- Więc... Podejdziesz tutaj z Jace'm i staniecie w tym miejscu – tłumaczyła Isabelle bratu, żywo przy tym gestykulując. W kaplicy Instytutu jej głos odbijał się od ścian, tworząc przecudowny efekt echa. Przez to Alec naprawdę nie mógł się doczekać, kiedy dojdzie do składania przysięgi i w podobny sposób wybrzmią słowa jego i Magnusa.
Wszystko było już przygotowane do jutrzejszego wydarzenia. Wystrojony ołtarz, stolik, na który trafią obrączki i ozdobna stela, krzesła dla gości, długi, jasny dywan ciągnący się od samego wejścia aż do podestu, gdzie staną państwo młodzi ze swoimi świadkami oraz mnóstwo delikatnych bukietów z białych róż i błękitnych niezapominajek. Czarnowłosa starała się przygotować to miejsce, zgodnie z życzeniem pary, skromnie, ale z klasą. Chyba jej się to udało, bo gdy tylko Alec wszedł do środka, uśmiechnął się lekko i powiedział „ładnie tutaj".
- Potem w ciszy odczekacie chwilę. Naprawdę, w ciszy, bez głupich żartów, bo cały czas będzie przed wami stał Cichy Brat.
- Który? –przerwał jej chłopak.
- Teraz ślubami zajmuje się tylko jeden, zupełnie mi nieznany. Nazywa się Jonasz. W każdym razie – kontynuowała dziewczyna. – Gdy zacznie się marsz weselny, wejdę z Magnusem do sali. Wtedy też macie być cicho, żadnych komentarzy. Jeśli tylko któryś z gości będzie miał ochotę na pogawędki, masz go zgromić wzrokiem. Dostajesz moje przyzwolenie. Albo nie, może lepiej ja się tym zajmę, bo za bardzo się ciebie wystraszą.
- Kto będzie siedział w pierwszym rzędzie? – dopytywał niebieskooki, nie zwracając uwagi na wszystkie słowa siostry. W jego głosie można było już usłyszeć nutkę przedślubnej tremy, przez co sam wątpił, że mógłby w ogóle jutro kogoś przerazić.
- Ummm... Mama, tata, Simon, Clary, Catarina i jeszcze ktoś z waszych najbliższych. Raczej ktoś z przyjaciół Magnusa, ale to się zobaczy, decyzja należy do Catariny. Za nimi dalsza rodzina i znajomi, a na samym końcu przedstawiciele Clave i Podziemia. Wszystko planowałam z Clary tak, żebyście czuli się otoczeni ważnymi dla was osobami, nie urzędasami. Nawet Jace wtedy się całkiem przydał. Mogę mówić dalej?
- Tak, cały czas słucham.
- Więc, w ciszy wysłuchacie marszu. Potem Cichy Brat każe powtórzyć wam przysięgę, której z jakiegoś niezrozumiałego powodu nie mogli mi udostępnić. W ogóle, musiałam się z nimi nieźle targować, żeby przekazali mi plan uroczystości. Ale, kontynuując, ja i Jace też będziemy coś przysięgać. Następnie podejdę do Magnusa, ty się zbliżysz i razem nałożymy ci runy małżeńskie. Pamiętaj, żeby zostawić guzik na klatce piersiowej odpięty. Łatwiej i szybciej odsłonisz ten fragment, gdzie będziemy rysować, a nikt tego nawet nie zauważy. Gdy skończymy, wymienicie się obrączkami, a Brat ogłosi was małżeństwem. Na koniec, pocałujecie się, odwrócicie w stronę gości, znowu odczekacie chwilę i wyjdziecie z kaplicy. Wtedy możecie złapać się za rękę, czy coś, jak wolicie. Na zewnątrz będą czekali wszyscy ci, którzy nie mogą uczestniczyć w ceremonii, czyli Lily, Raphael i inne wampiry. Oni pierwsi wam pogratulują, dopiero potem goście wychodzący po was. Jace po tych przemowach będzie kierował ich do namiotu, a wy macie cały czas udawać zainteresowanych. Nie rozglądaj się, gdy ktoś mówi i bądź do bólu miły. Jak już skończą, wyjdę po was i wprowadzę do sali weselnej. Jeśli będziecie chcieli, mogę wam też dać paręnaście minut na ochłonięcie, zanim zaczniemy wesele. Bo kiedy już je zaczniemy... sam zobaczysz. Na pewno zrobi się luźniej i przyjemniej. Jakieś pytania?
- O której Magnus pojawi się jutro w Instytucie? – wypalił Alec bez większego zastanowienia.
- Skoro ślub zaczyna się o 16:30, to prawdopodobnie pójdę po niego w południe. Ale nie ma nawet cienia szansy, żebyście się wcześniej zobaczyli.Wytrzymaliście już tak długo, że te kilka godzin nie zrobi wam większej różnicy.
CZYTASZ
Say 'Yes' To Heaven - Malec
أدب الهواةWszystkie wojny w Świecie Cieni wreszcie dobiegły końca. Dlatego też wśród istot nadnaturalnych zaczęto wprowadzać spore zmiany. Młodzi Nocni Łowcy przejmują Instytuty, a słynne twarde Prawo zmienia się na lepsze. Co stanie się, gdy stojący u szczyt...