Rozdział 51

288 42 5
                                    

Sala pooperacyjna nigdy nie była przyjemnym miejscem. Zwłaszcza dla samych odwiedzających osobę, którym na niej zależało... tamtej nocy Seojoon był wdzięczny losowi, że nie miał obowiązku wchodzić do środka, tylko mógł obserwować wszystko zza szyby. Mimo to, widok Minseoka, trzymającego za rękę swoją żonę, która dalej nie dawała znaku życia, był mało pocieszający.

Tylko respirator potrafił im powiedzieć, że jest w porządku i żyje. A tak niewiele brakowało...

Dotknął swojego policzka, gdzie ciągnęła się podłużna rana, na której krew zdążyła już zakrzepnąć. Teraz tylko czekać na wielkiego strupa, który będzie schodził tygodniami. Po prostu świetnie.

- Przybyłam tak szybko, jak tylko się dowiedziałam! - usłyszał za sobą kobiecy zdyszany głos i gdy ujrzał pewną brunetkę, której męża wsadził niedawno do aresztu, zrobiło mu się słabo.

Jest taka śliczna!, w głowie rozbrzmiał mu głos jego matki z jednego z nagrań, które zdążył przesłuchać. Popatrzył niepewnie na Hyewon i wskazał na drzwi po prawej.

Tyle ją widział. I nie uspokoiło go to ani na chwilę... żadnego oskarżycielskiego spojrzenia... żadnego wyrzutu... tylko zwykły, wręcz ciepły wzrok, przeszywający go na wskroś.

Spojrzał jeszcze raz za szybę i zobaczył jak kobieta kładzie rękę na ramieniu Minseoka, który nie poruszył się ani o milimetr.

- Trudno cię zabić, wiesz?

Zmarszczył brwi, przypominając sobie zimny głos tego, który ubiegłego wieczora bez skrupułów prawie pozbawił ją życia. Cała akcja działa się tak szybko, że wydawało mu się to wręcz nierealne...

Niewiele mógł sobie przypomnieć z tego, co się wtedy wydarzyło, ale doskonale pamiętał wyjście z prokuratury i ujrzenie Jooyeon, która przekraczała ulicę. Jednak tego, że chwilę później uderzył w nią samochód, odrzucając ją dwa metry do tyłu... tego już się nie spodziewał.

Przerażony biegł przed siebie, jednocześnie dzwoniąc po pogotowie i wzywając je przed prokuraturę. Miał nadzieję, że nie było za późno, jednak uderzenie było silne i obawiał się najgorszego.

W jednej chwili przystopował, widząc jak z samochodu wychodzi rosły mężczyzna ubrany na czarno, z zakrytą twarzą. Nie wyglądał na typa, który tak po prostu chodziłby w ten sposób po ulicy. Jego przeczucia zaczęły być coraz gorsze, gdy podejrzany kierowca wyciągnął z kieszeni wysuwany nóż i uklęknął przy przytomnej jeszcze kobiecie.

Była na tyle silna, by nie stracić przytomności po takim uderzeniu...

- Trudno cię zabić, wiesz? - powiedział jakby z podziwem - Uśnij wreszcie i zrób przysługę mnie, oraz temu zaślepionemu głupcowi.

Zaślepionemu głupcowi?

Nie miał jednak czasu, by zastanawiać się o kim mowa, bo nogi same go powiodły w jego stronę. Nie panował nad sobą, gdy w jednej chwili odciągnął typa od Jooyeon i rzucił go na samochód, po czym przyłożył mu w brzuch. Nie był jednak na tyle zręczny by uniknąć zamachnięcia nożem, przez co jego policzek ozdobiła podłużna rana cięta, której jeszcze nie czuł, ale był pewien, że wkrótce poczuje.

- Przeklęty Hong - warknął ubrany na czarno facet, wsiadając szybko do samochodu i z piskiem opon opuszczając to miejsce.

Seojoon pierwsze co przetworzył, to jego pierwsze nazwisko, które padło z ust napastnika, jednak szybko przypomniał sobie o kobiecie, która dalej leżała na drodze, próbując złapać oddech.

My Personal Defender || EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz