Alec miał już na dzisiaj serdecznie dość wszelkich spotkań i rozmów z jakimikolwiek Nocnymi Łowcami. Po tym, co wydarzyło się w gabinecie Jii Penhallow chciał po prostu trochę odpocząć od wysłuchiwania bzdur na każdy możliwy temat, o co tutaj było, niestety, bardzo ciężko. Na szczęście, jutro odbędzie się jednak, ostatnia narada, bo Konsul rozwiązała wszystkie problemy, które chciała omówić z innymi Nefilim. Wreszcie będzie mógł wrócić do Nowego Jorku, z czego bardzo się cieszył. Zanim jednak to nastąpi, chciał jeszcze pójść na krótki spacer ulicami Alicante, tak jak wtedy, gdy jako nastolatek odwiedzał to miejsce z rodziną. Ciepły wieczór wydawał mu się dość odpowiedni na taką wyprawę, więc zostało tylko wymknąć się niezauważenie z posiadłości. Dostał do tego okazję, kiedy po kolacji, na którą Penhallowowie zaprosili swoich gości, wszyscy zaczęli rozchodzić się po całej posiadłości lub przyjmowali zaproszenie na symbolicznego drinka od pana domu.
Przy wyjściu z domu, chłopaka zatrzymała jednak Jia wraz z łysym mężczyzną, którego Alec widział na dzisiejszym spotkaniu.
- Alecu, zaczekaj – zawołała kobieta i złapała go za ramię. – Musimy porozmawiać.
Niebieskooki odwrócił się w ich stronę i skinął pokornie głową, podczas kiedy w myślach przeklinał to, że musi tu zostać jeszcze choćby minutę dłużej.
- Zanim zaczniesz, Jio, pozwól, że się przedstawię – odezwał się najpierw mężczyzna. – Jestem Caz Paganini z rzymskiego Instytutu – podał rękę niebieskookiemu.
- Alec Lightwood, szef Instytutu w Nowym Jorku.
- Dobrze, wszyscy się już znamy – kontynuowała kobieta z dziwnie zadowoloną miną. – Nie zatrzymujemy cię bezcelowo. Mamy dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
- Wszyscy wiemy, że zależy panu na sprawach Podziemia nie tylko z przyczyn prywatnych – przejął inicjatywę Caz. – Przydałby się w Radzie ktoś, kto reprezentuje jednocześnie interesy Nefilim i Podziemnych, a jego głos w tych sprawach byłby najważniejszy. Ten ktoś powinien być na bieżąco z tym, co siedzi w głowach ważnych czarowników, wampirów, wilkołaków i faerie oraz mieć świeże pomysły na łączenie naszego świata z ich światem w jedność.
- Ty masz w sobie to wszystko, dlatego proponujemy ci posadę doradcy Clave do spraw kontaktów z Podziemiem. Jeśli się zgodzisz, zostaniesz dwudziestym siódmym urzędnikiem i pierwszą osobą na takim stanowisku – powiedziała Penhallow bardzo zachęcająco.
Alec stał jak wryty. Ostatnie, czego by się dzisiaj spodziewał to fakt, że ktoś zaproponuje mu urzędnicze stanowisko w Radzie. W pierwszej chwili nie był do tego pomysłu przekonany. Uważał się wciąż za dość młodego Nefilim, a takie pozycje w ich świecie zajmują dojrzali Nocni Łowcy. Wydawało mu się, że czułby się niekomfortowo w sytuacji, gdzie jest stawiany na równi z ważnymi, bardzo doświadczonymi przedstawicielami jego ludu. Kolejną sprawą była też utrata stanowiska w Instytucie. Doradcy nie mogli jednocześnie pracować w terenie i zajmować się swoją dziedziną w Radzie. Urzędnicy musieli być w stałym kontakcie z Konsul i Inkwizytorem, więc praktycznie wszyscy mieszkali w Alicante. A taka opcja, w której jedynym członkiem rodziny, z jakim Alec miałby stały kontakt, byłby jego ojciec, wyjątkowo mu się nie podobała.
- Bardzo dziękuję za propozycję – zaczął cicho chłopak, podczas gdy jego mózg podrzucał mu kolejne sterty powodów, dla których musi zrezygnować. – Ale nie wiem, czy chcę porzucić Nowy Jork i czy mój narzeczony mógłby i chciałby mieszkać w Idrysie. Ja i on przeżywamy teraz spore zamieszanie, więc to raczej niedobry moment na takie zobowiązania. Poza tym, jestem jeszcze niedoświadczony w takich kwestiach. Mam wrażenie, że do takiej pracy nie wystarczy mi tylko kontakt z podziemnymi przyjaciółmi. Powinienem się dokształcać w naszych prawach, znać na pamięć praktycznie całe Porozumienie i mnóstwo innych dokumentów...
- Nie musisz przejmować się żadną z tych spraw, Alecu. Jesteś młody i nie masz dzieci, więc możesz łączyć dwa stanowiska, zwłaszcza że twój Instytut przechodzi wszystkie kontrole na wysokim poziomie. Doceniamy twoje zaangażowanie w sprawy Nefilim i dlatego sądzimy też, że możesz prowadzić Instytut, mieszkać w Nowym Jorku i być urzędnikiem Clave jednocześnie. Właściwie, to będziesz naszym sprawdzianem. Pokażesz, czy młodsi Nocni Łowcy też powinni dostawać w swoje dłonie odrobinę władzy i czy da się sukcesywnie łączyć dwa odmienne zawody. Wiem, że może to duża odpowiedzialność, ale nie widzę wokół mnie żadnego młodego dorosłego, któremu wolałabym zaufać zamiast tobie. Co do twoich prywatnych spraw, myślę, że możesz się przestać nimi przejmować. Kiedy dajemy ci tak ogromną szansę do rozwoju, żadna naprawdę bliska ci osoba nie pozwoli jej zaprzepaścić. To jest, wbrew temu, co pewnie teraz myślisz, naprawdę proste. Wystarczy tylko, że powiesz „tak" - zapewniała go Konsul z nadzieją, że Alec się zgodzi w głosie.
- Więc... - zaganiał go do szybkiego podjęcia decyzji Caz.
Alec dostał od nich dosłownie chwilę na wybór, czego nie uważał za dobre. Mimo to, musiał przyznać, że Jii udało się go przekonać. Dynamiczny rozwój kariery otworzyłby mu mnóstwo ścieżek na przyszłość i aż żal było mu z tego rezygnować. Znał siebie i wiedział, że, jeśli się postara, będzie mógł pracować na tyle intensywnie, na ile będzie to od niego wymagane. Wydawało mu się też, że jeśli nie opuści Nowego Jorku, żaden jego bliski nie będzie mu robił wyrzutów.
- Dobrze – wypalił chłopak, po tej pośpiesznej analizie. – Wstępnie się zgadzam. Jeżeli jednak po spokojniejszym przemyśleniu uznam, że to niedobry pomysł, proszę się nie dziwić, że zrezygnuję.
- Dopóki do Centrali nie dotrze twój oficjalny wniosek, masz prawo to odwołać. Ale wydaje mi się, że tego nie zrobisz. Już chyba zrozumiałeś, jak świetna to okazja – ucieszyła się Konsul. – Jutro poinformujemy o tym na spotkaniu i wyślemy powiadomienia do ważniejszych członków Rady. Muszą cię zaakceptować na piśmie, ale to tak naprawdę tylko formalność. Zresztą, każdy, z kim konsultowałam tę sprawę, odnosił się do tego bardzo pozytywnie. Kiedy tylko opowiadałam o tym stanowisku twojemu tacie, on od razu stwierdził, że to coś dla ciebie. Nie myśl teraz o tym za dużo, daj się nam wszystkim całkowicie przekonać i przyjdź do mnie do gabinetu za jakąś godzinę, omówimy szczegóły twoich działań i wypełnimy kilka pierwszych dokumentów. A teraz, tak jak obiecałam, Caz, zostawiam was samych.
- Tak, chciałbym z panem porozmawiać, panie Lightwood, jeśli tylko ma pan chwilę.
- Z przyjemnością – odpowiedział mu Alec z grzeczności, chociaż naprawdę wolał teraz zostać sam.
*****
Tylko miesiąc do 3b! Jak się z tym czujecie?
Dużo miłości,
ALS💖💖💖
CZYTASZ
Say 'Yes' To Heaven - Malec
FanfictionWszystkie wojny w Świecie Cieni wreszcie dobiegły końca. Dlatego też wśród istot nadnaturalnych zaczęto wprowadzać spore zmiany. Młodzi Nocni Łowcy przejmują Instytuty, a słynne twarde Prawo zmienia się na lepsze. Co stanie się, gdy stojący u szczyt...