Zakryłam dłońmi oczy, nie chcąc widzieć co się zaraz stanie. Byłam przerażona. Poczułam szarpnięcie gdy Kuba gwałtownie skręcił kierownicą. Po lekkim wstrząsie nasz samochód się zatrzymał.
- Ten kretyn o mało nas nie zabił - wkurzony głos Kuby sprawił że odsłoniłam oczy
Rozejrzałam się po wnętrzu samochodu, wszystko było w porządku. Damian również rozglądał się próbując ogarnąć co się właśnie stało. Następnie wyjrzałam za okno, staliśmy na chodniku. Na szczęście nie było na nim ludzi. Kuba wysiadł z auta, trzaskając drzwiami.
Podążałam wzrokiem za idącym chłopakiem. Zmierzał prosto do auta które, zatrzymało się na pobliskim słupie sygnalizacji świetlnej. Po kilku sekundach wysiadł z niego mężczyzna, trzymając się za głowę. Quebonafide przyspieszył kroku, widząc go. Czułam że to się źle skończy, wysiadłam pospiesznie i pobiegłam za przyjacielem. Kuba szarpnął mężczyznę za ramię a ten zatoczył się upadając na zgniecioną maskę.- Kuba zostaw go! - krzyknęła wpadając na plecy chłopaka
- On jest całkowicie pijany! - wskazał na zataczającego się mężczyznę - mógł nas zabić!
- Zostaw go, nie warto - oparłam dłonie o klatkę Kuby, pchając go z dala od pijanego kierowcy - spójrz, ludzie się zbierają, nie rób scen.
Que rozejrzał się dookoła, gapie wyciągnęli telefony węsząc sensacje. Po chwili dało się słyszeć sygnały policyjne, którą widocznie ktoś wezwał.
- Kuba proszę Cię. Chodź do naszego samochodu, Damian tam czeka. - przejechałam dłonią po brodzie chłopaka żeby skupić na sobie jego uwagę.
Jego zielone oczy wpatrywały się w moje przez kilka sekund. Po czym złapał mnie za dłoń, splatając nasze palce razem. Trzymając się za ręce wróciliśmy do mojego brata. Nie protestowałam, zrobiła bym wszystko aby tylko się uspokoił.
Przez następne pół godziny tlumaczyliśmy policjantom jak wyglądało całe zdarzenie. Zabrali pijanego kierowcę, po tym jak opatrzyli go ratownicy. A my mogliśmy odjechać. Na szczęście, nasz samochód nie ucierpiał, więc po wszystkim byliśmy z powrotem w trasie. Damian wcisnął się na przednie siedzenie, więc marudząc zajęłam miejsce za kierowcą. Spojrzałam w przednie lusterko gdzie odbijała się twarz Kuby. Jego brwi były zmarszczone, a zieleń oczu delikatnie ciemniejsza niż zawsze. Było widać że dalej jest zdenerwowany. Przechyliłam się do przodu, przy okazji wsuwając dłoń nad siedzeniem kierowcy. Zaczęłam delikatnie gładzić ramię Kuby, mając nadzieję że rozluźni się choć trochę. Widziałam że próbuje podchwycić mój wzrok w lusterku jednak ja, skutecznie go unikałam zajmując się rozmową z bratem.
- Que kiedy grasz najbliższy koncert? - Damian był widocznie podekscytowany towarzystwem rapera
- W piątek w klubie Progresja, chcesz wpaść? - Kuba zerknął na Damiana a ja już znałam jego odpowiedz
- No pewnie! - Młody nie mógł ukryć radości.
- Załatwione - dla potwierdzenia zbili tradycyjnego żółwik - Byłeś już na moim koncercie?
- Nie, ten będzie pierwszy.
- Więc masz zagwarantowany najlepszy koncert w Twoim życiu - odparłam z dumą
- Maleńka nie wiedziałem że tak we mnie wierzysz - nasze spojrzenia skrzyżowały się w lusterku
- Wiem że Krzysiek jest w stanie jakoś pociągnąć ten koncert - odpowiedziałam z szerokim uśmiecham na ustach
- Oj maleńka rób tak dalej a źle się to dla ciebie skończy.
Głos Kuby był poważny, jednak wiedziałam że żartuję tak samo jak ja. Jego oczy odbijające się w lusterku były roześmiane. Jego nastrój wyraźnie się poprawił.
