29. To już koniec...?

466 46 98
                                    

*Eleven*

-No proszę bardzo - rzekł Zamaskowany - Rudowłosa zdeklasowana przez tego dzieciaka. Cóż... Nie sądziłem, że będziesz taka słaba...

-O czym ty mówisz? - jestem pewien, że nie taka była jego kwestia w grze.

-Nie domyśliłeś się jeszcze? Zabawne...  Kiedy tylko dziewczyna przeszła do tego wymiaru, przejeliśmy nad nią kontrolę. To dlatego nie chciała dać ci wygrać. Dziwne, że wcześniej tego nie dostrzegłeś... - zaśmiał się złośliwie.

-Ale jakto? Po co? - nic nie rozumiałem.

-Najzwyczajniej w świecie, miała przetrzymać cię jakiś czas, póki nie znajdziemy w tej oto księdze, kilku ciekawych rzeczy - otworzył lekturę - Takich jak kod do przeprogramowania serca świata - wymamrotał przerzucając strony - Teraz nie jest nam już do niczego potrzebna - spojrzał na Yasu, po czym wycelował w nią płomieniem, który niewiadomo skąd, pojawił się w jego dłoni.

-Nie pozwolę ci jej skrzywdzić! - stanąłem w obronie przyjaciółki.

-Czy ty naprawdę myślisz, że jesteś w stanie mi przeszkodzić? W tej księdze, jest napisane, że w Lidze nie można umrzeć... Ale tylko w sferze walki. Po co z tobą walczyć, jeśli mogę się ciebie pozbyć raz na zawsze tutaj, w sferze mapy?

Teraz celował już we mnie. Po walce z Mistrzynią, zostało mi naprawdę niewiele HP. Nie ma najmniejszych szans na to, żebym przeżył. Miało być tak pięknie. Miałem mieć swój happy end razem z Darkiem. Mieliśmy być razem na zawsze. Przeżyłem z nim tyle pięknych chwil. Żałuje jedynie tego, że zdradziłem go z tamtą szmatą Mary...

Gdybym mógł tylko cofnąć czas... Wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Tak jak w fabule przystało, zabiłbym jasnowłosą i nie byłoby żadnych problemów.

Rzeczywistość jednak jest straszna. W pełni zasługuję na to, co ma za chwilę nastąpić. Jestem najgorszym człowiekiem na świecie, tylko dlaczego ciemny ma przez to cierpieć? Osoba, którą kocham najbardziej na świecie...

Ogień w ręce Zamaskowanego zmienił lekko swoją barwę na bardziej zielony oraz zaczął się jakby powiększać. To już koniec. Dark, dziękuję ci za te wszystkie chwile, które mogłem spędzić u twojego boku. Żegnaj.

*Dark Eleven*

Kręciło mi się w głowie. Pomimo tego, że od kilku minut już nie spałem, nadal nie bardzo byłem w stanie otworzyć oczy.

Koniec końców, jednak się przemogłem i delikatnie uchyliłem powieki.

Nie siedziałem już na Indianie. Piesek gdzieś zniknął, razem z całą moją drużyną. Właściwie... Gdzie ja byłem? Przede mną stał jedynie... Marcin?

-Cześć kolego, jak ci na imię? - spytał brunet.

-Dark. Dark Eleven - przedstawiłem się podając mu dłoń.

-Jesteś klonem Elevena, prawda?

-Tak. To ja - przeczesałem włosy palcami, próbując w jakikolwiek sposób zniwelować narastający ból głowy. Jestem taki zmęczony...

-Widzę, że nie zostało ci już za wiele czasu.

-No kurwa, co ty nie powiesz? - zaśmiałem się cicho, na co mężczyzna delikatnie się uśmiechnął.

-Pewnie zastanawiasz się, gdzie jest twój partner wraz z drużyną? - pokiwałem twierdzą co głową - Toczy on teraz walkę z Yasu, to znaczy Mistrzynią Kronik - odpowiedział sam na swoje pytanie.

To nie tylko zwykła gra | Eleven x Dark Eleven (JUST ELEVEN 2)[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz