*Eleven*
Zgodnie ze wskazówkami Arti, kierowałem się na południe. Mój plecak był nieco ciężki, z uwagi na ilość rzeczy, które zabrałem ze sobą. Nie przeszkadzało mi to jednak za bardzo. Szczerze, to wolę taszczyć ze sobą dodatkowe dziesięć kilo, niż zginąć. Myślę, że dosłownie każdy na moim miejscu zrobiłby to samo. Zawsze przecież podczas walki mogę go zdjąć i odłożyć gdzieś obok, by brać z niego potrzebne przedmioty.
Do mojego teamu dołączył chlebek, który jak zapamiętałem z wcześniejszej rozgrywki, miał w ujj życia, co mogło być bardzo przydatne. Teraz ja, Foxy, Rayman i ten tościk, kroczyliśmy ku Jaskini Złych Snów.
Swoją drogą, fajna nazwa. Nie wiedzieć dlaczego, kojarzy mi się z Pirate Cove w Five Nights At Freddie's. Whatever. Teraz liczy się tylko to, bym jak najszybciej i jak najbardziej bezpiecznie dotarł do drzewa i mógł ponownie spotkać Darka.
Dzięki swojej przesadnie szczupłej figurze, z łatwością wślizgnąłem się do groty, przez niewielką szczelinę, umiejscowioną w kamiennej ścianie.
Dziwne, z zewnątrz wydawała się znacznie mniejsza. TARDIS CZY TO TY?!!!?
Mogę jedynie pomarzyć... Jeszcze kiedyś się nią przelecę. Bez skojarzeń proszę.
Przede mną znajdowała się dziwna płyta. To było coś w stylu miniaturowej, wyblakłej szachownicy. Ale tak dosłownie miniaturowej, gdyż posiadała ona jedynie cztery pola.
Z łatwością domyśliłem się, czym ona była. To teleport. Wystarczyło na niego stanąć, by przenieść się w inne miejsce.
Przełknąłem ślinę. To miała być moja pierwsza teleportacja w życiu. Niby jarałem się jak nigdy dotąd, w końcu od tak dawna na to czekałem, ale z drugiej strony natomiast, trochę się bałem.
Tak, tak, wiem. Jestem pierdolonym tchórzem i nic na to nie poradzę. Taki już mój los i nic nie jest w stanie go zmienić.
Pomimo lęku, podszedłem do teleportu i stanąłem na nim. Byłem zbyt zdeterminowany, by teraz się wycofać. Musiałem to zrobić. Dla niego.
-Nie powinieneś był tego robić - usłyszałem mrocznie brzmiący szept, który dochodził do mnie z każdej strony.
Potem był błysk. Następnie ocknąłem się gdzieś w ciemności.
Odczekałem parę sekund, aż oczy nieco się przyzwyczają, po czym trochę na ślepo ruszyłem przed siebie z wyciągniętymi do przodu rękoma. Tak na wszelki wypadek.
-W prawo idź - usłyszałem głos Zhalii.
Brzmiała na trochę znudzoną. Właściwie, to jej się nie dziwię. Gdy nagrywałem Kroniki, w tym momencie moja wędrówka trwała już coś około godziny.
Dla mnie była ona ekscytująca i niesamowita, ale dla ludzi patrzących przez monitor, mogła wydawać się nudna. I to w chuj.
Sam nie wiem, jakim cudem widzowie polubili tę serię. Osobiście bawiłem się świetnie, jednak to ja w to grałem, a oni jedynie patrzyli jak klikam różne rzeczy i pewnie co niektórzy pozasypiali patrząc na moje żałosne walki.
Czy teraz wyglądało to chociaż odrobinę lepiej? A może zaproponuję ekipie, żeby nagrała całą moją misję? Chociaż w sumie lepiej nie. A nóż widelec przez program do nagrywania, komputer dostanie pierdolca i cały wymiar się zjebie.
Tak, wolałbym nie ryzykować.
Zgodnie z poleceniem, udałem się w wyznaczonym kierunku, po czym skręciłem w środkowy korytarz.
CZYTASZ
To nie tylko zwykła gra | Eleven x Dark Eleven (JUST ELEVEN 2)[ZAKOŃCZONE]
FanfictionNo to tak. Na wstępie chcę powiedzieć, że jest to 2 część opowieści "JUST ELEVEN". Miesiąc po odejściu klona, Erkaes zrozumiał mechanikę świata " gry". Pojawia się szansa na ocalenie Dark Elevena. Blondyn ląduje po drugiej stronie ekranu, lecz czy...