezwał się po mocnym oberwaniu.

Ostatni spokój wyparował. Ale kurwa dostaniesz wpierdol, gównie.

Rzuciłem się na niego z pięściami. Kilka razy dostał w twarz i w brzuch. Wreszcie zaczął krawić.

Ale nie przestałem. Jakby mnie opętało. Atakowałem szybciej, mocniej, czerpałem satysfakcję, jakbym walczył z największym wrogiem. Nie wiem co we me wstąpiło.

Ean

Ta mała beta chyba wpadła w furię. Jebała, aby porządnie wjebać, nie bacząc na konsekwencje.

Żałosne było widzieć umięśnionego alfę, który dostaje w piździel od suchej nitki.

Spojrzałem na Lewisa. Był zapatrzony w walkę. Powalenie dużego przez małego nie robiło na nim wrażenia. Wręcz jakby właśnie tego się spodziewał.

- Alfo, dobrze się czujesz? - zapytałem, kładąc rękę na jego ramieniu.

Ten spiorunował mnie wzrokiem, jakbym przerwał mu bardzo ważną czynność, bądź chwilę. W sumie na jedno wychodzi.

Podziałało. Wiedziałem, że mam się do niego nie odzywać.

- Przerwij to. - rozkazał.

- Ale nie mogę! - zdziwiłem się. - W końcu jeden z nich musi paść.

Nagle rozległ się huk. Spojrzałem w tamtą stronę, widząc alfę leżącego bezsilnie na ziemi.

- Mówiłeś coś? - Lewis uniósł brwi, patrząc na mnie.

Sam

To stało się nagle. Nie myślałem, że on...Podda się tak szybko.

Nim wykonałem ostateczne ciosy, ten leżał już, błagając o litość. Spojrzałem jak głupi na wysoką betę, która wcześniej kazała nam walczyć. Obok niego wciąż stał blondyn, z groźną miną.

Podszedłem do nich, ponieważ poczułem na sobie również i ich spojrzenie.

- Co teraz? - zapytałem jak głupi.

- Teraz oficjalnie zostałeś członkiem naszej watahy. Witaj, bracie. - objął go, poklepując po plecach. - Jestem Ean. Miło mi cię poznać, Sam.

-------------
Prawie 2 w nocy, ale mam wenę xD Nie myślałam, że jeszcze coś stworzę, ale udało się!

Tworzenie opko powoli i "krótko" było dobrym pomysłem. Dzięki temu oszczędzam wenę, a rozdziały mogą być częściej!

~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz