#8

483 24 10
                                    

Drzwi pokoju otwierają się z hukiem.

- Siemasz braciszku!

Te słowa, okrutnie wdzierają się do mojej świadomości. Wyrywają z sennej krainy, z której za cholere, nie mam zamiaru jeszcze wychodzić. Tuż przy moim uchu Kuba mruczy siarczyste przekleństwo, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Przerzuca rękę przez mój brzuch przyciągając bliżej a następnie splata nasze nogi.

- Maciek weś wypierdalaj - zachrypnięte słowa blondyna zostają stłumione przez moją skórę

- Co tam pierdolisz? - czuję jak materac po mojej stronie łóżka ugina się.

Nie chętnie otwieram oczy, mrugam kilkukrotnie czekając aż obraz się wyostrzy. W końcu przede mną pojawia się uśmiechnięta postać brata Kuby.

- Witam Cię piękna nieznajoma - wyciąga w moją stronę rękę - Maciek jestem.

Próbóję podnieść się do pozycji siedzącej, jednak zostaję przyciśnięta do mataraca przy akompaniamencie warknięcia blondyna.

- Dominika - leżąc podaję chłopakowi rękę, na której składa krótki pocałunek.

- Więc, śliczna Dominiko co robisz w łóżku mojego brata?

- Człowieku, kurwa, weś już się odpierdol - Kuba podnosi głowę gromiąc brata wzrokiem - Wypierdalaj! - wskazuję mu na drzwi, po czym opada z powrotem na poduszkę.

- Ale Ty nerwowy z rana - Maciejka wstaje z łóżka i zmierza do wyjścia - Do później Domi - cmoka powietrze w moim kierunku, na co z uśmiechem mu macham.

- Jeśli kiedyś pójdę siedzieć, to będzie to za zamordowanie brata - mówi zaciskając zęby po czym obraca się na plecy ściągając z nas kołdrę.

- Hej, nie wściekaj się już tak.

Kładę się na brzuch w poprzek łóżka, przodem do blondyna. Brodę podpieram jedną ręką a drugą dłoń kładę na jego tatuażu z Simpsonami. Gładzę skórę kciukiem, po czym obrysowuje tatuaż palcem. Mięśnie mężczyzny wyraźnie napinają się pod wpływem mojego dotyku. Przenoszę palec na napis i zaczynam kreślić słowa Lucky Loser. Widzę jego napięte mieśnie brzucha, a klatka piersiowa zaczyna mu się unosić i opadać w szybszym tempie. Z fascynacją przenoszę palec, na następny rysunek, w postaci trzech liczb. Po raz kolejny zaczynam kreślić palcem po jego skórze. W momencie gdy dojeżdżam do dołu ostatniej siódemki, Kuba przejeżdża dłonią w zdłuż mojego kręgosłupa, wywołując u mnie przyjemne dreszcze.

- Malutka, cholernie przyjemne jest to co robisz, ale stąpasz po kruchym lodzie - jego chrypka jest dużo bardziej wyraźna niż zazwyczaj.

Układa swoją dłoń u dołu moich pleców. Podnosze wzrok na jego twarz, widząc jego uśmiech, również się uśmiecham.

- Dlaczego? - pytam na co on unosi brew do góry.

- Myślę, że zdajesz sobie sprawę z tego, jak działasz na facetów.

Wzrok automatycznie zjeżdża mi na jego bokserki, gdzie zaczyna odznaczać się erekcja chłopaka.

- O jebane.

Kuba parska śmiechem na moją reakcje. Czuję jak moja twarz oblewa się rumieńcem, więc speszona podnoszę się i siadam po turecku.

- Mała znowu uciekasz - powracam wzrokiem na twarz chłopak, nawiązując kontakt wzrokowy - Przecież to nic takiego, jak już mówiłem to przyjemne. Po prostu później mogę się nie opanować, a wątpię żebyś była gotowa na coś więcej. To normalne, ludzkie. Nie masz się czego wstydzić.

BILET Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz