9. Ciemność

545 50 20
                                    

Dark jedynie prychnął, odtrącając od siebie moją dłoń, po czym z szybkością światła stanął przede mną.

Nie ukrywam, że zrobiło mi się trochę przykro. Jak ja mam mu przypomnieć, co razem przeżyliśmy, jeśli on nie chce mnie do siebie dopuścić?

Bez słowa ruszyłem przed siebie, w poszukiwaniu kolejnych pokojów, jakie mogę teraz otworzyć nowo zdobytą kartą dostępu.

-Ruszaj z powrotem do windy, na tym piętrze już nic nie znajdziesz - poradziła mi Yasu.

-CO JEST KURWA?! KTO TO POWIEDZIAŁ?! - klon zaczął panicznie rozglądać się we wszystkie strony.

-Spokojnie, to tylko moja przyjaciółka - zaśmiałem się, klepiąc go w ramię, na co ten gwałtownie odskoczył do tyłu.

Nie poznawałem go. Zachowywał się tak, jakby się mnie bał. Przecież ja chciałem dla niego jak najlepiej. A może chciałem wyłącznie zaspokoić swoją potrzebę posiadania go tylko dla siebie?

Ciemny westchnął głośno, zdmuchując sobie włosy z czoła.

Cały czas trzymał się za wszystkimi moimi partnerami. Prawdopodobnie chciał znaleźć się jak najdalej ode mnie. Pytanie czemu?

Unikając wędrujących gdzie popadnie SCP, udało nam się dotrzeć do pewnego... Dosyć ciekawego pokoju.

Widać było zaledwie część wnętrza, gdyż reszta była pochłonięta przez ciemność.

Chciałbym mieć w tej chwili jakąś latarkę, by móc oświetlić to całe pomieszczenie. Niestety wątpię, czy by się to udało nawet, gdybym takową posiadał.

-Wszystko jest takie czarne... - mruknąłem pod nosem.

-Tak, ja też byłem bardzo zaskoczony - usłyszałem głos zza siebie, na dźwięk którego aż podskoczyłem.

Tuż przy wejściu znajdował się... Marcin...

What the fuck?

On jest wszędzie! Co za creep...

Nie zauważyłem go wcześniej...

-Ogromny bałagan, wygląda okropnie. SCP-106 nie wie, kiedy przestać. Całe to pomieszczenie zostało przez niego spaczone - kontynuował.

-Em... Okej, aaa... Gdzie jest diament? - musiałem spytać. Wszak od tego zależał mój i Darka los.

-Jeśli mowa o diamencie, to... SCP-106 go zabrał - powiedział zrezygnowany.

-Co kurwa?! Niby gdzie?! - tak bardzo nie pamiętałem, co miało dziać się teraz w tej rozgrywce... Nagle coś mnie olśniło - Do Pocket Domension?

-Zgadza się. Pozwól, że uleczę ciebie i wszystkich twoich partnerów, zanim tam wejdziecie - a czy ja kurwa mówiłem, że się na coś zgadzam?

Standardowo położył rękę na moim ramieniu, a po chwili cała moja drużyna była już zdrów jak ryba.

-Skocz w ciemność, kiedy będziesz gotów, tylko... Tylko...

-Tylko co? - przewróciłem lekceważąco oczami.

-Tylko... Proszę, bądź ostrożny. Głupio mi się przyznać, ale jesteś moim jedynym przyjacielem...

-Dobrze mieć chociaż jednego prawdziwego, niż setkę fałszywych - uśmiechnąłem się szeroko.

Mężczyzna wyglądał na przybitego. Mam nadzieję, że to, co powiedziałem, poprawi choć trochę jego humor.

-Dzięki Eleven. T... To ja będę się zbierał. Do zobaczenia! - i zniknął.

To nie tylko zwykła gra | Eleven x Dark Eleven (JUST ELEVEN 2)[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz