- Stresujesz się? – zapytał Jace swojego parabatai, kiedy razem z nim i Catarina zjeżdżali windą na piętro, gdzie znajdowała się kaplica.
- A ty byś się nie stresował? – odparowała czarownica w imieniu przyjaciela i poprawiła obcisłą marynarkę, którą ubrała do kompletu z szarymi cygaretkami, czerwonymi szpilkami i skórzaną kopertówką.
- Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale chyba nieszczególnie.
- Na pewno ci uwierzę. To jeden z najważniejszych dni w życiu, nie da się nim tak po prostu nie przejmować.
Na te słowa Alec wziął głęboki oddech i poprawił muszkę. Teraz, gdy jego strój był już kompletny, wyglądał świetnie. Jasny garnitur ze złotymi runami naszytymi grubą nicią idealnie pasował do ciemnych spodni, śnieżnobiałej koszuli i czarnej muchy. Jace też prezentował się bardzo dobrze w smokingu dość podobnym do stroju Simona i Roberta, jednak trochę krótszym.
Kiedy drzwi windy wreszcie się otworzyły, pan młody przeszedł przez nie, po czym gwałtownie się zatrzymał i zapytał:
- To na pewno już? Mamy tam wejść teraz?
- Nie, jeszcze nie – zatrzymał go natychmiast Herondale. – Mamy poczekać, aż wszyscy goście zajmą miejsca. Wtedy przyjdzie Izzy i da nam znak.
- Czyli ja chyba powinnam się już ulotnić – rzuciła Catarina i ruszyła w stronę korytarza prowadzącego do kaplicy. – Do zobaczenia w środku!
Jace i Alec usiedli na małej sofie stojącej przy ścianie. Niebieskooki westchnął głęboko i po chwili mruknął:
- Przez długi czas myślałem, że nigdy nie wezmę ślubu, wiesz?
- Wiem. Uważałeś też, że w życiu nie zabijesz demona.
- Dobre porównanie – zaśmiał się nerwowo chłopak i postanowił się odrobinę zrelaksować. Ułożył sobie głowę na wysokim oparciu i rozluźnił strasznie spięte do tej pory mięśnie.
Panowie w milczeniu posiedzieli kilka minut, kiedy nagle blondwłosy wypalił:
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że wiem, kiedy się czegoś boisz? Nikogo nie przerażałby własny ślub tak jak teraz ciebie. Ale przecież nie panikujesz z powodu gości i całej tej podniosłej otoczki, za dobrze cię znam, żeby w ogóle rozważać taką opcję. Chodzi o coś poważniejszego, prawda?
Alec spojrzał na niego przygnębionym wzrokiem, po czym niechętnie zaczął się mu zwierzać:
- Po prostu... boję się przyszłości. Tego, co zrobię Magnusowi, gdy umrę. Zostawię go zupełnie samotnego na lata, a potem nabawię wyrzutów sumienia, gdy pozna kogoś innego. Ja... zwyczajnie nie chcę go skrzywdzić tym ślubem.
Jace zauważył jego smutny wyraz twarzy i musiał się postarać, by też nie spochmurnieć. Sam doskonale rozumiał, jak to jest kochać kogoś tak bardzo, że aż chce się go chronić przed wszystkim, łącznie z samym sobą. Ale wiedział też, że takim emocjom nie wolno ufać, a już w żadnym wypadku cokolwiek sobie przez nie odpuszczać.
- Nie zrobisz mu krzywdy, uwierz mi – powiedział Jace po chwili zastanowienia. – Gdyby on się tego bał, nie przyjąłby zaręczyn. On chce spędzić z tobą resztę twojego życia, bez względu na to, co stanie się potem. A ten ślub ma być tego potwierdzeniem. Poza tym, przecież nie zostawiłbyś go teraz. Za bardzo go kochasz. I chcesz tego małżeństwa.
- Bardzo – dodał Alec.
- Więc po co się martwisz? Wychodzisz za kogoś, kogo kochasz, zachowujesz przy tym tradycję i nie masz nawet wielkich problemów z rodzicami. Nie myśl o tym, co stanie się za pięćdziesiąt, sześćdziesiąt, czy siedemdziesiąt lat. Korzystaj z tego, co dzieje się teraz. Jesteśmy młodzi, nie trwa żadna wojna, mamy mnóstwo czasu dla siebie, inni Nefilim uważają nas za bohaterów i przejmujemy coraz lepsze stanowiska w Clave. To nasz czas. Przejmować się będziesz, jak odeślą cię na emeryturę. Chociaż wtedy pewnie Magnus się tobą tak zajmie, że aż boję się sobie tego wyobrażać.
- Może i masz rację – westchnął niebieskooki po raz kolejny.
- „Może"?! – z udawanym oburzeniem wykrzyknął Jace i złapał się pod biodra. – Ja tu zrobiłem wielką analizę twojego życia prywatnego, a ty mnie tak lekceważysz? Wiesz, ile byś za coś takiego zapłacił u psychologa? Gdzie ja miałem oczy, kiedy wybierałem sobie parabatai?Niewdzięcznik!
- A już miałem powiedzieć, że mam świetnego świadka – rozbawionym tonem rzucił Alec.
- A już miałem ci za to podziękować – odparował Jace.
Wreszcie na korytarzu pojawiła się Izzy. Była kompletnie spięta, może nawet mocniej niż Alec. Nerwowo bawiła się swoją bransoletką ze wzrokiem lustrującym dokładnie pana młodego. Szybko podeszła do braci i przekazała im cicho:
- Możecie już wchodzić.
Gdy tylko wstali, dziewczyna poprawiła ich garnitury i kołnierze koszul. Wreszcie stanęli przed lekko uchylonymi drzwiami kaplicy. Kiedy Alec zajrzał do środka, zobaczył rzędy siedzących gości. Na pierwszy rzut oka zauważył Meliorna, Maię z Batem, Jocelyn z Luke'iem i Aline z Helen. Po raz kolejny poczuł ogromną falę stresu zmieszanego z podekscytowaniem, ale nie miał czasu, by się nad tym dłużej zastanawiać, bo na polecenie siostry dwaj Nocni Łowcy rozszerzyli ogromne wrota prowadzące przed ołtarz. On i Jace poczuli na plecach lekkie pchnięcie, które oznaczało, że mają wejść do środka.
Powoli kroczyli po jasnym dywanie, zbliżając się do Cichego Brata w ceremonialnej szacie. W ich stronę płynęło mnóstwo radosnych spojrzeń, na które Herondale chętnie odpowiadał uśmiechami. Alec natomiast wolał nie skupiać się na obecnych, bo wiedział, że przez to przejąłby się całą uroczystością jeszcze mocniej.
Gdy dotarli na sam koniec kaplicy, szeptem powitali Brata Jonasza i ustawili się na wyznaczonych dla nich miejscach, po prawej stronie ołtarza. Wszyscy goście przyglądali się panu młodemu z zachwytem lub zaciekawieniem. Alec natomiast zwrócił się ku swojej mamie. Siedziała razem z Robertem, Clary, Simonem i Catariną w pierwszym rzędzie. Gdy po krótkiej chwili złapał z nią kontakt wzrokowy, przesłał jej lekko przestraszone spojrzenie, podobne do tego, kiedy był małym chłopcem, wciąż miewającym nocne koszmary. Ona w odpowiedzi uśmiechnęła się do niego z dumą wypisaną na twarzy. To lekko uspokoiło jego bardzo szybki oddech i zniszczyło większość złych wyobrażeń biegających stale po jego głowie.
Zgodnie z umową, w ciszy odczekali kilka minut, by Magnus i Izzy mogli się przygotować. Niestety, o 16:25 czarownik nie pojawił się pod kaplicą i ceremonia zaczęła się opóźniać. Alec obserwował siostrę, która nerwowo spacerowała po korytarzu, co dało się zauważyć przez ciągle otwarte drzwi. Mijały minuty, a mężczyzna nadal się nie pojawiał. Goście wymieniali zdziwione spojrzenia, co ogromnie irytowało pana młodego. Dobrze wiedział, że Magnus nie stchórzył i uciekł, jak prawdopodobnie myśleli złośliwcy. Chłopak martwił się i zastanawiał, jaki był powód spóźnienia jego narzeczonego. „Może zasłabł" wpadło mu nagle do głowy. Już chciał pójść to sprawdzić, ale kiedy tylko się poruszył, poczuł, że Jace, cały czas stojący za nim, złapał go za ramię. Blondwłosy zbliżył się do niego i szepnął:
- Nie denerwuj się. Daj mu jeszcze pięć minut.
Alec lekko skinął głową i poprawił garnitur kolejny raz. Wrócił do obserwowania Izzy, która z wściekłością rozglądała się wokoło.
Niezręczną ciszę panującą w kaplicy przerwało nagłe pojawienie się przed nią Mary Starkweather, młodziutkiej Nocnej Łowczyni, która tego dnia miała pracować w kuchni i odpowiadać za to, co zostanie podane podczas wesela. Dziewczyna wyglądała na zupełnie przerażoną, gdy podeszła do Isabelle. Starała się mówić cicho, ale jej słowa i tak odbiły się dość głośnym echem:
- Izzy, na pierwszym piętrze, a zwłaszcza przed pokojem narzeczonego Aleca, jest mnóstwo krwi. Na ścianach, na podłodze, wszędzie. Chłopcy chcieli wszcząć już alarm, ale ich powstrzymałam. Przecież Instytut jest dziś pozabezpieczany lepiej niż kiedykolwiek, nie mógł się tu przedostać żaden... Nieproszony gość.
Kiedy te wieści rozbrzmiały, goście po kolei, od rzędu przy ścianie aż do tego przy kaplicy przekazywali sobie to, co usłyszeli. Isabelle natychmiast przebiegła przez korytarz, głośno stukając obcasami o kamienną podłogę. Nagle odwróciła się do Nocnych Łowców stojących przy wejściu i wydała im szybkie polecenie. Po krótkiej chwili drzwi do kaplicy zamknęły się z ogromnym hukiem.
*****
Dużo miłości,
ALS💖💖💖
CZYTASZ
Say 'Yes' To Heaven - Malec
FanfictionWszystkie wojny w Świecie Cieni wreszcie dobiegły końca. Dlatego też wśród istot nadnaturalnych zaczęto wprowadzać spore zmiany. Młodzi Nocni Łowcy przejmują Instytuty, a słynne twarde Prawo zmienia się na lepsze. Co stanie się, gdy stojący u szczyt...