*Eleven*
Cholera... Kurwa... Ja pierdole... Jestem najgorszym człowiekiem na świecie. Mój Dark, moja miłość... Dlaczego postąpiłem w ten sposób? Wiedziałem, że jest delikatny. Wiedziałem, że trzeba powoli się do niego zbliżać, a teraz co? Skrzywdziłem go. Skrzywdziłem go tak mocno... Teraz napewno nie chce mnie znać. Nie chce mnie już nigdy więcej widzieć. Jak tylko wylądujemy, pewnie ucieknie jak najdalej i ma do tego pełne prawo. Sam na jego miejscu bym tak zrobił. Od takich jak ja, należy trzymać się z daleka. Kurwa... Jak ja mogłem... Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczy, nawet jeżeli nigdy nie bylibyśmy już razem. Co ja gadam... Wybaczyć coś takiego? Za żadne skarby! Teraz mam jeden cel. Zostać mistrzem gry, by móc go ocalić. Potem niech się dzieje co chce. Ważne, by on przeżył i żeby był szczęśliwy, nawet... Jeżeli miałbym utracić mój upragniony happy end...
Sobowtór siedział, wpatrując się w okno, za którym doskonale widać było spejs. Było to niestety jedyne okienko w całym statku, przez co nie mogłem się do niego zbliżyć.
I dobrze, mam za swoje...
Co prawda jakieś fragmenty kosmosu byłem w stanie dostrzec, ale to naprawdę niewiele.
Zauważyłem coś jeszcze. Z oczu ciemnego ciekły łzy i to nie tak normalnie. One wylewały się wręcz strumieniami. Jego fotel był już prawie cały mokry. Twarz bruneta wydawała się być bez żadnego wyrazu. Wyglądało to naprawdę interesująco. Każdy normalny człowiek, podczas płaczu ma jakiś tam grymas wymalowany na facjacie, a u niego? Nic. Kompletnie nic. Niesamowite...
*time skip*
Powoli zbliżaliśmy się do celu naszej podróży. Autopilot to złoto 👌.
Lądowanie.
Mocno trzęsło. Zacząłem obijać się o ściany, w efekcie upadając prawie że na Darka.
Oczywiście natychmiast się odsunąłem. Miałem go przecież... Już nigdy więcej nie dotykać...
Poczułem charakterystyczny ucisk w brzuchu. Uczucie, podobnego do tego, gdy zatrzymuje się winda. To był znak, że statek stoi już na jakimś podłożu.
Wyskoczyliśmy przez drzwi, rozglądając się wokół. Wszędzie było zielono, rosły drzewa, krzaki, a powietrze było nieskazitelnie czyste. Chodziło tutaj niesamowicie dużo piesełów.
-AkurwaW - szepnąłem sam do siebie, przez co spotkałem się z dziwnym spojrzeniem Darka w moją stronę. No cóż, popatrzył na mnie, a to już dużo dla mnie znaczy...
Znałem drogę do budy Tarkopsa. Nie byłbym sobą, gdybym nie zapamiętał, gdzie mieszka najsłodsza istotka na tej planecie.
Jego chatka od zewnątrz przypominała miniaturowy, biały dom, z tą różnicą, że była ona złota.
W środku czekała na mnie mała, słodka, śnieżnobiała kulka w czarne kropki, umiejscowione na brzuszku. Ogon był mega, super, ekstra puszysty.
Zauważyłem, że trzymał on w pyszczku jakieś słuchawki.
Klon już wyciągnął nóż, przygotowując się do walki, jednak ja powstrzymałem go ruchem ręki.
Wtedy zwierzątko skoczyło w moją stronę. Ciemny szybkim ruchem odciągnął mnie na bok prawdopodobnie dlatego, żeby nie stała mi się żadna krzywda. To urocze, że troszczy się o mnie nawet wtedy, kiedy mnie nienawidzi.
CZYTASZ
To nie tylko zwykła gra | Eleven x Dark Eleven (JUST ELEVEN 2)[ZAKOŃCZONE]
FanfictionNo to tak. Na wstępie chcę powiedzieć, że jest to 2 część opowieści "JUST ELEVEN". Miesiąc po odejściu klona, Erkaes zrozumiał mechanikę świata " gry". Pojawia się szansa na ocalenie Dark Elevena. Blondyn ląduje po drugiej stronie ekranu, lecz czy...