02 ― ŚRODEK ZAPOBIEGAWCZY

1.2K 96 287
                                    

#ScarsPL

Jeden telefon i wieść, że Scott nie pojawił się w szkole ― tyle wystarcza, aby Dallas zwinął swój przerażony tyłek w ułamku sekundy i wymknął się spod mojej kontroli. Pięć minut po tym, jak niemalże zetknął się z wirusem. Oby niemalże. Jeśli okaże się, że Dallas zabrał choróbsko wraz ze sobą w głąb Atlanty, będziemy mieć przesrane.

Wszyscy.

I nie mam na myśli wyłącznie naszego policyjnego trio.

Wraz z Jakem odstawiamy Nassira do Szpitala Śródmiejskiego, stosując się do procedur i odgórnych przykazów. Na miejscu czeka już nas doktor Victor Cannerts. Przysłało go CDC ― podobno to jeden z najlepszych wirusologów, jakich posiada w swoich szeregach ta organizacja. Mężczyzna jest smukły, na pierwszy rzut oka nieco mrukliwy; po dłuższej rozmowie okazuje się całkiem sympatyczny. Obstawiam, że Cannerts należy do tego typu osób, które potrzebują słynnych pięciu minut, aby przyzwyczaić się do swojego rozmówcy.

Co mnie zaskakuje? Fakt, że temu doktorkowi daleko do czterdziestki. Nie jest zielony w swoim fachu, to na pewno. Z reguły jednak lekarze, którzy przewodzą tak istotnymi badaniami, są znacznie bardziej doświadczeni zawodowo. Nie umniejszam jego wiedzy. W końcu nie znalazł się tu bez powodu. Jego głowa musi być niezłą bazą danych.

Podczas streszczania Cannertsowi historii sprzed godziny, młoda pielęgniarka opatruje mój stłuczony łokieć. Uśmiecha się do mnie miło, sekundę po tym pytając, czy boli mnie coś jeszcze. Potrząsam tylko głową i dziękuję uprzejmie za okazaną pomoc. Na plakietce dostrzegam jej imię. Nazywa się Julia. Pasuje do niej.

Cannerts wypytuje mnie i Jake'a dosłownie o wszystko; ile osób było w domu Nassira, czy pozostali członkowie rodziny również wyglądali na chorych, a także każe opisać sobie przebieg naszej akcji. Zdradzamy każdy szczegół. Z wyjątkiem. Pomimo tego, że wyznajemy, że Dallas również tam z nami był, żadne z nas nie wspomina, że to również on znalazł się najbliżej Sayida. I pewnie robimy to tylko z tego powodu, że Dallas zaręczył nas dziesięć razy, że nie miał z zarażonym chłopakiem bezpośredniego kontaktu. Nie wiem, czy postępujemy mądrze. Nie wiem też, czym tak właściwie kierujemy się, zakrzywiając rzeczywistość. Dziwny głos w głowie podpowiada mi, że tak powinno zostać.

Nie dotknął Sayida, powtarzam natrętnie.

Nic się nie wydarzy.

― EIS objęło jego dom kwarantanną. Przynajmniej trzy osoby miały z nim kontakt ― tłumaczy doktorowi Cannertsowi oficer Riley. ― Jedna chyba choruje. A to jego rzeczy.

Jake przekazuje lekarzowi owiniętą folią torbę. Stoję naprzeciwko izolatki, opierając się plecami o ścianę za mną, i bawię się niezdarnie wystającym z opatrunku bandażem; nie potrafię odwrócić wzroku od rozgrywającej się przede mną sceny. Nie jest to widok, który chciałabym podziwiać każdego dnia.

Zamkniętego w tym klaustrofobicznym pomieszczeniu Sayida bada trzyosobowa grupa lekarzy. Każdy z nich ubrany jest w żółty kombinezon ochronny, aby nie ryzykować złapaniem wirusa. Sam chłopak wygląda na przerażonego i zdezorientowanego; jego spojrzenie jest dzikie, kiedy wodzi wzrokiem po izolatce i szuka z niej drogi ucieczki. Cannerts tłumaczy, że u Pacjenta Zero być może zaczyna objawiać się jeden z symptomów chorobowych ― paranoja. Podkreśla jednak, że nie ma co do tego stuprocentowej pewności, są to wyłącznie przypuszczenia.

― Wracam na komisariat ― oświadcza nagle Jake i patrzy na mnie znacząco. Zaciskam palce na pasku torebki, gotowa do drogi. Przypatruję się jeszcze chwilę Sayidowi. Oficer Riley rusza powoli w stronę wyjścia. ― Jedziesz ze mną? Czy mam powiedzieć Lexowi, że wezwały cię sprawy rodzinne?

SCARSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz