Rozdział 10

5 2 0
                                    

Funikeon powoli zaczął odzyskiwać świadomość. Otworzył oczy. Wszyscy siedzieli przy ognisku i rozmawiali. Okolica wokół nich wyglądała jakby nic się nie wydarzyło. Śnieżyca zniknęła.
-Pocoście mnie ratowali? - Wybełkotał - Już dawno byłoby po wszystkim. Szybka śmierć.
-Dlatego, że jesteśmy rodziną. - Odpowiedział mu spokojnie Elektro. - Rodzina to coś więcej niż tylko słowo. Jesteśmy jednością. Musimy trzymać się razem.
-Ale przeznaczenie! Ona was zabije! Przeznaczenia się nie zmieni. Pisane jest nam ból i cierpienie. Ja się z tym nie zgadzam, rozumiecie? Nie zgadzam się!
-My też nie Fin. I dlatego musimy temu wszystkiemu wyjść naprzeciw. Będziemy się śmiać w twarz naszym słabościom i zwyciężymy wszystko. Ale musimy to zrobić razem. Jako rodzina!
-Nic nie rozumiecie. Nie chcę was stracić.
-Nie stracisz. Wszystko się ułoży. Razem nic nas nie powstrzyma. Proszę cię uspokój się. Weź parę głębokich wdechów i rozluźnij umysł. To nie jest twoja wina. Przeznaczenie nie powinno kierować twoim życiem. Stań mu naprzeciw i pokaż że może być inaczej. Że jesteś silny i że sam możesz decydować o swoim życiu.
-Właśnie to chciałem zrobić. Udowodnić przeznaczeniu, że mną nie kieruje.
-Przez samobójstwo? Nie Fin. To nie jest wyjście. To tchórzostwo. Nie możesz wiecznie uciekać. Pamiętasz co mawiała twoja siostra? "Każdego dnia stawaj się silniejszy, opieraj się dawnym słabościom”. Każda traumatyczna sytuacja nas czegoś uczy, Fin. Kształtuje nas. Dzięki temu jesteśmy lepsi, silniejsi. Jesteśmy w stanie wstać, by znów móc walczyć o lepsze jutro.
-Jutra nie będzie. Nic nam nie pozostało.
-Elektro wstał i podszedł do Funikeona. - Pozostała nam nadzieja przyjacielu. Póki ją mamy, nigdy nie przegramy. W szybkim czasie straciliśmy tych, których kochaliśmy, jednak musimy być silni. To nie koniec. Nie poddamy się. Mamy przyjaciół, którzy w nas wierzą, los każdego smoka od nas zależy. Los całego świata. Nie możemy się poddać.
-Więc jaki jest twój plan, co? Straciliśmy wszystko, ledwie udało nam się uciec. Kolejna próba zamachu nie ma żadnego sensu.
-Mam pewien plan Fin, ale zanim to, musimy pójść do Obozu Zagubionych Dusz. Tam dokładnie zaplanujemy co dalej robić.
-A gdzie jest ten obóz? - Zapytał Funikeon.
-Dokładnie pod nami. - Uśmiechnął się Elektro. U podnóża klifu, z którego chciałeś skoczyć znajduje się wejście do jaskini. Tam mieści się obóz. - podniósł się ociężale  z kolan - Zaczyna świtać. Aquo... - zwrócił się do siostry. - Zgaś ognisko i ruszamy. - Uśmiechnął się do Funikeona. - Mam nadzieję, że umiesz latać? W przeciwnym razie skończysz rozbijając się na skałach jak to pierwotnie planowałeś. - Klepnął go po ramieniu.
Funikeon zauważył, że Aqua przytula do piersi małe zawiniątko.
-Co ty tam trzymasz? - Zapytał?
-Pamięć po Barbarianie. - Pokazała mu trzymany w rękach klejnot. W świetle ogniska mienił się wszystkimi odcieniami pomarańczu.
-Co masz na myśli, mówiąc, że to pamięć po nim?
-Gdy nasz ojciec zginął, może i jego ciało uległo samozapłonowi, lecz dusza została przeniesiona do tego klejnotu. Przeznaczenie się dopełniło. Bronek połączył się ze swoimi poprzednimi wcieleniami. Gdy rebelia się skończy, zaniesiemy jego klejnot do Sanktuarium Przeznaczenia, aby mógł się odrodzić na nowo w innej postaci. On by tego chciał.
Funikeon poczuł, że znów napełnia go energia do działania. Podniósł się energicznie z ziemii. A więc jest nadzieja? Możemy jeszcze wszystkich uratować? Wujka Bronka, Rozalię!
-Obawiam się że to tak nie działa Fin. Posłuchaj. Może i Barbarian odrodzi się na nowo, ale będzie zupełnie inną osobą. Bronek pozostanie tylko wspomnieniem. Co do twojej siostry… Przykro mi Fin. Dla niej nie ma nadziei nawet na to. Zginęła zbyt szybko. Nie otrzymała jeszcze swojego klejnotu, nie połączyła się ze swoimi poprzednimi wcieleniami. Ona odeszła, Fin. Na zawsze. Jest skazana na zapomnienie. Musisz się z tym pogodzić.
-Nie! - Obruszył się Funikeon - Jak w ogóle możesz mówić takie rzeczy? Pamięć o Rozalii nigdy nie zginie. Tak długo jak moja siostra pozostanie w moim sercu, tak długo będzie istniała wśród nas!
Funikeon poczuł, że w jego oczach zbierają się łzy.
-Ona… ona…
Usłyszał dziecięcy płacz. Dostrzegł Emmę. Dziewczynka siedziała zapłakana w objęciach Poison.
-Przepraszam cię Emmo. - zwrócił się do niej - Nie chciałem cię w żaden sposób zranić. Jestem beznadziejny!
Dziewczynka wstała i podeszła żeby go przytulić. Tym razem młodzieniec odwzajemnił uścisk dziewczynki.
-Nie jesteś tatusiu! Każdy ma prawo na chwilę słabości. Będzie dobzie.
Podszedł do nich Elektro.
-W tym całym zamieszaniu zapomniałem spytać. Kim jest ta urocza dziewczynka? I czemu nazywa was swoimi rodzicami? Czyżby między tobą i Aquą doszło do jakiegoś zbliżenia jak nas nie było? Puścił do Funikeona oczko.
Funikeon poczuł, że się rumieni. - Co? My? Nie! Spotkaliśmy ją w celi pod areną. Była zupełnie wyczerpana. Musieliśmy jej pomóc. Przygarnęliśmy ją. Elektro, Poison, Dziko. Chciałbym wam więc przedstawić Emmę. Od dzisiaj będzie częścią naszej rodziny.
Poison uśmiechnęła się. - Miło mi cię poznać Emmo. Nie jesteś, chyba, jednak zwykłą dziewczynką. Co to była za moc, której użyłaś na arenie?
-Jaka moc? - Zdziwiła się Emma. - Jedyne co pamiętam, to to, że przestraszyłam się, że coś wam się stanie i że do was wybiegłam, chociaż tatuś mówił, żeby tego nie robić. Potem straciłam przytomność i obudziłam się na tej łące.
-Doprawdy dziwne. - Wtrącił się Elektro. - Chciałbym cię lepiej poznać.
-Później sobie pogadacie. - Wtrąciła Poison. - Musimy ruszać. Zaraz będzie świtać.
Zgasili ognisko, zebrali pakunki i byli gotowi do drogi. Funikeon zauważył, że Dzika nadal jest naga. Dziewczyna trzęsła się z zimna. Podał jej swój płaszcz. Kiwnęła do niego w niemej podzięce.

Fontanna SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz