Ulica Zwycięzców

4.2K 443 73
                                    

Kiedy pierwszego dnia zobaczyłam swój plan lekcji, pomyślałam, że nie jest taki zły. Miewałam naprawdę dużo gorsze i dużo nudniejsze zajęcia od tych, które mam teraz. Oczywiście takie było moje pierwsze wrażenie, a jak doskonale wiadomo, pierwsze wrażenia są bardzo, ale to bardzo mylne.

I tak jak uwielbiam angielski, trygonometrie i historię USA, na których naprawdę mogę się czegoś nauczyć i odepchnąć, chociaż na chwilę wszystkie myśli, które gotują się w mojej głowie, tak lekcje po przerwie na lunch są totalną katastrofą. No może z wyjątkiem kulturoznawstwa. Tak, kulturoznawstwo jest naprawdę spoko. Może dlatego, że program nauczania idealnie wpasowuje się w moje zainteresowania, a może dlatego, że po prostu uwielbiam kłócić się z innymi uczniami.

Moją ostatnią lekcją, tuż po nieszczęsnym okienku jest geografia fizyczna, czyli ta dużo ciekawsza i konkretniejsza. Nienawidzę statystyk i wszystkich niepotrzebnych mi liczb, które zawiera w sobie geografia społeczna.

Jednak dziś, zamiast oglądać film o płytach tektonicznych i wędrówce kontynentów, czuję się bardziej jakbym była na biologii.

Odkąd wyszłam z biblioteki, nie mogę przestać myśleć o rysunkach Denisa. Niekoniecznie dlatego, że są piękne (chociaż niezaprzeczalnie są), a bardziej ze względu na sposób przedstawienia postaci. Pozostawienie pustej twarzy to dosyć ryzykowne posunięcie. Nie znam się na sztuce, ale to zazwyczaj właśnie twarz jest głównym elementem obrazu. To po niej interpretujemy niemal wszystko, nawet zapach czy pogodę, jaką odczuwa postać.

Zastanawia mnie również obecność zwierząt na pracach. Może to one są odpowiednikiem twarzy bohatera? Albo po prostu są odzwierciedleniem nastroju, jaki panuje w obrazie? Żałuję, że tak szybko przejrzałam jego szkicownik, a jeszcze bardziej żałuję, że zobaczyłam to w tak małym formacie. Takie prace jak te powinny być ogromne, rysowane na kilkumetrowych ścianach budynków, aby każdy wędrując po mieście, mógł ustać i poddać się chwili nostalgii.

Najdyskretniej jak tylko mogę, wyjmuje telefon z tylnej kieszeni czarnych spodni i sprawdzam symbolikę zwierząt, które zapamiętałam. Lew siedzący u stóp krótko ściętego mężczyzny ubranego w garnitur według strony, która wydaje się najbardziej wiarygodna, oznacza odwagę, męstwo i władzę. Zamykam na chwilę oczy i przypominam sobie obraz. Rzeczywiście, kiedy teraz na to patrzę, zastąpienie twarzy zwierzęciem ma sens. Pamiętam, że Denis narysował również żółwia przy jeziorze, psa na kolanach młodego chłopca i papugę siedzącą na ramieniu dziewczyny z włosami spiętymi w wysokiego koka.

Nie muszę szukać, żeby wiedzieć, że pies jest oznaką przyjaźni i miłości. Ciekawe, czy osoby na obrazach są mu bliskie, czy to tylko wytwór jego wyobraźni. Ku mojemu zdziwieniu żółw nie oznacza tylko powolności, ale też szczęście i pomyślność, za to papuga plotkarstwo, energiczność i pomysłowość. 

Zaciekawiona tematem zatapiam się w wir informacji, czytając więcej i więcej na temat symboliki nie tylko zwierząt, ale i przedmiotów nas otaczających. Pamiętam, jak trzy lata temu razem z bratem mieliśmy okropne parcie na posiadanie zwierzaka w domu. Jednak przez przeprowadzki nasze prośby pozostawały tylko na etapie denerwującego jęczenia przy każdej możliwej okazji.

Kiedy już pogodziłam się z przykrą rzeczywistością, postanowiłam zrobić wszystko, by Brandon nie obraził się na rodziców — był jeszcze zbyt mały, żeby zrozumieć, jak wielką odpowiedzialnością jest zwierze. Wpadłam na pomysł stworzenia małego tekturowego ZOO.

Zadaniem brata było ukradnięcie z piwnicy siedem dużych kartonów, a moim narysowanie i wycięcie z nich wszystkich zwierząt, jakie tylko przyszły nam do głowy. Siedzieliśmy nad tym do nocy, malowaliśmy je znalezionymi farbami, oklejaliśmy plasteliną i kolorową bibułą. Po skończonej pracy, kiedy rodzice już spali, zakradliśmy się do gabinetu mamy, włączyliśmy jej komputer i przez kolejne godziny wybieraliśmy idealne imiona, czytając przy tym ich znaczenie – przecież nie mogliśmy nazwać tygrysa Pimpek. Tygrysy kojarzą się z czymś niebezpiecznym.

CharlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz