Tego dnia Hunter's Moon było prawie puste. Poza barmanem i kelnerką wieczór spędzały tutaj cztery głośne wilkołaczki, które chyba świętowały zamążpójście jednej z nich, dwie faerie oraz Catarina i Magnus. Dawno nie wychodzili nigdzie razem, a dzisiaj mogli trochę poświętować. Czarownik bowiem z sukcesem, jak zawsze, zakończył zlecenie dla rycerza z Jasnego Dworu.
Mimo wszystko, mężczyznę humor opuścił już na długo przed spotkaniem, co nie umknęło uwadze jego najlepszej przyjaciółki.
- Coś się stało? Wyglądasz, jakby ktoś brutalnie zamordował twojego kota – zauważyła kobieta i wróciła do sączenia swojego wielokolorowego drinka.
Boks, przy którym siedzieli, znajdował się przy wielkim oknie, o które głowę opierał mężczyzna. Nawet mimo to, wybrane przez nich miejsce, w samym rogu baru, było naprawdę słabo oświetlone, przez co Catarina nie mogła tak dokładnie obserwować, jak nastrój Bane'a momentalnie psuje się jeszcze bardziej.
- Nie przejąłbym się tym tak bardzo. Czasami sam mam ochotę go udusić – westchnął Magnus. - Właściwie, chodzi o to, że... nie wiem co się ze mną dzieje.
- Ja też się nie dowiem, dopóki mi nie powiesz, co cię trapi – naciskała na niego kobieta.
- Trapi mnie to, że usycham tutaj z tęsknoty – wyrzucił to w końcu z siebie czarownik, patrząc namiętnie w stół. Doskonale wiedział, jak na takie wyznanie zareaguje jego niebieskoskóra przyjaciółka i wolał po prostu tego nie wiedzieć.
- Z tęsknoty? – Catarina parsknęła śmiechem. – Chcesz mi wmówić, że mój kochany przyjaciel, Magnus Bane, który właśnie został na chwilę wypuszczony z sideł stałego związku, zamiast świętować i cieszyć się nutą kawalerskiej wolności, umiera tutaj z tęsknoty i jak potulny kundelek czeka na powrót swojego ukochanego?
- Śmiej się, śmiej. Nigdy czegoś takiego nie czułem.
- Alec ostatnio nie wyjeżdżał? - zdziwiła się kobieta.
- Wyjeżdżał, ale zawsze dawał jakiś znak życia. Teraz jest w Idrysie z mnóstwem ważnych osób dokoła i pewnie nawet nie ma sekundy, żeby o mnie pomyśleć. Nie złoszczę się, że stara się im zaimponować, ale... Naprawdę smutno mi bez niego – powiedział Magnus tak niewinnie, jak chyba nigdy od czasów dzieciństwa.
- Przecież nie ma go tylko dwa dni – doliczyła się czarownica z politowaniem wypisanym na twarzy.
- Aż dwa dni! Czterdzieści osiem godzin! – poprawił ją mężczyzna, szybko dopił swojego drinka i zamówił następnego.
Catarina przyglądała się temu zdewastowaniu z niedowierzaniem. Po kilku minutach stwierdziła:
- Nie widziałam cię w takim dziwnym stanie ani razu, a znam cię od wieków. Dosłownie.
- Bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem, mówię ci przecież! – tłumaczył jej z pełnym przejęciem. – Gdy Camille zostawiała mnie i wyjeżdżała z miasta, już jakąś godzinę po jej wyjściu ktoś leżał ze mną w naszym łóżku. Zresztą, ona zachowywała się identycznie. Etty też zdradzałem wiele razy. Kiedy on wyjechał, to nawet nie przeszło mi przez myśl. Tęsknię za nim, ciągle myślę o tym, co robi i czy też tęskni. Nie chce mi się spać, kiedy on nie leży obok.
- Na twój kawalerski przyniosę ci wielkiego pluszowego Aleca Lightwooda – wpadła na genialny pomysł kobieta i szturchnęła przyjaciela w bark. - Tak na wszelki wypadek, żebyś się tam nie popłakał bez niego.
- Nie organizuję wieczoru kawalerskiego – poinformował przyjaciółkę Bane, po czym niedyskretnie spojrzał w stronę bawiących się wilkołaczek. Tak zaabsorbowane swoim własnym towarzystwem nie zauważyły nawet, jak ich drinki nieoczekiwanie zaczęły zmieniać barwy. Zabawa ta jednak po jakimś czasie też przypomniała Magnusowi o pewnym wydarzeniu związanym z jego narzeczonym, więc nagle przestał to robić, pozostawiając wszystkie napoje dziewczyn w przerażającym, krwistoczerwonym kolorze.
- Dobra, kim jesteś i co zrobiłeś z moim uwielbiającym imprezy czarownikiem? – kobieta była aż przestraszona postawą przyjaciela. – Pytam zupełnie poważnie.
- Pytaj tego ślicznego, niebieskookiego Nocnego Łowcę. Cały czas nie wierzę, że jakikolwiek Lightwood może mieć na mnie taki wpływ.
- Ja też nie, ale go lubię – przyznała Catarina. - Zmieniasz się przy nim tylko na lepsze. Mimo wszystko, muszę wiedzieć, co będziesz robił podczas ostatniej wolnej nocy. Po twoim dzisiejszym koncercie tęsknoty zakładam, że nie przygotowałeś niczego nieprzyzwoitego. Imprezy też nie organizujesz. Więc...?
- Wyjmę wino, przeczytam jakiś klasyk. Może Proust? Albo Flaubert? Jak zrobię się głodny, to zamówię coś na wynos – Magnus podał jej przykładową propozycję, na którą ona tylko się skrzywiła.
- Robisz się nudny, Bane – skomentowała w końcu drwiącym głosem.
- A najgorsze jest to, że mi się to podoba – po raz kolejny westchnął głęboko mężczyzna i zamieszał w niedawno mu przyniesionym kieliszku odrobinę.
- Powiedz mi chociaż, że Alec zamierza się trochę zabawić, bo zacznę wątpić we wszystko, co znałam do tej pory – zarzuciła kobieta z pobłażliwym uśmieszkiem.
- Jace ponoć organizuje mu kawalerski stulecia, którego nikt już nigdy nie zapomni.
- Jedyny normalny w tym towarzystwie – mruknęła na tę informację czarownica.
- Niech się bawią. Tyle już przeszli – Magnus pił kolejnego drinka i ciągle myślał o niebieskookim. W końcu zapytał przyjaciółki lekko zdenerwowany:
- Myślisz, że też za mną tęskni?
- Jak za nikim innym na całym świecie, zakochany kundlu – roześmiała się łagodnie czarownica i poprosiła barmana o rachunek. Uznała, że wystarczy im alkoholu na dzisiaj i mogą iść na odświeżający spacer.
*****
Dużo miłości,
ALS💖💖💖
CZYTASZ
Say 'Yes' To Heaven - Malec
FanfictionWszystkie wojny w Świecie Cieni wreszcie dobiegły końca. Dlatego też wśród istot nadnaturalnych zaczęto wprowadzać spore zmiany. Młodzi Nocni Łowcy przejmują Instytuty, a słynne twarde Prawo zmienia się na lepsze. Co stanie się, gdy stojący u szczyt...