Pora wyruszyć w drogę. Starałem się jak tylko mogłem, omijać wszystkie napotkane "atrakcje", typu różni ludzie, przeciwnicy, domki, czy też biblioteka, w której przy ostatniej rozgrywce trochę długo się zasiedziałem.
Po jakimś czasie, na swojej drodze napotkałem dwa małe drzewka, które zagradzały przejście. Mając siekierę, zamachnąłem się nią i bez wahania ściąłem roślinki. Nie było to nawet jakoś specjalnie trudne, gdyż młode pnie były dosyć wiotkie i mało wytrzymałe.
Kilka minut później, uczyniłem to samo z kolejnymi drzewami. Mając w pamięci Rządzicielkę, cały czas czekałem, aż w końcu ją usłyszę.
Nagle spostrzegłem sporą szczelinę w skale, która mieściła się niedaleko mnie. Właściwie, to można byłoby to spokojnie nazwać nawet wejściem. W środku znajdowała się mała sala ze złoto-białą płytą po środku.
Kurwa. Zapomniałem o teleporcie.
Stanąłem w wyznaczonym miejscu, zasłaniając głowę rękami, by czasem podczas nagłego przemieszczania z miejsca do innego miejsca, nic mi się nie stało.
-Nie powinieneś był tego robić - odezwał się ten sam głos, co wcześniej. Czy ja się kiedyś kurwa dowiem, kto to tak właściwie mówi?
Zacisnąłem mocno powieki, szykując się na nagłe uderzenie, które być może miało za chwilę nastąpić.
Niestety się nie pomyliłem. Jak bardzo rad byłem, gdy wylądowałem na mięciutkiej trawie. Zdecydowanie wolę to, niż kamienną podłogę w Jaskini Złych Snów.
-Oh, cześć! Kolejny kandydat! Super! Tak się cieszę! - odezwał się nagle dochodzący nie wiadomo skąd wysoki, słodko brzmiący głosik - Niestety nie możesz mnie zobaczyć z tej perspektywy, ale to żaden problem! - jasne, jasne kurwo - Rządzę tym miejscem, więc możesz mówić mi... Rządzicielka! Tak! Brzmi fenomenalnie!
Wzruszyłem ramionami i ruszyłem przed siebie. Po co mam słuchać tego, co ta suka do mnie mówi, skoro raz już to słyszałem? Chwilowo zależy mi tylko na tym, by zrobić wszystko jak najszybciej i pominąć tyle, ile się da. Rzecz jasna do momentu, w którym się sklonuję. Wtedy może dziać się już co chce, byle bym był z Darkiem.
Przede mną rosło sobie śliczne, niewinne drzewko. Wiedziałem, że jeżeli się go pozbędę, to Rządzicielka nieźle się na mnie wkurwi. A gdyby tak...
Podszedłem do wąskiej szpary pomiędzy płotkiem, a roślinką. Na początku wcisnąłem tam rękę, potem głowę, a na końcu za jednym zamachem resztę ciała, lądując tym samym na ziemi, gdyż straciłem równowagę.
Natychmiast podniosłem się i otrzepałem z pojedynczych liści oraz gałązek.
Poczułem ból na lewym nadgarstku. Spojrzałem na niego. Drzazga. No ja pierdole. Chcę, żeby było dobrze, a wychodzi jak zwykle. Chociaż nic straconego. W końcu jest szansa, że tęczowa przyjaciółka nie będzie chciała mi spuścić wpierdolu.
-Mateusz... Co ty właściwie robisz? Dlaczego nie trzymasz się wyznaczonej ścieżki? - usłyszałem głos Erkaesa dochodzący z krótkofalówki.
-Robię Pacyfist Run, spierdalaj - przełożyłem urządzenie z kieszeni do plecaka.
Zupełnie cała ścieżka była zarośnięta. Zajebiście.
Ja chcę już do domu...
Przerzuciłem mój bagaż, po czym odsunąłem się parę kroków do tyłu, rozpędziłem, a następnie przeskoczyłem przez płotek, by skrócić sobie choć odrobinę drogę.
*time skip*
Moje ubranie było w strzępach. Cud, że jeszcze jakoś się na mnie trzymało. Cała twarz, ręce i nogi były podrapane. Nie zdziwi was pewnie również fakt, że moje życie spadło o prawie połowę.
CZYTASZ
To nie tylko zwykła gra | Eleven x Dark Eleven (JUST ELEVEN 2)[ZAKOŃCZONE]
FanfictionNo to tak. Na wstępie chcę powiedzieć, że jest to 2 część opowieści "JUST ELEVEN". Miesiąc po odejściu klona, Erkaes zrozumiał mechanikę świata " gry". Pojawia się szansa na ocalenie Dark Elevena. Blondyn ląduje po drugiej stronie ekranu, lecz czy...