Nic nie trwa wiecznie~ Candy x Blue

289 10 0
                                    

A więc na początek chce tylko powiedziec ,ze jest to one shot specjalnie dla mojej przyjaciółki z powodu iż dzisiaj jest nasza "rocznica" pisania RP :3 ♡♥♡

I jeśli to czytasz to wiedz, że pisanie z tobą tego RP było niesamowite ♥

Oraz pozdrawiam wszystkich moich kochanych obserwatorów ! :3

A teraz zapraszam !

*^*^*^*^*^*^*^*^*

**Pov. Narrator**

Mały Blueberry bawił się samotnie na placu zabaw robiąc małe zamki z piasku które ozdabiał później trawą ,patyczkami i różnymi innymi drobiazgami.
Jego brat Honey siedział na ławce i robił sobie drzemkę.
Nagle dwójka potworów podeszła do małego szkieleta z niebieską apaszką na szyi.
-Hah... Co to jest dzieciaku ?-Zapytał jeden z nich który był tak naprawdę rudym kotem a ubrany był w czerwona bluzę z kapturem oraz czarne spodenki a na nogach miał czarne trampki.
-To jest mój zameczek...-Odpowiedział grzecznie nic nie świadomy Blue i uśmiechnął się siedząc na piasku.
-Głupi jest ten twój zamek...-Powiedział drugi który był królikiem a ubrany był w szare dresy.
-To było niegrzeczne...-Szepnął tym razem Jagódek patrząc sie na królika i kota.
-Pffff... Niegrzeczne ? To co powiesz na to ?-Zadrwił rudy potwór i kopnął w zamek z piasku po czym zaśmiał się.
-Ejjj... Czemu to zrobiłeś ?-Oburzył się Blue a do jego oczu naplynely łzy.
Nikt jednak nie wiedział o tym ,że całą tą sytuację obserwował mały szkielet z lukierkową grzywką i gdy tak patrzył się coraz bardziej budowała się w nim złość.
Aż nagle jeden z potworów kopnął piasek tak ,że poleciał na Blue.
-Ała !-Krzyknął Mały Blue ponieważ piasek dostał mu sie do oczodołów.
Kot i Królik zaśmiali się tylko i poszli zostawiając tak Blue który siedział w piaskownicy i płakał.
-B-bracie...-Powiedział cicho przez płacz lecz jego brat go nie słyszał bo był zbyt daleko, przez co Blueberry wstał z piasku i rękami przecierajac oczy chciał wyjść z piaskownicy lecz nagle potknął się i już myślał ,że upadnie na ziemię ,ale tak sie nie stało...

**Pov. Blue**

Już prawie dotykałem ziemi lecz nagle poczułem dziwne mówienie wokół siebie , więc otworzyłem delikatnie oczy i zobaczyłem miętową magię ,przez co wystraszyłem się.
-C-co się dzieje ?!-Zapytałem myśląc ,że ktoś mi odpowie i faktycznie tak sie stało.
-Mogę ci jakoś pomóc ?-Zapytał nagle ktoś i postawił mnie swoją magią na ziemię po czym pobiegł do mnie i kucnął tuż obok na co otworzyłem lekko oczy lecz widziałem jakby przez mgłę i zobaczyłem jakiegoś szkielecika który był chyba w moim wieku.
-Oczy m-mnie p-pieką...-Powiedziałem cichutko i przetarłem ponownie oczy.
-Ummm... O ! Chodź !-Powiedział nieznajomy i chwycił mnie za ręke po czym pobieglismy gdzieś i po chwili usłyszałem szum wody.
-Morze ?-Zapytałem, lecz szkielet cicho sie zaśmiał i usadzil mnie przy brzegu zaś sam usiadł tuż obok mnie.
-Blisko... To rzeczka... Woda możesz oczy przemyć...-Stwierdził spokojnie i przysunął lekko moje rece do wody i nabrał na nie zimnej cieczy, po czym już sam przemyłem swoje oczodoły i to faktycznie pomogło.
-Dziękuję... Ummm... Jak ci na imie ?-Zapytałem ,bo chciałem się dowiedzieć jak nazywa się mój bohater.
-Nazywam się Candy... A ty ?-Zapytał także i uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
-Blueberry ! Ale większość mówi na mnie Blue albo Jagódek !-Powiedziałem z lekkim rozbawieniem i spojrzałem na swojego nowego przyjaciela.
-Milo mi cię poznać Jagódku...--Zaśmial się cicho Can.... Cukierek ! Patrząc się na mnie tymi swoimi żółto miętowymi oczami.
-Mi ciebie także Cukierku...-Oboje zaczęliśmy się śmiać lecz po chwili przytuliliśmy się ,aż nagle nie spodziewaliśmy się tego ,że sturlamy się do rzeczki.
Gdy poczułem,że jestem cały w wodzie to zaśmiałem się i powiem szczerze , całkiem głęboko było ,ale na szczescie brat uczył mnie pływać ! No a bardziej pani Alphys...
Po chwili dopiero zauważyłem ,że nigdzie nie ma Candyego przez co zmartwiłem się.
-Candy !-Krzyknąłem ,aż nagle trochę dalej ode mnie zobaczyłem rękę od mojego nowego przyjaciela przez co od razu poplynąłem do niego.
-Cukierku !!-Krzyknąłem znów bo nie chciałem ,aby cos mu sie stało aż w końcu poczułem go obok mnie i chwyciłem jego rękę po czym poplynąłem do brzegu i wyciągnąłem mojego przyjaciela który najwidoczniej zachłystnął się wodą.
-J-Już ci p-pomagam !-Powiedziałem z lekkimi łzami na co położyłem ręce na jego klatce piersiowej i zacząłem przywracać mu dech ? Nie wiem... Nie pamiętam jak to tłumaczyła mi Alphys...
Po dłuższej chwili Candy odzyskał przytomność i wykrztusił wodę z... nieistniejących płuc ?...
-Cukierku ! Wszystko dobrze ? Boli cie coś? -Zapytałem zmartwiony na co ten lekko się uśmiechnął i cicho przytaknął.
-T-tak...-Odpowiedział cicho ,a ja po chwili nie wytrzymałem i przytuliłem go mocno ,lecz także na tyle lekko aby mógł swobodnie oddychać.
Po chwili usłyszałem jego ciche podziekowania przez co uśmiechnąłem się radośnie.

**Time skip**
**Pov. Narrator**

Od tamtego czasu...
Nie spotkali się...
Ich drogi zostały rozdzielone...
Ale czy na zawsze ?...
Tego nie wie nikt...
I nigdy nie znajdzie się na to odpowiedz...
Lecz...
NIC NIE TRWA WIECZNIE...

**Long time skip**

**Pov. Candy**

Siedzę sobie w moim pokoju i zastanawiam się nad tym wszystkim...
Kiedyś jako dziecko poznałem naprawdę świetną osobę... Chodzi mi o Blue...
Ale potem odzieliliśmy się od siebie i juz nie spotkaliśmy...
Teraz ?
Mam narzeczoną, dwójkę dzieci... I jestem szczęśliwy... Ale czy na pewno ?
Nie... To tylko widać ,że uśmiecham się ,niby szczerze, ale jednak nie...
Brakuje w moim życiu tej jednej osoby...
Przy której czułbym prawdziwe szczęście...
Ale jeszcze nie ma nic straconego prawda ?
Może odnajdę go...
Tak... zrobię to teraz...
Wstałem z łóżka i spojrzałem na swoją narzeczoną oraz dzieci którzy spali razem na łóżku przez co lekko sie uśmiechnąłem i za pomocą magii przeteleportowałem się na dwór po czym zacząłem myśleć gdzie mógłby być teraz Blueberry.
Po dłuższym namyśle otworzyłem portal do Underswap i tam też sie przeniosłem na co ruszyłem w stronę Snowdin.
Nagle usłyszałem znajomy mi głos... Lecz teraz bardziej to był krzyk.
Momentalnie pobiegłem w tamtą strone i nagle zauważyłem mojego dawnego przyjaciela... Blue... I znów tą dwójkę potworów... Rudego i Klisze ,bo tak nazywał sie rudy kot i królik.
Ta dwójka stała nad Blue i kopali go.
Wtedy gdy usłyszałem płacz... Płacz mojego przyjaciela... Nie wytrzymałem...
Na moich palcach pojawiły się czarne pazury i niczym tygrys rzuciłem się na nich pozwalając ich na ziemię.
-Zabije was...-Tylko tyle powiedziałem po czym zacząłem rozszarpywać ich ubrania oraz ranić im futro aż do krwi.
Oni próbowali się wyrwać ,ale nie wychodziło im to za dobrze , ponieważ byłem od nich dwa razy silniejszy...
Zaśmiałem się psychicznie i nadal nie przestawałem.
Po dłuższej chwili poczułem jak ktoś szarpie mnie od tyłu za kaptur od bluzy , już miałem zamiar rzucić się na tą osobę ,ale usłyszałem płacz.
-C-C-Candy...-Mówił przez płacz Blue próbując mnie odciącnąć od martwych już ciał ,chociaż ciałem bym już tego nie nazwałem.
-Blue?-Zapytałem cicho powoli wracając do rzeczywistości ,a gdy tylko Jagódek usłyszał moje pytanie to uśmiechnął się i mocno mnie przytulił.
-T-tak... -Szepnął i zaczął wypłakiwać mi się w bluzę, przez co przytuliłem go delikatnie do siebie i poglaskalem po plecach.
-Brakowało mi ciebie...-Odparłem cicho i zamknąłem oczy na co w końcu od kilkunastu lat po moim policzku splyneła prawdziwa łza szczęścia...
-M-mi c-ciebie t-także...-Dodał szeptem Blue i także zamknął oczy...

Czy mogę nazwać to happy endem ?

Zdecydowanie tak...

*^*^*^*^*^*^*^*^*^*

Soooo... Myślę .że najgorzej to nie wyszło... Jestem ucieszona tym ,że wena mi nie uciekła i napisałam to od tak ^^'

To mam tyle do powiedzenia tu...

Ciaoło~~~ xD

Shipy~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz