Rozdział 13

182 15 1
                                    

  Dni mijały. Życie w Akatsuki było mniej przerażające, niż myślała. Kisame i Itachi dostali kilka dni wolnego ze względu na nią. Mirai wychodziła z pokoju jedynie do kuchni na posiłki, a resztę dnia spędzała w pokoju jej i Uchihy na czytaniu książek, medytacji lub pomocy chłopakowi w zaległych raportach. Poznała dwóch innych członków organizacji, Zetsu i Tobiego. Oboje nie wzbudzili w niej zaufania i sympatii zwłaszcza Tobi, który pod maską dziecinnego zachowania, jak i tej glinianej, jaką nosił, wydawał się coś ukrywać. Dostrzegła to, gdy patrzył na nią podczas posiłków, których nigdy nie jadł razem z resztą, chodź zawsze, był przy stole. Poznała również osobiście Lidera oraz jego prawą rękę Konan, jedyną kobietę wśród tych dziwaków. Hidana omijała szerokim łukiem zgodnie z poleceniem Itachiego zaraz po tym, gdy znaleźli się w pokoju po tej dziwnej sytuacji. Podsumowując swój tygodniowy pobyt tutaj, nie było tak źle, jak myślała. Nuda jednak jej doskwierała co dostrzegał również Uchiha. Jedynym, do czego wciąż nie mogła przywyknąć, było dzielenie łóżka z jej współlokatorem, zawsze była tak samo skrępowana i nie mogła zasnąć, wciąż myśląc o chłopaku za jej plecami.
Kolejny dzień w Ame-gakure był tak samo pochmurny i deszczowy jak poprzedni. Itachi miał racje, karząc rozkoszować się jej słońcem. Niebo w Ame wiecznie płakało. Leniwie przekręciła się na bok, otwierając oczy. Nie zdziwiło jej, że Uchiha już nie było w łóżku. Zastanawiała się, czy zawsze tak wcześnie wstawał, czy robił to, by jej nie krępować pobudką. Zarumieniła się na myśl o karookim. Musiała skorzystać z toalety.
- Rozmawiałem z Liderem – Itachi siedział przy biurku, coś notując, gdy wyszła z toalety. Usiadła na łóżku, w duchu dziękując, że ubrała się tam, a nie wyszła w samym ręczniku.
- Stało się coś? – Zapytała, wiążąc swoje włosy w dwa kucyki po bokach głowy. Czuła jak zerka na nią kątem oka, ale usilnie starała się ignorować jego spojrzenie.
- Wysyła mnie i Kisame na misje – Gumka wypadła jej z ręki, a zebrane włosy opadły kaskadą na ramiona. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Itachi opuszcza organizacje? Ma zostać w niej sama? A jeśli coś się stanie? Obiecał jej, że ją ochroni, ale jak ma to robić, skoro go tu nie będzie? Setki pytań przeleciały przez jej głowę tak jak zimny dreszcz po plecach. Automatycznie schyliła się po gumkę do włosów, którą upuściła, starała się nie okazywać strachu.
- Co ze mną? – Spytała, gdy już spięła włosy i wstępnie przetrawiła tę niespodziewaną wiadomość.
- Wspólnie podjęliśmy decyzję, że będziesz nam towarzyszyć. Nie jesteś członkiem organizacji, ale w kraju Księżyca zyskałaś tytuł Chūninina, a do tego masz specjalny rodzaj chakry i tytuł starszego mnicha świątyni. Uznaliśmy, że łatwiej będzie Cię chronić podczas misji niż gdybyś została w organizacji. Poza tym widzę, że nudzisz się tu..
- Właściwie to gdyby nie to porwanie mogłabym zostać Jōninem, ale miałam za mało misji.. – Burknęła, zakładając ręce na piersi. Wyglądała niczym urażone dziecko. Słowa Uchihy w jakiś sposób jej umniejszały, ale nie miała zamiaru narzekać, skoro będzie mogła wreszcie wyrwać się z tego miejsca, w którym tylko padało.
- Nie porwałem Cię, sama ze mną poszłaś – Wzruszył ramionami, a ona już miała otwierać usta w geście protestu, ale się powstrzymała. Jej wzrok spochmurniał. Przypomniała jej się tamta noc, krwawa pełnia. To jak Itachi torturował jej przyjaciela. Uchiha wyczuł to, zauważył jej zmianę i to jak nagle spuściła z tonu.
- Przygotuj się do drogi, ruszamy jutro o wschodzie słońca – Wyrwał ją z zamyślenia, po czym wyszedł. Musiał wziąć od Peina szczegóły zadania oraz powiadomić Kisame o wyprawie, a poza tym chciał jej dać czas na spakowanie się. 

Krwawa PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz