Po około 15 minutach jazdy, zatrzymaliśmy się na jednym z Warszawskich osiedli.
- Wejdzcie już do góry, ja skoczę jeszcze do sklepu całodobowego za rogiem, uzupełnić zapasy - Kuba zarzucił na głowę kaptur
- Mogę iść z Tobą? - słowa wymykają się z moich ust, zanim zdarzę je powstrzymać
- Pewnie malutka.
- To do zobaczenia za chwilę - Ewka puszcza mi oczko po czym odchodzi razem z chłopakami.
Uśmiecham się do Kuby, po czym ruszamy w kierunku sklepu.
- Dlaczego akurat malutka?
- Nie wiem czy zauważyłaś, ale masz jakieś 150 centymetrów wzrostu - mierzy mnie wzrokiem od stóp po głowę
- 158 centymetrów, Wielki Quebonafide - wywracam oczami - przeszkadza Ci mój wzrost?
- Przeciwnie, jesteś urocza. Takie maleństwo do tulenia - śmieje się widząc moją skrzywioną minę
Reszte drogi mija nam w ciszy, ale nie jest ona krępująca. Docieramy do sklepu po 5 minutach, Kuba otwiera drzwi, przepuszczając mnie przodem. Dziękuję mu, po czym chwytam za koszyk zakupów. Nie jest mi jednak dane długo go trzymać, ponieważ blondyn zabiera mi go z ręki i znika między półkami.
- Ej! - wzdycham, przekrecając oczami
Zatrzymuje się razem z chłopakiem przy półce z alkoholami.
- Chcesz wino?
- Nie lubię wina - marszczę nos na myśl o trunku
- Wódka? - unosi brew do góry
- Mhm - kiwam z entuzjazmem głową
Raper przygląda mi się przez kilka sekund, jakby czekał, aż powiem że żartuję. Nie tym razem Panie Dziewczyny Piją Tylko Wino. Gdy widzi że nie zaprzeczam, jego usta wyginają się w szerokim uśmiechu, ukazując bialutkie zęby. Parskam śmiechem na jego mine, po czym łapie go za rękaw bluzy i ciągne do działu z przekąskami. Wybieramy chrupki, paluszki i inne pierdoły po czym kierujemy się do kasy. Kuba idzie przodem, a ja zatrzymuje się jeszcze przy słodyczach i zgarniam mleczną czekoladę. Dołączam do niego przy kasie, gdzie wykłada na taśmę wszystkie zakupy. Dorzucam do rzeczy swoją czekoladę i staje u jego boku. Unosi brew widząc słodycz, po czym spogląda w dół na mnie.
- No co? Oddam Ci pieniądze w domu, Ewka ma moją kasę w kurtce - uśmiecham się uroczo, przynajmniej taką mam nadzieję - Do zakupów też się dorzucimy.
- Zapomnij - prycha, kręcąc przecząco głową
- Ale... - oczywiście nie jest mi dane dokończyć
- Moja impreza więc ja za nią płacę, a od kupna tabliczki czekolady nie zbiednieje.
- Ale ja nie chcę, żebyś mi cokolwiek kupował - mówię szybko zanim zdąży mi ponownie przerwać
- Jeśli masz zamiar walnąć mi teraz wykład, o tym że nie spotykasz się ze mną dla kasy, to przestań. Wiem o tym.
- Ale my się nie spoty... - nie jest mi dane dokończyć ponieważ oplutł mnie ramieniem i zatkał usta dłonią.
Gryzę go delikatnie we wnętrze dłoni na co odrazu ją odsuwa, jednak jego ręka dalej zostaje na moich ramionach. Przyciąga mnie delikatnie do siebie, przez co opieram się o jego tors. Czując ciepło bijące od jego ciała, od razu robi mi się gorąco. Zadzieram głowę do góry, chcąc spojrzeć na jego twarz. Zielone tęczówki zderzają się z moim spojrzeniem, ponownie fala gorąca przepływa przez moje ciało. Chłopak przerywa kontakt wzrokowy, przesuwając nas do przodu. Nadeszła w końcu nasza kolej. Wyswobadzam się z obieć blondyna i zabieram się za pakowanie zakupów do reklamówek. Czekoladę wysuwan do kieszeni bluzy. Kasjerka podaję kwotę do zapłaty.