49

679 53 9
                                    

Lista miejsc, które odwiedzał Magnus, gdy musiał pomyśleć w samotności, ograniczała się do trzech, najbardziej dla niego wyjątkowych: jego apartament w Tokio, zablokowany dla wszystkich innych magiczną barierą fragment Central Parku lub ciasne, zabytkowe uliczki Wenecji. Dzisiejszego wieczoru wybrał trzecią opcję.

O tej porze roku i tak późnej godzinie mało kto kręci się po tym włoskim mieście. Tylko co jakiś czas można spotkać zakochane pary na wieczornym spacerze lub artystów szukających weny twórczej. Wszystkich znajdujących się na weneckich ulicach oświetlały teraz latarnie miejskie oraz lampy przy półkach i gablotach w otwartych ciągle piekarniach, restauracjach, butikach i sklepach z pamiątkami. Blask ten odbijała woda w Canal Grande, która wyglądała naprawdę magicznie między zabytkowymi kamienicami, nawet zimą. Na świecie nie znalazłoby się chyba nikogo, komu do gustu nie przypadłby niezwykły klimat tego miasta. Właśnie za to Magnus tak bardzo je uwielbiał.

O czym myślał czarownik, gdy przechadzał się dzisiaj po Wenecji? O swojej przeszłości. I przyszłości. O tym, jak bardzo zmienił go związek z Aleciem. O tym, ile dobrego dał mu od siebie niebieskooki Nefilim.O tym, ilu przyjaciół stracił w ciągu ostatnich lat, ale też ilu nowych zyskał. Jednak przede wszystkim chciał się dziś dowiedzieć, czy właściwie rozumie, jak tworzyć dobre małżeństwo i czy Alec do końca życia będzie u jego boku naprawdę szczęśliwy.

Na początku ich relacji, wszystko miało sprowadzać się do niewinnego romansu, bez szans na stały związek. Przez długi czas Alec bał się powiedzieć o swojej orientacji rodzicom, siostrze, parabatai i znajomym, dlatego Magnus nie robił sobie wielkich nadziei na poważniejszą relację. W głębi duszy liczył jednak na to, że chłopak odważy się, wyzna światu prawdę i zostaną prawdziwą parą, bo nikt od dawna nie zrobił na nim tak ogromnego wrażenia. Nic jednak nie zapowiadało zmiany nastawienia Aleca, więc w pewnym momencie czarownik chciał dać sobie spokój i zapomnieć o młodym Lightwoodzie. Wtedy jednak los złączył ich ponownie w Idrysie. Bane ponownie uwierzył w ten związek i zrobił bardzo dobrze. Alec pokazał mu, że naprawdę chce czegoś więcej, jest na to gotowy i potrafi zawalczyć o względy mężczyzny. Pocałunek w Sali Anioła był dla nich zapewnieniem, że pokochali się całym sercem, a nie tylko lekko w sobie zauroczyli. Magnus poczuł się naprawdę wyjątkowo, bo niebieskooki wybrał właśnie jego i jemu okazał miłość przy tłumach innych Nocnych Łowców i Podziemnych. Pamiętał też, że przez długi czas dziękował sile wyższej za ewidentne zainteresowanie Jace'a płcią przeciwną.

Kiedy wyjechali na wspólne wakacje, spędzili mnóstwo czasu na „dogłębnym określaniu swojej relacji" w sypialni. Ale wtedy też Magnus zdał sobie sprawę z tego, że jest naprawdę szczęśliwy, gdy budzi się obok Aleca, wypija wraz z nim poranną kawę i jest częścią jego codzienności, tej zupełnie zwyczajnej. Cały czas starał się jednak zachować dystans do tej sytuacji, bo nieważne, jak bardzo zakochany był, nie wiedział, ile wyrzeczeń będzie kosztował go ten związek. Z czasem jednak zrozumiał, że mógłby poświęcić dla niego wszystko, co miał i robił do tej pory. Wszystko ułożyłoby się tak dobrze jak teraz już dużo wcześniej, gdyby na ich drodze nie stanęła Camille.

Przez bardzo długi czas był niesamowicie zły na to, że Alec w ogóle skontaktował się z jego eks-dziewczyną. Wielokrotnie powtarzał mu, że to prawdziwa mistrzyni manipulacji, ale on go nie posłuchał i jej zaufał. Jednak po kilku latach, kiedy przypominał sobie o tej sytuacji, uznawał ją za uroczą, a niezbyt dobry koniec pomijał. Bo przecież Alec spotkał się z nią, bo chciał być z Magnusem na zawsze, nie zwracając uwagi na konsekwencje. A to oznaczało, że kochał go najbardziej na świecie.

Teraz, kiedy są już zaręczeni i mają być ze sobą na zawsze, czarownik chciał posiadać tę świadomość, że na pewno wszystko będzie im się układało tak dobrze, jak przez ostanie dwa lata. Że nikt nigdy więcej nie będzie próbował im zaszkodzić. Że będą mogli być zupełnie normalną, zakochaną w sobie na zabój parą, która może w przyszłości doczeka się dziecka. Że nie będą musieli stawać przeciwko sobie ze względu na pracę, którą wykonują. Niestety, nikt nie mógł mu tego zapewnić, nawet on sam. A to wpędzało go w tragiczny nastrój, przed samym ślubem. Złościł się na siebie, bo w ten sposób psuł całą magiczną aurę, która towarzyszy zamążpójściu.

Żeby oderwać się trochę od tych głębokich, zasmucających przemyśleń, włączył telefon, który wyciszył, by nikt nie przeszkadzał mu w spacerze. Trochę się zdziwił, gdy zobaczył informację o dziewięciu nieodebranych połączeniach. Nie zdążył nawet sprawdzić, kto chciał z nim rozmawiać, bo już dobijała się do niego Isabelle.

- Na Anioła! – zaczęła głośno czarnowłosa. – Już myślałam, że coś ci się stało! Gdzie jesteś?

- Poza Nowym Jorkiem. Dosyć daleko – pokrętnie tłumaczył Magnus. – Musiałem się przejść i pomyśleć.

- I? Do jakich wniosków doszedłeś?

- Że bardzo mocno kocham twojego brata – mruknął mężczyzna rozmarzonym tonem.

Izzy na te słowa uśmiechnęła się lekko, czego on nie mógł zobaczyć. Bardzo cieszyło ją, że brat znalazł sobie kogoś, dla kogo jest całym światem. Właśnie dlatego jeszcze mocniej zależało jej, by ich ślub był wspaniałym wydarzeniem, które będą wspominać latami. Wreszcie powiedziała:

- Dobrze wiesz, do czego jestem zdolna, gdyby jednak ci przeszło, więc lepiej niech tak zostanie. Ale nie dzwonię po to, żeby cię straszyć. Chciałabym wiedzieć, co zamierzasz robić jutro rano, zanim przyjdziesz ze mną do Instytutu.

- Będę leżeć w łóżku albo pić kawę. Może jedno i drugie razem.

- No to szykuj się na to, że trochę zmienię te plany – poleciła mu dziewczyna. - Mam dla ciebie niespodziankę, którą naprawdę musisz zobaczyć przed ślubem. Bądź przygotowany o 9:30.

- Isabelle, czy możesz mi wytłumaczyć, o co chodzi? – pytał mężczyzna zaskoczony.

- Niespodzianka to niespodzianka. Ty i Alec poważnie musicie się tego nauczyć – rzuciła do niego w odpowiedzi Nocna Łowczyni i natychmiast się rozłączyła.

Zostawiła Magnusa z ogromną pustką w głowie. Bardzo chciał wiedzieć, o jakiej niespodziance mówiła Izzy. Po cichu liczył, że może przyprowadzi do loftu Aleca, by przećwiczyli razem przysięgę lub pierwszy pocałunek. Po chwili zrozumiał jednak, jak bardzo jest to niemożliwe, gdy ma się za świadka Isabelle Lightwood-Lovelace.„Czas wracać do domu, obowiązki pana młodego wzywają" pomyślał i wreszcie się uśmiechnął.

*****

Jest pewna rzecz, o której ostatnio zapominam z wami porozmawiać, a od dawna chciałam to zrobić. Otóż, muszę was poinformować, że kocham wszystkie Wasze komentarze, których czasem jest więcej, czasem mniej. Uwielbiam wchodzić z wami w interakcje, dyskutować i przeżywać tę historię. Bardzo dziękuję więc za każdy komentarz i po raz setny przypominam: MOŻNA DO MNIE PISAĆ, JA NIE GRYZE! WRĘCZ PRZECIWNIE, BARDZO I LUBIĘ ROZMAWIAĆ!

Dużo miłości,
ALS💖💖💖

Say 'Yes' To Heaven - MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz