Rozdział 21

173 10 1
                                    


  Nie zwlekali. Wyruszyli o świcie już następnego dnia pierwszym statkiem, który płynął na kontynent. Kisame odprowadził ich do portu i pomógł za pomocą pokaźnej sumy przekonać ich przewoźnika, który miał opory przed zabraniem ich ze sobą. Ostatecznie zgodził się wyrzucić ich w porcie w kraju Fal. Mirai z żalem opuszczała lodowe królestwo, bo choć trzęsła się tam z zimna była pod wrażeniem kraju Śniegu zarówno gościnności mieszkańców, jak i pięknych, malowniczych krajobrazów. Do tego miała mieszane uczucia co do podróży z samym Uchihą.

Sześć dni płynęli statkiem do portu, w którym mieli wysiąść. Sześć dni nie odzywali się do siebie słowem co żadnemu z nich, nie przeszkadzało. Uchiha spędził podróż w samotności w ich wspólnej kajucie pochłonięty swoimi myślami. Mirai za to często gościła na głównym pokładzie, rozmawiając z marynarzami i obserwując bezkres oceanu, jaki ich otaczał, do kajuty wracała zazwyczaj po zachodzie słońca, wtedy kiedy Uchiha już spał.
- Myślę, że powinniśmy znaleźć jakiś nocleg, a jutro ruszyć w dalszą drogę – Pierwszy raz potomek klanu Uchiha odezwał się do niej, gdy opuścili pokład statku, stojąc w zatłoczonym porcie. Ze względów bezpieczeństwa Uchiha pozbył się swojego płaszcza organizacji, zamieniając go na zwykłą, bordową pelerynę z kapturem. Miria przytaknęła jego słowom, dobrze stali za czasem, a po przekroczeniu granicy nie będą mogli czuć się tak bezpiecznie. Uchiha był przecież poszukiwany z natychmiastowym wyrokiem śmierci.
Mirai z sakiewką pieniędzy ruszyła na poszukiwanie jakiegoś miejsca noclegowego, a Itachi ruszył uzupełnić zapasy na targ. Miał ją znaleźć, gdy wszystko załatwi. Blondwłosa znalazła mały motel na obrzeżach portu, nie wyglądał szczególnie dobrze, ale wolała lokum dalej od centrum. Po wejściu do środka przywitał ją uśmiech starszego mężczyzny w recepcji, który od razu wynajął jej pokój za dość przystępną stawkę. Powiadomiła go również, że powinien niedługo pojawić się jej towarzysz i żeby wskazał mu drogę do ich pokoju. Swoją drogą nie wiedział jak, chciał ją znaleźć w tym zatłoczonym mieście, ale to nie był jej problem. Gdy tylko przekroczyła próg pokoju, który był swoją drogą dość skromnie urządzony, bo były w nim tylko dwa łóżka, fotel, mała szafa oraz niezbyt gustowna i trochę wyblakła tapeta na ścianach, ruszyła do łazienki wziąć długi prysznic.
Doprowadzenie się do porządku po morskiej podróży zajęło jej trochę czasu, ale zdecydowanie było tego warte. Ciepła woda oraz motelowy szampon o zapachu wrzosów była dla niej jak zbawienie. Gotowa i ubrana w jedną ze swoich sukienek wyszła z łazienki ze wciąż mokrymi włosami. Zdziwiła się, widząc opartego o parapet towarzysz, który nieobecnym wzrokiem patrzył na ludzi na ulicy. Dopiero gdy blondwłosa odchrząknęła, zwrócił na nią uwagę.
- Przyniosłem jedzenie, ale zanim zjesz, zobacz to – Rzucił w jej stronę niewielką książkę, która była wydaniem kieszonkowym. Mirai złapała ją w locie, po czym usiadła na łóżku i przekartkowała strony. Książka Bingo. Słyszała, że każda z ukrytych wiosek ninga posiadała taką książkę, w której spisywane są profile przestępców lub uciekinierów, którzy mają zostać schwytani martwi lub żywi. W książce zazwyczaj są informacje o stylach i technikach walki danego schinobi.
- Jestem na stronie dwunastej, sprawdź trzynastą – Jego spokojny głos odbił się echem od ścian z brzydką tapetą. Zrobiła, co kazał i znów przekartkowała strony książki. Zmarszczyła brwi, uważnie przyglądając się kartce, a później spojrzała na Uchihe.
- Konoha dodała mnie do książki Bingo? – Spytała dla pewności, bo jedynie poza zdjęciem postaci w czerwonej pelerynie z kapturem było napisane, że posługuje się technikami mnichów ninga i może mieć powiązania z organizacją przestępczą Akatsuki, a do tego miała zostać zabita, gdy tylko ktoś ją spotka. Przełknęła ślinę, a więc Konoha chciała zemsty za śmierć różowowłosej kunoihi.
- Musimy być ostrożni. Od tej pory za twoją głowę została wyznaczona nagroda na czarnym rynku, a do tego wszyscy wiedzą, że kolaborujesz z Akatsuki – Karowłosy mówił to tak spokojnie jakby, rozmawiali o pogodzie, a ona w środku aż drżała z nerwów oraz niepokoju. Odkąd pierwszy raz go zobaczyła, ciągle ma jakieś kłopoty. Uchiha najwyraźniej wyczerpał limit rozmów z nią tego dnia, bo bez słowa ruszył w stronę łazienki, wskazując jej jeszcze palcem pojemnik z jedzeniem na wynos. Mirai odrzuciła książkę Bingo na łóżko karookiego, po czym zabrała się za jedzenie. Nie chciała już myśleć o tym, jak bardzo jej życie się posypało z nocą krwawej pełni, nic nie mogła już zmienić.

Następnego dnia po śniadaniu ruszyli mostem w stronę kontynentu. Jej towarzysz potwierdził jej przypuszczenie, że nazwa mostu jest ściśle powiązana z blondynem, którego miała okazje już spotkać, ale nie chciał powiedzieć nic więcej na temat tamtego chłopaka. Mirai zastanawiała się co takiego, miał w sobie tak młody, narwany i niepozorny dzieciak, że nawet most nazywano jego imieniem.
Przemierzali gęste knieje, będąc już w kraju Ognia. Nie mogła nadziwić się jak inny, był tu klimat niż ten panujący w Kraju Śniegu lub Kraju Deszczu. Przypomniała sobie również o tym, że już niedługo będzie musiała wrócić do pochmurnej, wiecznie mokrej Ame-gakure i znów będzie nudzić się w siedzibie organizacji, ale wtedy w jej myślach pojawił się długowłosy blondyn o pogodnych błękitnych oczach i szerokim uśmiechu. Musiała przyznać, że tęskniła za towarzystwem Deidary dużo bardziej niż za mokrymi uliczkami Wioski Ukrytej w Deszczu.
- Itachi? – Zagadnęła mężczyznę, który kroczył kilka kroków przed nią. Uchiha w odpowiedzi wydał z siebie cichy pomruk, który był potwierdzeniem tego, że jej słucha.
- Co zrobi Lider, jeśli dowie się o tym, że zostawiliśmy Kisame? – Spytała niby od niechcenia, ale tak naprawdę chciała go sprowokować do rozmowy, by podzielić się z nim przypuszczeniami z ostatnich dni na temat rudowłosej dziewczyny.
- Wścieknie się, ale nic nie zrobi, bo Kisame wykona misje – Odparł, wzruszając ramionami, a blondwłosa sztyletowała wzrokiem jego plecy. Jakakolwiek dłuższa konwersacja z tym człowiekiem była prawie niemożliwa.
- Jest coś, o czym chciałabym Ci powiedzieć – Postanowiła nie owijać w bawełnę, tylko powiedzieć co leżało jej na sercu. Zrównała z nim krok tak, że szli teraz ramie w ramię. Potrzebowała chwili, by ubrać w słowa to, co chciała mu powiedzieć, ale jego kamienny wzrok nie ułatwiał jej tego w najmniejszym stopniu. Wzięła głębszy wdech, nie wiedząc jak, zareaguje na jej słowa.
- Nie jestem pewna, to tylko moje przypuszczenia. Wydaje mi się, że to dość dziwne, że ta dziewczyna tak bardzo chroniła swój brzuch przed upadkiem, nie sądzisz? – Spytała nieśmiało, poprawiając kucyki na głowie, chcąc uniknąć czujnych oczu chłopaka, które przypatrywały jej się z niesamowitą intensywnością.
- Co tak właściwie masz na myśli? –Jego chłodny głos zakłócił ciszę panującą dookoła nich, a ona instynktownie przygryzła wargę w nerwowym geście. Nie było odwrotu skoro, zaczęła ten wątek.
- Wydaje mi się, że ona może spodziewać się dziecka – Odparła na wdechu, a wypuściła powietrze dopiero, wtedy gdy wzrok mężczyzny znów był utkwiony w drodze przed nimi.
- Podejrzewałem to od samego początku, gdy tylko opowiedziałaś nam to w knajpie – Odparł po dłuższej chwili, a ona przytaknęła skinieniem głowy. Nie doceniła jego inteligencji i chłodnej analizy.
- Uważasz, że może to być dziecko twojego brata? – Spytała nieśmiało, zakładając kosmyk włosów za ucho i przenosząc spojrzenie pod nogi, by nie musieć patrzeć na swojego towarzysza. Nie wiedziała dlaczego, ale odniosła wrażenie, że temat jego brata jest jakimś tabu, o którym nie powinno się rozmawiać, a na pewno nie w obecności samego Itachiego. Postanowiła również, że wypyta o to Deidare, gdy tylko się z nim spotka.
- Być może, właśnie dlatego z tobą wyruszyłem – Nieświadomie zranił ją tymi słowami, ale czego ona właściwie oczekiwała? Że pomaga jej bezinteresownie? Że złamał zasady panujące w organizacji ze względu na jej fanaberie i dziwną wizję? Nie mogła być aż tak naiwna, ale mimo wszystko, gdy powiedział to na głos jakaś niewidzialna pięść, zacisnęła się na jej sercu.
- Daleko jeszcze do Doliny Końca? – Spytała chcąc zmienić temat..
- Jest przy granicy z Krajem Dźwięku, a więc jakiś tydzień drogi jeszcze. Musimy uważać niedaleko jest Konoha, lepiej nie wpaść na żaden odział ANBU – Itachi po raz kolejny urwał ich konwersacje. Posłusznie skinęła głową i już w milczeniu pokonywała dalszą trasę.  

Krwawa PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz