48

649 51 1
                                    

- Dobry wieczór! –zawołała prześlicznie uśmiechnięta Isabelle do Jii i Patricka.

Spotkała ich w głównym holu Instytutu, rozmawiających z jej rodzicami. Cała czwórka miała ponure miny. Dyskutowali lekko przyciszonym tonem. Izzy wiedziała, że zajmują się polityką, jak zwykle zresztą. Była naprawdę wściekła, bo zmieniali ślub jej brata w przyjęci edla przedstawicieli Clave, a obaj panowie młodzi wielokrotnie powtarzali, że nie chcą tego dnia mieć żadnego kontaktu z pracą. Postanowiła im o tym jakoś dosadnie przypomnieć, jednak żeby jej plan, który przed chwilą opracowała, zadziałał, musiała trzymać nerwy na wodzy.

- Isabelle! Jak ślicznie wyglądasz, skarbie – rozpromieniła się Jia, gdy tylko zobaczyła dziewczynę.

Kobieta uściskała ją przyjaźnie, jak to miała w zwyczaju. Mimo tego, że zajmowała wysokie stanowisko w Clave i wielokrotnie musiała wykazywać się powagą i stanowczością, była dla bliskich miła i ciepła. Właśnie dzięki tym cechom, których Maryse nie znosiła okazywać, Izzy naprawdę ceniła sobie czas spędzony w towarzystwie rodziców Aline i sama nigdy nie szczędziła im przyjacielskich czułości.

- Wykonałaś naprawdę dobrą robotę w związku ze ślubem Aleca – pochwalił dziewczynę Patrick na powitanie. Do tej pory stał za żoną z posępnym wyrazem twarzy, ale uśmiechnął się do czarnowłosej, kiedy nawiązał do jej świadkowania. – Zajrzeliśmy do namiotu weselnego. Jest tam przepięknie. Magnusa wspiera niesamowita dziewczyna.

- Skoro już mówimy o Magnusie – wtrąciła nagle pani Penhallow. – Jak się czuje przed tym wielkim dniem? Musi być naprawdę zestresowany.

- Potrafi zapanować nad tym wszystkim, ale chciałby już zobaczyć Aleca. Obaj bardzo za sobą tęsknią. Są w tej kwestii jak zakochane dzieciaki.

- Może potrzebuje towarzystwa? Albo jakiejś pomocy? Mogę go odwiedzić, jeśli ty nie masz na to dzisiaj czasu – z lekko sztucznym przejęciem zaproponowała kobieta.

- Nie wiedziałam, że aż tak lubisz Magnusa – Izzy uśmiechnęła się do niej podejrzliwie. – Ale nie ma takiej potrzeby. Jest w końcu starszy niż my wszyscy razem wzięci, poradzi sobie. Chwilowa samotność to nie ciężka choroba. Zresztą, z tego co wiem, to ktoś ma go jeszcze dziś odwiedzić.

- Kto? – zainteresował się nagle Robert.

- Ummmm...

Isabelle spanikowała. W tym momencie jej plan się kończył. Sądziła, że kiedy poinformuje o gościach w lofcie czarownika, Jia i ojciec odpuszczą i z grzeczności zmienią temat. W rzeczywistości, do mężczyzny nikt nie miał przybyć, a Izzy nie miała pojęcia, jak zręcznie skłamać i sprawić, by Konsul i Inkwizytor ne złożyli dziś Bane'owi żadnej wizyty.

Z opresji wybawił ją dzwonek telefonu. Przeprosiła na chwilę swoje towarzystwo i odetchnęła z ulgą, gdy dostała kilka kolejnych minut na przemyślenie całej akcji. Nawet nie sprawdziła, z kim będzie rozmawiać, tylko odruchowo nacisnęła słuchawkę.

- Dodzwoniłam się do Isabelle, tak? - odezwał się niezbyt znajomy, kobiecy głos. W ciągu ostatnich kilku dni czarnowłosa rozmawiała z tak wieloma osobami, że nawet nie próbowała zgadywać, czy to jedna z nich. Po prostu zapytała:

- O co chodzi?

- Tu Tessa Gray – wszystko nagle się wyjaśniło. - Dzwonię w sprawie ślubu Magnusa.

- Ciężko się nie domyślić – zaśmiała się dziewczyna w odpowiedzi. - W czym problem? Potrzebuje pani może pokoju?

- Tylko nie pani, proszę. Już i tak jestem wystarczająco stara. Co do pokoju, to nie, dziękuję. Ja i Jem zatrzymamy się u Catariny. Chodzi o to, że nie mogę się w żaden sposób skontaktować z Magnusem. Byliśmy przed jego mieszkaniem, ale chyba jest puste, bo nikt nam nie otwiera. Chciałabym wiedzieć, czy nie ma go może w Instytucie, bo naprawdę zależy mi na tym, by spotkać się z nim jeszcze przed ślubem.

- Nie, u nas go nie ma. Może po prostu wyszedł na spacer albo do baru – rzuciła Izzy, sama lekko zdziwiona tym, że Magnus opuścił loft akurat teraz.

- Może faktycznie wybrał się w miasto, to do niego całkiem podobne – westchnęła kobieta z przygnębieniem. - No trudno. W każdym razie, jeżeli nie mogę się z nim dziś zobaczyć, to nie będę go potem zadręczać. Porozmawiam z nim już po uroczystości, jeśli znajdzie dla mnie chwilę.

Czarnowłosa słyszała w głosie Tessy, że ewidentnie zależy jej na spotkaniu z czarownikiem. Podejrzewała, że nie widzieli się od bardzo dawna i oboje nad tym ubolewali.

Po tym, co stało się z Jemem w wyniku kontaktu z niebiańskim ogniem, mężczyzna długo dochodził do siebie. Miesiącami uczył się od nowa, jak to jest być zwyczajnym Nocnym Łowcą, a nie Cichym Bratem. Jego żona musiała być przy nim w trakcie tej drogi i nawet przez chwilę nie myślała o tym, by go opuścić. Pomagała mu odnaleźć się w XXI wieku i zrozumieć, jak wygląda teraz świat poza bramami Miasta Kości. Nie miała wtedy czasu ani ochoty na odwiedzanie znajomych, więc czasami tylko dzwoniła do nich lub wysyłała listy, tak jak lubiła najbardziej. Jednak brak stałego kontaktu z Magnusem nie dawał jej spokoju. Przeżyli razem bardzo wiele i naprawdę się przyjaźnili. W dodatku, od Catariny dowiedziała się niedawno, że mężczyzna przez długi czas miał wiele wątpliwości, w związku z jego śmiertelnym ukochanym, które tylko ona potrafiłaby rozwiać. Miała ogromne wyrzuty sumienia, że nie było jej wtedy przy nim, ale na szczęście, poradził sobie z tym sam i postanowił zaryzykować. To właśnie przez wzgląd na niego i ich znajomość postanowiła zatrzymać się w Nowym Jorku, z którego wyprowadziła się lata temu, by zapomnieć o wszystkich złych sytuacjach, jakie tutaj przeżyła.

Izzy niezwykle imponowała taka przyjaźń. Kiedyś Magnus wspominał jej o Tessie, mówił o niej tak pięknie, że Isabelle od razu zauważyła, jak mocna więź ich łączy. Poza tym, ona w ogóle nie wyobrażał sobie rozstania z Clary, dlatego nie mogła znieść myśli, jak potwornie musiała się czuć ta dwójka. Szybko zaczęła się zastanawiać, jak pomóc przyjaciołom, po czym zagadnęła:

- Byłaś umówiona z Magnusem wcześniej?

- Nie. Chcieliśmy mu z Jemem zrobić niespodziankę – odparła kobieta zawiedzionym tonem.

- To nawet lepiej, bo mam przeczucie, że jutro rano naprawdę będzie potrzebował towarzystwa kogoś innego niż ja – stwierdziła Isabelle, kończąc już rozmowę. - Skoro wolicie, spędźcie tę noc u Catariny, potem pójdziemy do niego i weźmiemy go z zaskoczenia. Do wschodu zdąży wrócić, bo nie ma wyboru. Teraz muszę już kończyć, przepraszam. Do zobaczenia jutro!

Izzy odetchnęła z ulgą, mając już wymówkę dla Jii i ojca. Z powrotem dołączyła do kręgu Nocnych Łowców i wtrąciła się do dyskusji:

- Więc... O czym rozmawialiśmy?

- Pytaliśmy, kto odwiedza Magnusa – mruknął nieprzyjemnie Robert.

- Wyszło na to, że nikt – czarnowłosa spojrzała na starszych z udawanym przygnębieniem. - Miała się u niego pojawić Tessa Gray, ale plany nie wypaliły, bo Magnus zwiał z domu. Chyba potrzebował odrobiny przestrzeni, żeby się uspokoić. Ale są jakieś pozytywy, bo nie musicie się nim martwić. Zajął się sam sobą, tak jak przewidywałam.

„Wygrałam", pomyślała sobie Izzy, gdy rozmowa zeszła na temat pracy Aleca w Instytucie. Czuła jednak, że jej zwycięstwo jest jedynie połowiczne, bo na razie nie ulegało żadnym wątpliwościom, że do przesłuchania Magnusa wcześniej czy później dojdzie.

*****

Dużo miłości,
ALS💖💖💖

Say 'Yes' To Heaven - MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz