#27

237 19 6
                                    

W ostatniej chwili złapałam się ciemnego materiału.

- Hej Mała, spokojnie - Kuba podtrzymał mnie ratując przed upadkiem

- Wybacz - szepnęłam stając do pionu

- Stało się coś? Wydajesz się zdenerwowana - jego palce splotły się z moimi a ja ścisnęłam delikatnie jego dłoń

- Męczy mnie ten cały artykuł i to, że ktoś próbuje zrujnować Twoje życie

Tym razem postanowiłam odpowiedzieć szczerze bez niepotrzebnego owijania w bawełnę.

- Malutka nie sądzę żeby ten artykuł miał mi zrujnować życie. Może być najwyżej nie przyjemnie. Ale wątpie żeby było tam coś, czego sam już nie powiedziałem, choćby w piosenkach.

- Wcześniej zareagowałeś bardzo gwałtownie, myślałam że jest coś co musisz ukryć - przyglądałam się twarzy Que doszukując się kłamstwa

- Nie chodziło mi o to, co może się znaleźć w artykule tylko o to, że ktoś mi bliski mógł mnie zdradzić. Otaczam się głównie ludźmi, których znam od dziecka.

- Nie mam pojęcia kto mógł by chcieć Cię zdradzić - przejechałam palcami po jego policzku z delikatnym zarostem

- Jutro się okaże, chociaż mam nadzieję że to tylko idiotyczny żart. Chodźmy już do domu dobrze? Chcę odpocząć w gronie przyjaciół.

Przytaknęłam głową i złapałam go za rękę. Po chwili byliśmy już na zewnątrz gdzie czekała reszta.

- No wreszcie, spadamy do domu czy na imprezę? - wszyscy odwrócili się w naszą stronę na pytanie Krzycha

- Ja zdecydowanie do domu, a wy jak chcecie - Kuba wzruszył ramionami

- To kierunek dom!

Uśmiechnełam się do czerwonowłosego. Dobrze wiedział że Kuba potrzebuje wsparcia przyjaciół. Po kilkunastu minutach byliśmy już w mieszkaniu chłopaków. Co dziwne, nawet Roksana do nas dołączyła. A ja postanowiłam nie robić z tego powodu problemów.

Gdy tylko znaleźliśmy się w mieszkaniu, każdy udał się do salonu.
Kuba usiadł na sofie, ciągnąc mnie za sobą. Zajęłam miejsce obok, opierając się o rapera plecami. Ten od razu objął mnie ramieniem. Po czym złapał moje włosy i bezwiednie przeplatał je między palcami. Rozejrzałam się po pokoju. Ewa siedziała z Adamem na fotelu żywo o czymś dyskutując. Damian, Krzysiek i Wojtek grali w piłkę siedząc na podłodze. Roksana zajęła wolny fotel i przeglądała coś w telefonie. Niby nic, ale dla mnie było idealnie.

- Przynieść Ci coś? Chcesz coś jeść, pić? - uniosłam głowę w górę zerkając na Kubę

- Nie, dziękuję. Mam wszystko czego teraz potrzebuje - jego słowa jak zwykle wywołały u mnie rumieńce

- Wybacz ale ja nie mogę powiedzieć tego samego, jestem głodna - Kuba zaśmiał się słysząc moje słowa

- Jakieś specjalne wymagania czy wystarczy Ci pizza?

- Czy ktoś powiedział pizza? - Krzychu wpatrywał się w nas jak w obrazek

- Ha! Wjebałeś! - zawołał Damian strzelając bramkę rozkojarzonemu jedzeniem Krzyśkowi

- To się kurwa nie liczy! - warknął Krzysiek wpychając pada w ręce roześmianego Wojtka

Oboje z Kubą parskneliśmy śmiechem.

- Jak dzieci - Kuba pokręcił głową - Jakieś specjalne zamówienia? Dziewczyny?

- Cokolwiek, byle można było to zjeść - Ewie jak zawsze było wszystko jedno

- Wiesz co lubię - Roksana spojrzała na Kubę z uśmiechem

Que skinął głową w kierunku dziewczyny i spojrzał na mnie.

- Mi w sumie obojętnie, jestem zbyt głodna żeby wymyślać - wzruszyłam ramionami

- Pójdę zadzwonić gdzieś, gdzie jest kurwa ciszej - wyraźnie skierował słowa w kierunku siedzących przed telewizorem chłopaków

Krzysiek machnął tylko ręką w powietrzu kompletnie ignorując słowa przyjaciela.

- Idziesz ze mną? - Kuba pociągnął mnie za włosy

Skinęłam głową i z jego pomocą wstałam z sofy. Podążyłam za chłopakiem do jego pokoju. Usiadłam na środku łóżka i przyglądałam się jak Kuba krąży po pokoju i składa telefoniczne zamówienie. Po dłuższej chwili i kilku zamówionych pizzach, w końcu zakończył połączenie i skupił uwagę na mnie.

- Wracamy do reszty? - zapytałam zsuwając nogi z łóżka

- A możemy zostać tutaj chwilę? -

Było widać, że jego euforyczny nastrój który miał miejsce na koncercie, teraz gdzieś uciekł. Zmartwiony Kuba zdecydowanie nie był moim ulubionym.

- Chodź tu do mnie - poklepałam miejsce obok siebie

Quebo usiadł obok opierając łokcie na udach. Wpatrywał się w swoje splecione palce.

- Wiem, że męczy Cię ten jutrzejszy artykuł, mimo że mówisz inaczej. Ale również uważam że nie masz się czym przejmować. Masz wokół siebie ludzi którym na Tobie zależy. I ja też jestem przy Tobie, nieważne co się jutro okaże. Będę tu, razem z Tobą.

Wsunęłam palce między jego splecione dłonie i oparłam głowę o jego ramię. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. W końcu dłoń Kuba zacisneła się na mojej.

- Dziękuję że jesteś przy mnie. Mimo tego, o co cię oskarżyłem dzisiaj.

Spojrzałam na Kubę czekając aż również na mnie popatrzy. Po kilku sekundach mogłam w końcu spojrzeć w jego oczy.

- Ty poznałeś ciemną stronę mojego życia. Moich rodziców, samookaleczanie się - kciuk Kuby potarł wierzch mojej dłoni a ja uśmiechnełam się na ten gest - musiał nadejść czas abym i ja zderzyła się z Twoją rzeczywistością. Fakt, oboje fundujemy sobie mocne uderzenia - raper parsknął śmiechem - Ale zgodziliśmy się na to, aby otworzyć się przed sobą nawzajem. Będziemy się kłócić, krzyczeć i płakać. Ale to chyba jest nie uniknione. Ważne aby przez to przejść, wspólnie.

Chłopak wpatrywał się we mnie przez kilka sekund. Miałam wrażenie  że przeszywa mnie na wskroś. Przybliżyłam nasz twarze do siebie, musnęłam jego usta czekając na reakcję. Kuba zamarł na chwilę, jakby rozkoszował się tym przelotnym pocałunkiem. Po chwili ponownie poczułam jego wargi na swoich. Tym razem nasze ruchy były pewniesze. Oboje łakneliśmy swojej bliskości. I oboje tego potrzebowaliśmy. Wsunełam dłoń pod bluzkę Que. Przejechałam palcami wzdłuż jego boku. W momencie w którym miałam mu ściągnąć koszulkę, rozdzwonił się dzwonek drzwi wejściowych.

- Kurwa - mruknięcie Kuby zostało stłumione przez moją szyje w którą wtulił twarz

- Wybacz, ale pizza w tym momencie wygrywa.

Zaśmiałam się widząc mine Que. Puknęłam go palcem w nos, na co ten wystawił język w moją stronę.

- Dobrze Ci radzę najedz się, bo tej nocy jesteś cała moja i mam zamiar porządnie Cię zmęczyć.

Kuba wstał i minął mnie z szerokim uśmiechem. A ja, wpatrywałam się w jego plecy, przetwarzając słowa które właśnie wypowiedział.

- O kurwa...

BILET Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz