34

777 61 2
                                    

 - Raz, dwa, trzy. Raz, dwa... Alec! – wydarła się Izzy. Była już bardzo zdenerwowana, bo jej brat po raz kolejny w ogóle nie skupił się na tańcu.

Kolejną godzinę Magnus i Alec ćwiczyli układ do ich pierwszego tańca w sali treningowej Instytutu. Isabelle, doświadczona po swoim ślubie, obiecała pomóc parze młodej wypracować ten moment możliwie jak najlepiej. Sami panowie nie byli przekonani do tych skomplikowanych ruchów i obrotów, które wymyśliła dziewczyna, ale wiedzieli również, że nie mogą się ośmieszyć przed gośćmi. To właśnie zamykało im usta, gdy chcieli odpuścić te lekcje i zająć się czymś pożyteczniejszym.

W trakcie dzisiejszych prób okazało się, że Magnus jest świetnym tancerzem. Zwykle, gdy robił to z Aleciem, a zdarzało się to bardzo rzadko, po prostu lekko i rytmicznie ruszali się, przytuleni. Dlatego chłopak był dosyć zdziwiony, kiedy zobaczył, z jaką łatwością wykonywał kolejne kroki. Jemu szło troszeczkę gorzej. Czuł się niesamowicie niepewnie w tańcu. Często mylił kroki i zapominał, co miał zrobić dalej. Przyprawiało to wielu problemów, bo nie dość, że on sam był już zmęczony i wściekły, to jego brak talentu niesamowicie irytował ich samozwańczą nauczycielkę tańca.

- Nie dam rady! To wszystko jest takie głupie! – wściekł się niebieskooki, gdy po raz kolejny stanął na stopie narzeczonego.

- Nie byłoby głupie, gdybyś myślał, co robisz! Jesteś Nocnym Łowcą, grację masz we krwi! – warknęła jego siostra i wyłączyła muzykę. – Magnusie, powiedz mu coś, bo ja nie mam już siły.

- Ja się poddaję – czarownik podniósł dramatycznie ręce. - Nie nauczę go tańczyć. To niemożliwe. Jestem tylko czarownikiem, a nie cudotwórcą.

- Nie róbcie ze mnie łamagi! – oburzył się chłopak i ruszył w stronę drzwi. – Potrzebuję przerwy.

- Zaczekaj – zatrzymała go nagle Izzy. – Proponuję układ. Skupisz się i zatańczysz dobrze jeden raz. Jeden. Wtedy daję ci spokój i robisz, co uważasz.

Alecowi zaświeciły się oczy, gdy tylko usłyszał propozycję. Miał już serdecznie dość tych ćwiczeń, więc zgodził się, poprawił swoją szarą bluzę, którą zazwyczaj wkładał podczas treningów i podszedł do Magnusa. Muzyka po raz kolejny rozbrzmiała w sali treningowej. Na początku szło im całkiem nieźle. Kolejne kroki wyglądały coraz ładniej i płynniej. Alec zaczął wyobrażać sobie, jak będzie wyglądał ze swoim mężem, gdy zaprezentują się przed gośćmi pierwszego grudnia. Był jak dziecko, które nie może doczekać się swoich urodzin, kiedy tak wyczekiwał ich ślubu.

Z rozmyślań wyrwał go syk narzeczonego. Mężczyzna zmrużył oczy i powiedział:

- Alexandrze, jeśli naprawdę zamierzasz mnie zmiażdżyć, to od razu przejedź mi po nogach koparką.

- Widzisz, nie skupiłeś się, przegrałeś – złośliwie uśmiechnęła się Izzy. – Teraz będziesz tańczył cały miesiąc, codziennie po pięć razy.

- Przecież nikt nie każe ci prezentować „Jeziora Łabędziego" – westchnął Magnus, patrząc na swój brudny i powgniatany w kilku miejscach but. – To tylko kilka średnio skomplikowanych kroków.

- Mówisz tak, bo wszystko ci wychodzi – stwierdził niebieskooki zupełnie wściekły.

- Nieprawda. Mówię tak, bo zgadzam się z Isabelle. Wiem, kiedy bujasz w obłokach. I trochę boli mnie noga, więc chciałbym to już skończyć.

- Czyli... Musimy jeszcze raz? – skrzywił się chłopak, spoglądając ze znudzeniem i zmęczeniem na siostrę.

- Jeśli będzie trzeba, to powtórzycie ten układ jeszcze piętnaście razy – straszyła go Iz, żeby wreszcie się zmotywował.

Say 'Yes' To Heaven - MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz