#25

418 29 7
                                    

Zatrzasnęłam drzwi mieszkania chłopaków, odcinając się w ten sposób, od kłótni panującej w środku. Rozumiałam dlaczego to na mnie padły oskarżenia, jednak brak zaufania bolał. Czy mogłam go winić? Nie. Dlatego postanowiłam wyjść. Może jeszcze jakimś cudem wszystko się ułoży. Ruszyłam do windy i w pośpiechu nacisnęłam guzik. W mieszkaniu została moja torba, ale w tym momencie miałam to gdzieś. Klucze i telefon na szczęście miałam w kieszeni. Drzwi windy się otworzyły, a ja wsunęłam się do ciasnego pomieszczenia. Wytarłam pojedynczą łze, spływającą po moim policzku. Nie chciałam płakać, nie tym razem. Pozwoliłam sobie tylko na tą jedną, jedyną łze. Wpatrywałam się w zamykające się powoli drzwi windy. Już miały się zatrzasnąć, gdy w wąska szczelinę wsunęła się wytatuowana ręką. Westchnęłam głośno, nie chciałam kontynuować tej rozmowy.

- Wołałem Cię - Kuba dołączył do mnie w windzie, tym razem pozwalając się drzwiom zatrzasnąć

- Jak widać nie mam zamiaru Cię słuchać, tak samo jak Ty mnie.

- Dominika... - kątem oka widziałam jak przeciera dłonią twarz

- Czy Ty czasami nie spieszysz się na koncert? - przerwałam zanim zdąrzył powiedzieć coś więcej - Próbowałam z Tobą rozmawiać. A Ty tylko na mnie krzyczałeś, rzucając kolejnymi oskarżeniami.

- Proszę Cię chodź na koncert, później porozmawiamy.

- Co? Już się nie boisz, że sprzedam jakieś informacje na twój temat? - winda ruszyła, a ja wpatrywałam się pustym wzrokiem w zmieniające się numery pięter.

Wiedziałam że zachowuje się jak dziecko. Ta przepychanka słowna nie miała sensu.

- Mała musisz mnie zrozumieć - Kuba z wściekłością uderzył w panel sterowania a winda z lekkim szarpnięciem zatrzymała się

- Coś ty kurwa zrobił?! - odwróciłam się gwałtownie w jego stronę

- Albo ze mną pójdziesz na koncert i później porozmawiamy, albo będziemy siedzieć w tej puszce razem, chuj wie ile czasu!

- Kuba Ty masz koncert zaraz! Przestań się zachowywać jak idiota! - podeszłam szybko do panelu sterowania i wcisnęłam ten sam guzik co Que wcześniej, jednak on tylko zamigał a winda dalej stała w miejscu - Co jest?!

Momentalnie zbladłam. Zrobiło mi się duszno gdy zdałam sobie sprawę z tego że winda się zacieła. Spojrzałam na Kubę, byłam cholernie zła. A ten wieczór to jedno wielkie pasmo pomyłek.

- Nie stój tak! Zrób coś! - warknęłam, machając dłońmi w jego stronę.

Que podszedł do konsoli windy i zaczął naciskać wszystkie możliwe przyciski.

- Ten dzień nie może być jeszcze gorszy... - osunęłam się po ścianie i siadając objęłam kolana rękami

- Co ty nie powiesz...

Jego słowa sprawiły, że zagotowałam się ze złości. Myślałam, że całe oskarżanie mnie o wszystko to już przeszłość. A jednak się myliłam.

- Chciałam Ci przypomnieć, że to wszystko zaczęło się, gdy wydzierałeś się na mnie bez powodu w Twoim mieszkaniu! - krzyknęłam podnosząc się do pozycji stojącej, ze złością wpatrywałam się w plecy chłopaka który ciągle coś majstrował przy panelu - I gdybyś teraz za mną nie poszedł, też wszystko było by w najlepszym porządku!

- Nie nakręcaj się za bardzo - Kuba odwrócił się do mnie patrząc mi prosto w oczy - dobrze wiesz jak wygląda moje życie. Jak bardzo staram się chronić prywatność. Więc jak ktoś z moich bliskich próbuje zniszczyć ten mur który buduje, nie dziw się, że jestem wkurzony.

- Nie dziwię się, ale mogłeś ze mną porozmawiać, zapytać. A ty zaatakowałaś mnie, zaatakowałaś Damiana. I nawet nie dałeś mi szansy żebym mogła się bronić.

- Dobrze, masz rację - przetarł twarz dłonią wyraźnie zmęczony - przepraszam, że na Ciebie naskoczyłem. Porozmawiamy o wszystkim później. A teraz postarajmy się stąd wydostać, dobrze?

Skinęłam głową urywając rozmowę. Przeprosił więc to chyba jakiś postęp nie? Może jednak wszystko się jakoś ułoży. Kuba uśmiechnął się do mnie, a mi od razu zrobiło się ciepło na sercu.

- Dobra to co robimy?

Gdy tylko skończyłam zdanie rozległ się głośny pisk, a następnie winda ruszyła w dół. Spojrzeliśmy na siebie z Kubą i na naszych twarzach od razu pojawił się szeroki uśmiech. Po chwili byliśmy na parterze. Opuściliśmy małe pomieszczenie z wielką ulgą.

- Kuba musisz jechać na koncert, jesteś już spóźniony - moje słowa zostały poparte dzwonkiem telefonu

- To Krzychu - powiedział spoglądając na telefon

Potem wszystko działo się bardzo szybko, na dole pojawiła się cała ekipa. Stanęłam z boku i przyglądałam się jak pakują swoje rzeczy do samochodów. Wszyscy poganiali się nawzajem.

- Mała pakuj się do samochodu - spojrzałam na Kubę i pokręciłam głową - Proszę Cię wsiadaj bo już jestem kurewsko spóźniony.

Wiedziałam, że jeśli znowu odmówie to rozpęta się kłótnia. A nie chciałam żeby jeszcze bardziej spóźnił się na koncert. Westchnęłam i bez słowa wsiadłam do samochodu. Cała trasę nie odzywałam się ani słowem. Byłam ciekawa czy koncert się odbędzie, co prawda spóźnienie wynosiło jakieś 25 minut tylko. Ale czy ludzie będą czekać? Rozejrzałam się po wnętrzu pojazdu. Kuba wpatrywał się w szybę, Krzysiek z lekki uśmiechem przeglądał coś w telefonie, a Wojtek jako kierowca nie odgrywał wzroku od drogi przed sobą. Ewa, Damian, Moyes i Maciek jechali drugim samochodem. Po kilku kolejnych minutach, znaleźliśmy się pod klubem. Stanęłam obok Ewy, patrząc jak chłopaki wyciągają swoje rzeczy.

- Wszystko okej? - spojrzałam na przyjaciółkę, na jej twarzy malowało się zmartwienie

- Będzie, jak dowiem się kto udzielił tego wywiadu, ewidentnie próbując mnie w to wrobić.

Gdy tylko wypowiedziałam te słowa, zdałam sobie sprawę, że właśnie to muszę zrobić. Oczyścić się z zarzutów, udowodnić Kubie, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła.

- Trzymaj - Ewka wepchnęła mi do ręki małą paczuszkę

Wiedziałam co to jest i wiedziałam, że w dalszym ciągu chce dać prezent Kubie mimo tej całej sytuacji.

- Dzięki - uśmiechnęłam się spoglądając na przyjaciółkę

- Wreszcie jesteście! - głos który był ostatnim jaki chciałam w tym momencie słyszeć

Roksana wyszła przez tylne wejście klubu i szybkim krokiem podeszła do chłopaków.

BILET Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz