Rozdział 15

194 12 1
                                    


  Minęło prawie trzy miesiące od pełni krwawego księżyca, a co za tym idzie jej przybycia do Wioski Ukrytej w Deszczu. Lato dobiegło końca, drzewa zastąpiły zielone liście na te w kolorach brązu, żółci i czerwieni. Wszyscy przygotowywali się do nadejścia mrozów.
Ona przez ten czas towarzyszyła podczas misji głównie jako obserwator, Kisame i itachi skrupulatnie chronili ją przed jakąkolwiek walką. Jedynie obserwowała jak precyzyjnie jej przyjaciele, odbierali życie innym, nie zmieniając przy tym wyrazu twarzy. Śmiało mogła powiedzieć, że zbliżyła się z nimi, a przynajmniej z Kisame, który zastępował jej w jakiś sposób Kawarame. Czasami myślała, czy jeszcze go zobaczy. Z Itachim łączyły ją stosunki innego rzędu, rozmawiali częściej i nie był w stosunku do niej tak chłodny i obojętny jak do innych, ale dla niej to było za mało. Mirai chciałaby, żeby zachowywał się jak Kisame, uśmiechał i śmiał, ale to chyba zbyt odległe fantazje. Niepokoiło ją jedynie, że gdy była obok niego czuła się speszona, zdenerwowana i nieporadna. Oczywiście nikt nie śpieszył się z przeniesieniem jej do osobnego pokoju dlatego wciąż mieszkała z karookim w jednym pokoju co nie było takie złe. Udało jej się również przekonać jej opiekuna do treningów w czasie wolnym od misji. Itachi był pod wrażeniem umiejętności dziewczyny, dużo umiała i równie szybko uczyła się nowych rzeczy, była cierpliwa i konsekwentna. Treningi z nią sprawiały mu wiele satysfakcji, jak i były miłą odmianą od ciągłej pracy.
Jeśli chodzi o pozostałych członów kolorowooka nie wychylała się i ogólnie starała się ich unikać. Wyjątkiem był Deidara, którego szczerze polubiła. Często, gdy oboje byli w organizacji, spędzali wspólnie czas. Blondyn nawet pokazał jej wioskę deszczu, która w pewnym sensie ją oczarowała. Od tamtej pory regularnie wymykali się z siedziby, by godzinami włóczyć się po małych, ciasnych uliczkach. Czasami zabierał ją na dach najwyższego budynku, by mogła podziwiać jego wybuchającą sztukę, która urzekała ją i wprawiała w podziw. Przy nim nawet deszcz był mniej irytujący.
Tego ranka ona i Itachi mieli stawić się w gabinecie Lidera. Zapewne znów mieli otrzymać jakąś misje. Zastanawiała się, czy Pein specjalnie wysyła ich na tak łatwe misje ze względu na nią, na to, że muszą jej chronić. Z tego, co pamiętała, nigdy nie dostali misji dłuższej niż tydzień, a i tak zawsze wracali wcześniej niż wyznaczony czas. Itachi i Kisame w walce byli niesamowicie zgrani, ale to pewnie dlatego, że dogadywali się również w normalnym życiu.
Uchiha zapukał dwa razy, po czym wszedł do środka. Kisame już na nich czekał w gabinecie, posyłając promienny uśmiech w stronę dziewczyny na dzień dobry. Delikatnie odwzajemniła go, po czym całą uwagę skupiła na Liderze i Konan, która była jego cieniem. Zabawne. Ona była cieniem Uchihy w pewnym sensie.
- Jak wiecie do tej pory wasze misje, nie były zbyt wymagające. Jednak tym razem muszę was wysłać do Kraju Fal, tam jest informator, z którym macie się spotkać – Jego rinengan świdrował wzrokiem scharingan Itachiego, który wydawał się niewzruszony. Zastanawiała się, dlaczego wychodząc poza próg ich pokoju, jego oczy zawsze płonęły szkarłatem, a gdy wracali znów robiły się hipnotyzująco czarne, takie, jakie lubiła. Mirai czasami irytowała ta jego kamienna twarz. Mmógłby, chociaż udawać człowieka.
- Kiedy mamy ruszyć? – Zapytała nieśmiało, skupiając na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych, co wcale nie było jej zamierzeniem.
- Ty Mirai zostajesz w organizacji. Misja jest zbyt niebezpieczna, najkrótsza droga prowadzi przez Kraj Ognia, Konoha w ostatnim czasie za bardzo interesuje się naszymi poczynieniami nie wykluczam pojawienia się ANBU. Jesteś zbyt cenna dla nas, by się narażać – Rudowłosy mówił spokojnie, a w niej się zagotowało. Tyle czasu chodziła na bezsensowne misje w pobliżu Ame, a gdy tylko pojawiła się okazja na dalszą podróż, Lider zabronił jej iść.
- Uważasz, że jestem zbyt słaba i sobie nie poradzę? Otóż ciężko trenuje, a wy traktujecie mnie jak ptaszka w złotej klatce! – Warknęła, nie zaważając na to, że powinna okazywać szacunek, a z rozkazami się nie dyskutuje. Kisame spojrzał zdziwiony na koleżankę, która zawsze była opanowana tak jak i Konan jedynie Pein i Itachi pozostawali niewzruszeni nagłym wybuchem blondynki. Jeśli chciała, by ją doceniali i szanowali musiała w jakiś sposób udowodnić na ile ją stać, a żeby to zrobić, musiała zajmować się czymś ciekawszym niż patrzenie przez okno na to wiecznie płaczące miasto.
- Uważam, że Mirai ma rację. Na treningach radzi sobie bardzo dobrze, złapała już doświadczenie w terenie, a poza tym razem z Kisame zapewnimy jej ochronę – Ze zdziwieniem spojrzała na czarnowłosego, nie spodziewała się, że wstawi się za nią u Lidera. Nie wiedziała, że on po prostu nie chciał zostawiać jej bez nadzoru narażoną na manipulacje ze strony pewnego blondyna, któremu nie szczególnie ufał. Pobódki czysto egoistyczne, ale przecież nikt mu tego nie zarzuci. Poza tym, gdyby coś jej się stało gniew Peina i tak padłby na niego, a tego wolał sobie zaoszczędzić.
- Ja też uważam Pein, że powinna iść - Do rozmowy wtrąciła się niebiesowłosa, Lider spojrzał na nią kontem oka, a widząc w nich błysk, postanowił zaufać jej osądowi. Westchnął i potarł skronie dłońmi, miał nadzieje, że nie pożałuje tej decyzji.
- Wyruszycie o zmierzchu...

Mirai cała w skowronkach udała się do kuchni spakować prowiant. Tam spotkała blondyna, któremu powiedziała, że opuszcza siedzibę na jakiś czas. Deidara nie był zadowolony, że kolorowooka wyrusza na tak długo w towarzystwie Uchihy, ale życzył jej udanej drogi. Spakowała same najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka, który zapieczętowała w zwoju, jaki nosiła na nadgarstku. Założyła na siebie swoją czerwoną pelerynę, po czym z delikatnym uśmiechem podeszła do Uchihy, który już spakowany w płaszczu organizacji czekał, by otworzyć przed nią drzwi ich pokoju.
- Dziękuje, że pozwoliłeś mi iść z wami – Szepnęła, gdy go mijała, a potem poczuła mocne szarpnięcie za ramie. Odwrócił ją tak, że stali oko w oko zaledwie milimetry ich dzieliły w tej chwili. Mirai podświadomie wstrzymała oddech, patrząc w onyksowe oczy chłopaka, które były wręcz magnetyczne.
- Postaraj się, żebym tego nie żałował – Szepnął w jej stronę, a ona poczuła na ustach jego ciepły oddech. W jednej chwili jego cudowne oczy zniknęły zastąpione szkarłatem sharingana. Itachi wyminął ją, kierując się do wyjścia z organizacji. Przymknęła powieki, starając się przegonić z myśli scenę sprzed sekundy, po czym szybko ruszyła za swoim współlokatorem.

Krwawa PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz