" Peperoni "
Sam
Obudziłem się w białym, drewnianym łóżku z baldachimem. Nie kojarzyłem tego miejsca.
Pokój był schludnie urządzony, posiadał okna, które pokazywały plac przed rezydencją... Zaraz! Plac przed rezydencją!
To znaczy, że jestem w czyimś pokoju... I...
Spojrzałem na lustro, które stało po prawej stronie. Zostałem przebrany. Miałem na sobie długą, czarną koszulkę oraz tego samego koloru bokserki.
- Fu. Kto w tych czasach chodzi w takich majtkach? - dotknąłem ich. - Only tęcza.
// ten uczuć kiedy zapomnisz o o czym miał być rozdział...
Już pamiętam xD //
Nagle drzwi pokoju się otworzyły.
- Sam?! - usłyszałem głos Eana. - Wszystko w porządku?! -podbiegł do mnie.
- Cały i chyba... Nie w ciąży. - spojrzałem na swój brzuch.
- Zamknij się! Wiesz jak się martwiliśmy z Fritzem, kiedy Kriss powiedziała mi co się stało?! - złapał moich ramion.
- Eeee... Domyślam się. - mruknąłem. - Spokojnie! Wszystko jest w porządku!
- Nie! - wrzasnął, ale potem się opanował. - Breda została ranna... - spuścił głowę.
Co?! Dlaczego akurat ona?! Jak?! Przecież... To taka dobra kobieta...
- Co się jej stało? - zapytałem zmartwiony.
Znałem ją dosyć krótko, jednak już czułem, że była dla mnie jak druga matka. Miała po prostu taki wspaniały charakter.
- Próbowała ich rozdzielić i... Lewis trafił w nią. - wytłumaczył.
- Wszystko z nią w porządku?! - uniosłem głos.
- Tak... Nie dawno się obudziła. Godzinę przed tobą.
- Muszę z nią porozmawiać! - wrzasnąłem.
- Nie ma opcji! - zatrzymał mnie. - Najpierw zjedz coś, a następnie zapytam Lewisa czy możesz tam iść. - wytłumaczył spokojnie.
- Ale dlaczego miałby mi zabronić? - zdziwiłem się.
- Jest zły na cały świat. Wszystko może się wydarzyć... - przyznał. - Wiesz...? Lepiej będzie jeśli do niego teraz pójdę... - posmutniał.
- Zostanę teraz sam? - zaraziłem się jego stanem.
- Nie. Fritz się tobą zajmie. - otworzył drzwi. Wyszedł przez nie, a do środka wślizgnął się rudowłosy.
- Dzień dobry~! Książę na białym koniu przybył! - wyszczerzył się.
- A ja myślałem, że gorzej być nie mogło... - mruknąłem.
Lewis
- Jak się czujesz? - kolejny raz zadałem kobiecie pytanie.
Nie wiem jak to się stało. Wszystko działo się szybko. Uniosłem dłoń z ostrymi pazurami, a potem zaatakowałem Zoe, którą niestety w porę zasłoniła Breda.
Doznałem w tamtej chwili szoku i do teraz nie mogę do siebie dojść. Nie mogę uwierzyć w to, że przez tą nędzną omegę tak bardzo zraniłem służącą.
Zacisnąłem dłoń w piąstkę.
" Nie możesz tak o niej myśleć" podpowiadał wilk.
" To tylko niewinna istota. Nie zrzucaj winy. I tak każdy wie, że to ty".
Chciałem się wydrzeć - Zamknij się, jednak to nie miało sensu. Teraz liczyła się tylko ona.
- Już lepiej. - odpowiedziała z uśmiechem. - Oby taka sytuacja już nigdy nie miała miejsca... - westchnęła z przejęciem.
- Ja... Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło... - spuściłem głowę.
- On. - dotknęła mojej klatki piersiowej. - I nikt nie ma na to wpływu...
Nagle przerwało nam pukanie do drzwi.
- Wejść. - warknąłem poirytowany.
Obejrzałem się. Ean.
- Lewis, mogę prosić cię na rozmowę? Breda i tak musi odpoczywać. - zapytał nieśmiało.
- Ty.... - już miałem dać mu ochrzan, jednak poszkodowana dotknęła mojego ramienia, co automatycznie uwolniło nerwy w nicość.
Wstałem powoli i wyszedłem z betą.
- Mów. - powiedziałem, kiedy byliśmy już za drzwiami. Skrzyżowałem ręce na piersi, oczekując wyjaśnień.
- Otóż... Jak się masz? - odwrócił wzrok zmieszany.
- Chujowo. Coś jeszcze? - byłem gotowy do odejścia.
- No tak... Nadal jesteś wkurwiony. - mruknął. - Sam pyta się, czy... - przerwałem mu.
- Nie.
- Nawet nie powiedziałem do końca! -oburzył się.
- Powiedziałem "nie". Dlaczego tak go bronisz?! - uniosłem się.
- Bo... - nie dokończył.
- Kochasz go?! -wrzasnąłem.
- Nie! Kurwa, Lewis! Robię to dlatego, że jest przyjacielem mojego chłopaka no i... Moim...
- Twojego chłopaka? - zatkało mnie.

CZYTASZ
~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]
Hombres LoboŻycie piętnastoletniego Sam'a legło w gruzach kiedy okazało się, że nigdy nie był alfą, a omegą. Musiał zapomnieć o kontynuowaniu nauki sztuki walki oraz wypisać się z elitarnej szkoły, do której należał. Pewnego dnia przychodzi do chłopaka list, we...