Rozdział 6

5K 421 47
                                    

" Gadająca kurwa"

Sam

- Dlaczego chcesz ukrywać, że jesteś omegą? Będzie ci ciężej odszukać przeznaczonego. - powiedział Fritz.

Spędziłem u niego trochę czasu, jednak potem poprosiłem, aby odprowadził mnie do chaty staruchy. Mieszkał blisko, więc droga mijała szybko i miło.

- Nie wiem. - wzruszyłem ramionami. - Babka ukrywa ten fakt przed innymi ze stada. Poza tym....NIE SPOTKAM SWOJEGO PRZEZNACZONEGO, CYMBALE!

- Z jednej strony, to dobrze, że ukrywa ten fakt, a z drugiej trochę źle. Jak się dowiedzą, że kłamiesz....- nie dałem mu dokończyć.

- Nie mogą dostać moich papierów. Babka ma to niby jakoś załatwić. Ufam tej starej kurwie. - przyznałem. - O, jesteśmy już na miejscu. No to narka Fritz! - pożegnałem się.

- Spoko! Jakby coś się działo, to zadzwoń! I pamiętaj o lekach! - krzyknął, po czym pobiegł do domu.

- No i problem z głowy. - mruknąłem, wchodząc do chaty.

- Ty durny, bachorze! - wrzasnęła babka, rzucając we mnie klapkiem. - Ja się tak martwiłam, prawie na zawał umarłam, nędzny pomiocie!

- Ej, ej, ej! - wołałem, ale ona dalej szlochała pod nosem. - No kurwa! Mówię coś, tak?! - nie wytrzymałem.

Wtedy ta zamknęła się i zaczęła słuchać.

- Miałem małe problemy. Dostałem pierwszej rui. - usiadłem na krześle obok staruszki.

- Co?! Ale jak to?! - zdziwiła się. - Gdzieś się szlajał?! Kto cię dotykał?! Jesteś jeszcze dziewicą?! - rzucała pytaniami.

- Zaraz ci wszystko opowiem...- zacząłem.

- Ale jestem głupia...- mruknęła ponuro. - Mogłam ci o wszystkim opowiedzieć, chociaż uprzedzić...

- Już trudno. Ale najważniejsze jest to, iż Fritz twierdzi, że to przez przeznaczonego, który rzekomo tam był. - przyznałem.

- Pfff...- prychnęła. - Ty? Taki dupek mógłby posiadać mate? - wybuchnęła śmiechem.

Spojrzałem na nią z politowaniem. Byłem pewny, że choć w połowie zrozumie, ale tej starej kurwie ufać nie można.

- Ja też wątpię w to, iż dziadek był twoim przeznaczonym. - wymsknęło mi się.

Babka zamilkła, jakby coś sobie uświadamiając. Chyba trafiłem w jej czuły punkt, ale to dobrze. Nic nie wiem o dziadku, a już na pewno o rodzinie od strony matki. Nie opowiadała nam nigdy, że mamy kogoś w tych rejonach.

- To długa historia...- odezwała się w końcu. - Taki gówniarz jak ty tego nie zrozumie. - ponownie zamknęła się w sobie.

- Skoro jestem gówniarzem, który nic nie rozumie, to powiedz co mam takiego robić? - uniosłem brew.

- Koleguj się z Fritzem, pracuj, no i przygotowywuj się do testu. Nie przynieś nam hańby jak twoja mamusia. - wzięła łyk herbaty.

- Moja matka chciała dołączyć do tej watahy? - zapytałem zdziwiony.

- Oczywiście! Kiedy za poprzedniego alfy, mieli Lunę, wataha była jedną z silniejszych i każdy marzył, aby tam dołączyć. Twoja matka była blisko wygranej, ale miłość schrzaniła wszystko. - mruknęła z irytacją.

Widocznie właśnie tutaj toczyła się większość historii mojej rodziny. Szkoda, że przyszło mi się o tym dowiadywać dopiero teraz.

- W każdym bądź razie...- babka przerwała wypowiedź.

Do drzwi zaczął się ktoś dobijać. Walił w nie, o mało nie wywalając z zawiasów.

- Otwierać! - krzyknął głos, który już znałem.

---------

Piszę, póki mam pomysł. Wiem jak napiszę do pewnego momentu. Potem będę albo improwizować, albo wpadnę na jakiś pomysł.

Dziękuję za uwagę!

~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz