Rozdział 25

4.1K 343 26
                                    

"Patologia :) "
/
/Rozdział, o który pytałam upchnę w historii w takim momencie, aby miał sens.

Sam

Znaleźliśmy się pod rezydencją. Ean ponownie przyjrzał się mojej kreacji i po stwierdzeniu, że wyglądam jak człowiek, odprowadził mnie wzrokiem w stronę drzwi.

Niepewnie zapukałem i o dziwo otworzyła je Breda.

- Och, witaj. - zaprosiła mnie do środka.  - Myślałam, że przyjdziesz jako ostatni. - zamknęła drzwi.

- Breda? - zdziwiłem się lekko. - Również zostałaś zaproszona?

- No widzisz...- zaśmiała się. - Lewis poprosił mnie, abym wraz z Kriss podzieliła się zadaniami odnośnie obiadu. Akurat ja mam zająć się gośćmi, a Kriss brudną robotą. - wytłumaczyła. - Dosłownie. - zachichotała.

- Już rozumiem. - uśmiechnąłem się. - Tak w ogóle ktoś już jest? Wydaje się być tutaj spokojnie.

- Masz rację! Jeszcze nikt nie przyjechał. - wtedy podbiegła omega, która pracowała w kuchni. Wywnioskowałem to z jej stroju (fartuszka).

- Breda, chodź, szybko! - zawołała zdyszana. - Goście już są!

Kobieta spojrzała na mnie.

- Sam, zaczekaj tu. Przyjdę po ciebie. - odparła prędko i poszła szybkim tempem za służącą.

Za ten czas ściągnąłem swoją bluzę, po czym zawiesiłem ją na wieszaku. Potem zdenerwowany zacząłem bawić się palcami.

Nagle coś zasłoniło mi widoczność. Światło kurwa zgasło.

- Puszczaj mnie, gnoju! - krzyknąłem wyrywając się zapastnikowi.

Postać miała szczupłe nogi. Spojrzałem wyżej i dostrzegłem żeńskie ubranie. Na końcu uniosłem wzrok, patrząc na kobietę. Kogoś mi przypominała.

- Nie zgadłeś~ - uśmiechnęła się. - Nazywam się Zoe, a nie gnój.

Wyciągnęła w moją stronę dłoń. Widząc jej przyjazne zamiary, odwdzięczyłem się tak samo, z uśmiechem uścisnąłem jej rękę.

- Jestem Sam Wirstwood. - przedstawiłem się.

- Hm...- zamyśliła się. - Jesteś bratem tej omegi Alfy? - zapytała.

- T-ta...Owszem. - odparłem zarumieniony.

Wtedy ta, wciąż trzymając moją dłoń, pociągnęła mnie w swoją stronę. Jej twarz znajdowała się centralnie nad moją, ( ponieważ była wyższa) a ręce objęły moje biodra.

- Zoe! Co ty robisz?

Nie odpowiedziała na pytanie.

Lewis

Breda przybyła do mojego pokoju oznajmiając, że reszta rodziny już przybyła.

Poprawiłem swój czerwony krawat, w zielone paski, po czym ruszyłem dumnie schodami.

Kiedy dotarłem na dół, rodzina pozbywała się niepotrzebnej odzieży takiej jak kurtki, nakrycia głowy.

Zbliżyłem się najpierw do matki. Jej piękne, długie, brązowe włosy nabrały siwych pasm, a oczy - niegdyś hipnotyzujące, zielone - teraz z worami oraz zmarszczkami, przypominały mi o dawnych czasach. Niekiedy wręcz nie chciałem ich pamiętać. Ucałowałem ją w policzek i pochwaliłem jej wygląd.

Potem podszedł ojciec. Dumny, z niezmieniającym się władczym wzrokiem, wzbudzającym respekt. Kilka zmarszczek również przyozdobiła jego twarz, a włosy - dawniej czarne - zrobiły się mieszane, tak jakby miał pasemkę.

- Gdzie ona jest? - zapytał prosto z mostu.

Nic się nie zmienił...

- Jeszcze jej nie ma. Nie mogła przybyć, ale za to zjawił się inny członek w jej imieniu. - wytłumaczyłem. - Chciałem, abyście najpierw go poznali...

- Zawsze musisz sprawiać problemy. - westchnął.

- To nie tak, że tego chcę. - warknąłem.

- Nie przejmuj się. - matka dotknęła ramienia ojca, ignorując moje słowa. - On zawsze był kłopotliwym dzieckiem.


-------

Mała przerwa była z powodu zamieszek z ACTA 2. Nie wiadomo o co chodzi już z tym kurestwem.

Ale póki nie likwidują, to wrzucam

~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz