Jego palce w moich włosach, dłoń podążająca wzdłuż kręgosłupa. Delikatny dotyk jego warg na moich ustach. W tym momencie, nic nie miało dla mnie znaczenia. Znajdowaliśmy się w zatłoczonym klubie a nawet dźwięki muzyki wydawały się jakieś cichsze. Całkowicie oddałam się temu uczuciu.
Na początku jego usta delikatnie muskały moje, tak jak by badał czy tego chcę. Odpowiedziałam na pieszczotę przejeżdżając językiem po jego dolnej wardze. Kuba rozchylił usta, wsunełam delikatnie swój język od razu napotykając na jego. W tym momencie przejął kontrolę nad pocałunkiem. Wszystko stało się pewniejsze, bardziej namiętne. Jego język odważnie pięścił wnętrze moich usta, nasze wargi idealnie ze sobą współgrały. Czułam że zaczyna mi brakować tchu, zacisnęłam dłoń na bluzie chłopaka. Kuba po raz ostatni musnął moje usta, na koniec przygryzając dolną wargę. Otworzyłam oczy napotykając soczyście zielone spojrzenie, jego źrenice były delikatnie rozszerzone. Oddychał ciężko, dostarczając do swoich płuc potrzebnego tlenu.- Moja maleńka - Przejechał kciukiem po moich opuchniętych wargach
- Od jednego pocałunku nie będę Twoja - pstryknęłam go w nos uśmiechając się - i więcej mnie nie wciągaj między Ciebie i Roxy.
Odwróciłam się na pięcie, zostawiając chłopaka samego. Dużo mnie to kosztowało, miałam ochotę rzucić się na niego i sprawić by ten pocałunek nigdy się nie kończył. Jednak to nie był dobry pomysł, oboje musimy się lepiej poznać. Ja nie szukam przygody i zdecydowanie nie chcę być jego jednorazową rozrywką. Schodząc po schodach obejrzałam się do tyłu, Kuba kłócił się z Roksaną, której wyraźnie nie podobał się nasz pocałunek. Na moje usta wkradł się mały uśmiech, nie będę zaprzeczać że sprawiło mi to satysfakcję. Nie dane jednak mi było dojść na dół schodów. Na ostatnim stopniu poczułam rękę na ramieniu.
- Poczekaj, idę z Tobą.
Przytaknełam głową na słowa Kuby. Przedarliśmy się przez tłum w poszukiwaniu naszych przyjaciół. W końcu udało nam się ich dojrzeć w tłumie tańczących ludzi. Ewie towarzyszył oczywiście Moyes, a Krzysiek i Maciek mieli do towarzystwa dwie blondynki. Brakowało tylko Wojtka, rozejrzałam się ale nie mogłam nigdzie znaleźć fotografa.
- Zatańczymy? - podniosłam głowę do góry spoglądając na Kubę.
Raper złapał mnie za rękę i pociągnął na parkiet. Reszta wieczoru minęła nam na zabawie. Wojtek też się w końcu odnalazł, po krótkiej rozmowie z Kubą dołączył do nas i wszyscy świetnie się bawili. Z tego co powiedział Que, Roksana wyszła wkurzona z klubu.
- Chyba pora się zawijać - Kuba obrócił mnie wskazując w stronę baru
Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, Maciek właśnie tańczył stojąc na barze. Ochroniarze próbowali go ściągnąć na dół ale z marnym skutkiem.
- Koniecznie - odpowiedziałam szybko gdy zdałam sobie sprawę że Maciejka ma zamiar zacząć ściągać z siebie ubrania.
Poinformowaliśmy resztę o tym co się dzieję. Chłopaki natychmiast ruszyli w stronę baru.
- Kiedy on się tam w ogóle znalazł? - Ewa dołączyła do mnie przyglądając się akcji uratowania Maćka przed kompromitacją - Przed chwilą tańczył obok nas z tą wysoką blondynką
- To Maciejka, za nim nie nadążysz - podsumowałam
Maciek za żadne skarby nie chciał zejść z baru. Panowie również byli wypici więc wszystko szło bardzo opornie. A naciskająca na opuszczenie klubu ochrona nie pomagała. W końcu Quebo posunął się do bardziej drastycznych środków i pociągnął brata za nogę. Ten spadł prosto, na nic nie spodziewających się Krzysia i Adama. W trójkę wylądowali na podłodze tuż przed barem. Obie wybuchłyśmy śmiechem widząc całą sytuację. Kuba i Wojtek pomogli podnieść się przyjaciołom.
- Chyba bez taksówki się tym razem nie obejdzie - Ewa wyciągnęła telefon - Chodź wyjdziemy razem z chłopakami przed klub, niech się trochę przewietrzą.
W drodze do wyjścia Ewa zamówiła taksówkę, a ja próbowałam doprowadzić wszystkich na zewnątrz.
Jak tylko wyszliśmy Maciek położył się na najbliższym skrawku trawy. Spojrzałam na chłopaka z góry, opierając dłonie na biodrach.- Maciejka coś Ty do cholery brał - zapytałam widząc jego rozbiegany wzrok
- Maleństwo Ty nasze, kangurku najdroższy.
Ryknełam śmiechem słysząc pijacką gadkę Maćka.
- Kuba gdzie ta taksówka, bo on mi tu z kangurkami wyjeżdża - zwróciłam na siebie uwagę Kuby który stał oparty o murek niedaleko
- Że co proszę? - Que spojrzał na mnie nie rozumiejącym wzrokiem
- Już jest - Ewa odpowiedziała na moje pytanie wskazując na nadjeżdżającą duża taksówkę
- Jak dobrze że zamówiłaś ośmioosobowe - zwróciłam się do przyjaciółki gdy Panowie niezdarnie zajmowali miejsca
- Nie było innej opcji, wolę mieć ich wszystkich na oku.
Zajęłam miejsce między Kubą a Maciejką. Od razu zdałam sobie sprawę że to nie był dobry pomysł. Maciek co chwilę tulił się do mnie, na co Kuba wpadał w złość. Kierowca już też żałował tego kursu, wyraz jego twarzy nie pozostawiał złudzeń.
- Kuba proszę Cię przestań się awanturować - skarciłam rapera - zaraz wyrzuci nas z taksówki
Wskazałam na kierowcę pojazdu. Kuba zerknął we wskazanym kierunku i westchnął przecierając twarz ręką.
- Będę spokojny - odpowiedział cicho po czym obrócił głowę w stronę okna i zamknął oczy.
Pokręciłam głową, gdy Maciejka znowu zaczął się do mnie tulić. Odsunełam jego ręce, delikatnie popychając go w stronę okna. Że też musiałam usiąść obok niego. Po kilku minutach, na szczęście dojechaliśmy pod mieszkanie Kuby i Krzysia. Z ulgą wydostałam się z auta zaraz za Que.
- Ostatni raz siedzę koło Maćka - westchnęłam spoglądając na śpiącego w taksówce chłopaka
Reszta zaśmiała się widząc moja poważną minę. Panowie chyba byli przyzwyczajeni do wybryków Maciejki, ponieważ nie robiło to na nich żadnego wrażenia. Krzysiek, Adam i Wojtek jakoś się trzymali, przynajmniej szli o własnych nogach. Maciek był w najgorszym stanie.
- Weś coś z nim zrób - Ewa szturchneła Adama wskazując na starszego z braci Grabowskich
Kuba zapłacił kierowcy a ten ze zniecierpliwieniem czekał, aż nasz zalany w trupa śpioch opuści jego pojazd. W końcu Panowie zebrali siły i wyciągnęli przyjaciela z samochodu. Krzysiek i Moyes objęli z obu stron Maciejke i kroczek po kroczku holowali go do wejścia.
- Musimy mu zgotować miłą pobudkę jutro - Ewa spojrzała na mnie wymownie na co Kuba parsknął śmiechem
- Z chęcią Wam pomogę - dodał konspiracyjnie ściszając głos
Po sekundzie ciszy, cała nasza trójka wybuchła śmiechem.
- Co jest? - Wojtek zmarszczył brwi nie znając powodu naszego dobrego humoru
- Ktoś będzie miał jutro ciekawy poranek - odpowiedziałam wskazując na transportowanego Maćka
- Tak! - zawołał Koziara wyrzucając do góry pięść w geście zwycięstwa
Kolejny nasz wybuch śmiechu został przerwany przez dźwięk mojego telefonu.
- O tej porze? - mruknełam wydobywając telefon z kieszeni
Przychodzące połączenie:
DAMIAN-----------
Wiem, wiem. Jestem fatalna w dotrzymywaniu tarminów 😔 wybaczcie 😘
Robię co mogę, dużo się dzieje a czasu mało. Z pewnością teraz rozdziały będą krótsze, będę starała się dodawać je w miarę możliwości jak najczęściej.
Dziękuję za gwiazdki, wyświetlenia i komentarze. Jesteście najlepsi ❤️
J.