59

725 56 1
                                    

Gdy wrócili do namiotu weselnego, wszyscy zachowywali się tak, jakby wcale nie zauważyli nieobecności państwa młodych. Była to prawdopodobnie sprawka Magnusa, ale Alec wolał nie wchodzić w szczegóły tej sytuacji. Odetchnął tylko z ulgą i cieszył się kilkoma chwilami spędzonymi poza Instytutem, które sprawiły mu przyjemność.

Kiedy pokręcili się bez większego celu już w środku, zostali zatrzymani przez Catarinę. Kobieta z kwaśną miną zapytała:

- Wiecie, że ja wiem? Może nie wszyscy czarownicy są tutaj na tyle zaawansowani, żeby zauważyć świetne czary kryjące i kopiujące, ale ja jestem. Poza tym, znam cię, Magnus i wiem, co potrafisz. Naprawdę? Nie mogliście z tym trochę zaczekać?

- O czym ty w ogóle mówisz? – jej przyjaciel uniósł brwi w zdziwieniu.

- A po co państwo młodzi mogą wychodzić w trakcie ślubu na prawie godzinę? Ja rozumiem, że takie ważne wydarzenie wpływa na... nastrój i między parą iskrzy mocniej niż zazwyczaj, ale... No nie wolno! Od tego jest noc poślubna!

- Catarina! – syknął czarownik, gdy pojął, co kobieta ma na myśli. – Przecież my nie poszliśmy się kochać! Jest już prawie druga w nocy, a my ostatnio mieliśmy naprawdę wiele zmartwień. Potrzebowaliśmy chwili spokoju.

Kobieta na te słowa trochę poczerwieniała, co w zderzeniu z jej niebieską cerą i jasnymi włosami wyglądało dość zabawnie.

- Och, przepraszam – rzuciła cicho, po czym odzyskała odwagę i dokończyła swoją moralizującą przemowę:

- Nic jednak nie zmienia faktu, że nie powinniście wymykać się z własnego wesela. Gdyby Izzy się o tym dowiedziała, zrobiłoby się jej naprawdę przykro.

- Właśnie dlatego się nie dowie – skwitował Magnus. – Zresztą, nie chodzi o to, że nam się tutaj nie podoba, bo jest wręcz przeciwnie. Wszystko wygląda tak pięknie, a goście świetnie się bawią. Lepiej nie mogliśmy sobie tego wymarzyć. My po prostu jesteśmy strasznie zmęczeni i przytłoczeni.

- Dobrze, dobrze. Nie musisz się tłumaczyć, panie Lightwood-Bane. W życiu bym jej nie powiedziała. Możecie uznać, że po części was rozumiem. Moja głowa też już pęka. Jest tu tak głośno, a do tego siedzę wśród naprawdę świetnego towarzystwa. W każdym razie, nie pamiętam, ile wypiłam.

Nie mieli okazji na dłuższą pogawędkę, bo gdy światła w sali pociemniały i można było usłyszeć pierwsze takty wolnej piosenki, do Catariny szybko zbliżył się Raj. Z ogromnym, wręcz nienaturalnym uśmiechem zwrócił się do czarownicy:

- Mogę panią prosić do tańca?

Ona bez słowa podała mu rękę, a drugą flirciarsko pomachała panom młodym na pożegnanie. Po chwili przytulali się już na parkiecie z Nocnym Łowcą, jakby byli sobą co najmniej zauroczeni. Zdziwieni nowożeńcy spojrzeli na siebie, po czym Alec zapytał:

- To nie jest normalne, prawda?

- Tak mi się wydawało. Aż do dzisiaj. Najwidoczniej nie znam swojej najlepszej przyjaciółki tak dobrze, jak mi się wydawało. Ale wyglądają razem całkiem uroczo.

- Sugerujesz, że coś może z tego wyniknąć?

- Wątpię – Magnus pokręcił głową. – Znasz obecny stosunek Catariny do Nocnych Łowców, a ten cały Raj nie wygląda mi na kogoś, kto dla dobra związku odpuści wiele ważnych dla niego rzeczy jak ty.

- Ja niczego nie muszę sobie odpuszczać – zaprzeczył twardo niebieskooki. – Zazwyczaj w kwestiach, które mogłyby nas poróżnić, ja się z tobą zgadzam.

Say 'Yes' To Heaven - MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz