Rozdział 24

157 12 1
                                    


Postać w czerwonej pelerynie przemierzała las, kierując swe kroki w stronę Kraju Deszczu. Nerwowo rozglądała się dookoła. Uchiha i Karin spotkali się w ustalonym miejscu z Kisame, a ona wyruszyła na spotkanie z Liderem. Uchiha miał sprowadzić Peina na skraj lasu niedaleko Ame, a jej zadaniem było przekonać go, żeby zgodził się na pobyt Karin w organizacji.
Westchnęła ciężko, zerkając na niebo, które coraz bardziej zaczynało się chmurzyć, a co za tym idzie, była coraz bliżej miejsca spotkania. Sama nie wiedziała czemu, ale od razu zaczęła żałować, że ponownie znalazła się w Kraju Deszczu. Do tego nieustanie zastanawiała się, w jaki sposób przekonać Boga Ame-gakure, by przystał na ich propozycje. Wszyscy przecież wiedzieli, że Lider nie należy do osób, z którymi się pertraktuje. Nie mówiąc już o przymuszaniu lub narzucaniu swojego zdania.
- Mogę wiedzieć czemu Uchiha nalegał na to spotkanie? – Znikąd pojawiła się przed nią sylwetka rudowłosego mężczyzny odziana w płaszcz Akatsuki. Mirai zdziwiła się, że nie było z nim Konan ani nie wyczuwała jej obecności w pobliżu. Niebiesko włosa jako jedyna potrafiła złagodzić oblicze Lidera, a brak jej obecności nie zapowiadał niczego dobrego.
- Musimy porozmawiać – Odparła, ściągając kaptur z głowy i patrząc prosto w oczy Peina, które lustrowały ją ze zdziwieniem. Nie mogła okazać żadnych oznak słabości ani wahania, nie teraz gdy tak wiele zależało od tej rozmowy.
- Masz racje. Zaczniemy od tego, jak to się stało, że zaczęłaś figurować w księdze Bingo Konohy czy może od wyjaśnień, dlaczego Kisame został sam w Yuki-gakure? – Instynktownie wstrzymała oddech, słysząc jego słowa. Gorączkowo zastanawiał się skąd Lider, wiedział o tym wszystkim. On natomiast stał nonszalancko oparty o konar drzewa i przyglądał się jej z zadowoleniem oraz cwaniackim uśmiechem. Zastanawiał się, czy dziewczyna była aż tak naiwna, myśląc, że nie dowie się o ich niesubordynacji. Nie po to nazywano go Bogiem.
- Książka Bingo jest nieważna, a przynajmniej nie teraz. Musimy porozmawiać o tej drugiej sprawie – Podziwiał ją, że nie traciła rezonu, a przez to czuł się zaintrygowany tym, co chciała mu powiedzieć. Mimo krótkiego starzu w organizacji bliskość Uchihy wpływała znacząco na jej rozwój na szczęście dla wszystkich w pozytywny sposób. Mirai zastanawiała się jak kontynuować, ale nerwowy gest ponaglenia mężczyzny nie dał jej czasu na ostrożny wybór słów.
- Będąc w Yuki przyśniła mi się dziewczyna, jej życie było w niebezpieczeństwie, dlatego postanowiliśmy się rozdzielić. Kisame został i wykonał misje z powodzeniem, a ja razem z Uchihą ruszyliśmy na skraj Krajów Ognia i Dźwięku – Zaczęła wyjaśniać powody rozdzielenia drużyny, a Pein przytakiwał jej krótkimi skinięciami głowy. Miała nadzieje, że powodzenie misji w Yuki jakoś wpłynie pozytywnie na rudowłosego, ale jego postawa nie wskazywała na to.
- Rozumiem, że wraz z Uchihą wybawiliście wspomnianą damę z opresji, ale nie jest to usprawiedliwieniem, dlaczego złamaliście zasady – Odparł beznamiętnym głosem, jakby rozmawiali o pogodzie. Mirai przygryzła nerwowo wargi, uciekając wzrokiem.
- W zasadzie tak, ale to nie wszystko..
- Dlaczego zatem nie ma z tobą Uchihy i Kisame? – Zapytał, a ona wzięła głębszy oddech.
- No właśnie. Dziewczyna, którą uratowaliśmy, jest z nimi..
- Kim jest? Jest silna? Jakieś specjalne umiejętności? – Pein zmrużył oczy, przyglądając się blondynce, coraz bardziej się niecierpliwiąc. Nie lubił przedłużania konwersacji, wolał jasno wiedzieć, na czym stoi.
- Nazywa się Karin Uzumaki i chociaż jest niepozorna, jest niesamowitym sensorem oraz ma umiejętności medyczne – Mirai widziała, że umiejętności rudowłosej zaintrygowały mężczyznę. Akatsuki niewątpliwie przydałby się medyk oraz ktoś o tak dużej umiejętności wyczuwania wrogów jednak Pein nie wydawał się zbytnio przekonany.
- Czego oczekujesz? – Zapytał bez dalszego owijania w bawełnę. Blondwłosa wpuściła wstrzymywane powietrze, czas psotawić wszystko na jedną kartę.
- Chcemy, żebyś zgodził się na to, by została w organizacji. Nie możemy jej po prostu zostawić samej, ona spodziewa się dziecka – Mirai wyrzuciła z siebie prawdę, wiedziała jak na ułamek sekundy na twarzy rudowłosego, maluje się szok i niedowierzanie. Domyśliła się, że nie zgodzi się, by Karin znalazła się w Akatsuki dlatego znów zabrała głos nim Pein pozbył się szoku.
- Wiem, że Akastuki nie przygarnia samotnych matek, ale dziecko, które nosi, nie jest zwyczajne. Ojcem jest Uchiha.. – O ile myślała, że mężczyzna był zszokowany wcześniej, to teraz nie wiedziała, jak miała określić jego emocje. Lider patrzył na nią, a później uśmiechnął się perfidnie.
- A więc Itachi dobrze się bawił na misjach – Zażartował, ale widząc powagę na twarzy blondynki, stał się poważny, marszcząc z konsternacją brwi.
- To nie dziecko Itachiego tylko Sasuke – Mirai szybko wyprowadziła go z błędu. Pein zamyślił się chwile nad tym, czego się dowiedział. Zdawał sobie sprawę, że skoro Mirai widziała dziewczynę w wizji, nie była kimś nieistotnym. Wiedział również, że starszy Uchiha był jednym z ważniejszych członków organizacji. Jeśli nie zgodziłby się na pozostanie tej dziewczyny w siedzibie Uchiha zapewne uciekłby z nią i ukrył gdzieś na końcu świata. Jako mądry przywódca nie mógł pozwolić sobie na taką stratę, a cena nie wydawała się zbyt wysoka, a przynajmniej miał taką nadzieję. Westchnął ciężko, pocierając skronie. Mógł stracić silnego oraz inteligentnego shinobi, których niewiele zostało na tym świecie za cenę jeszcze jednej gęby do wykarmienia, a właściwie dwóch. Bilans zysków i strat był zdecydowanie zbyt mało wyrównany.
- Zgoda, ale nie odpowiadam za jej bezpieczeństwo to problem Itachiego–Jego decyzja wywołała lekki uśmiech na twarzy blondynki oraz westchnięcie ulgi. Nie spodziewała się, że uda jej się przekonać Lidera. Posłusznie skłoniła się, po czym odwróciła napięcie, chcąc przekazać wiadomość swoim, towarzyszą.
- A ty dokąd? – Głos mężczyzny zatrzymał ją w pół kroku. Otwierała już usta, chcąc coś powiedzieć, ale nie dał jej na to szans.
- Wracasz ze mną do organizacji, oni już wiedzą – Pien odwrócił się w stronę Ame i ruszył powolnym krokiem, chcąc jak najdłużej cieszyć się pobytem poza wioską, z której nie miał zbyt wiele okazji, by się ruszyć. Mirai zrównała się z nim krokiem.
- Jak Lider przekazał wiadomość? – Spytała nim, zdążyła się ugryźć w język.
- Pierścienie nie są zwykłą ozdobą. Jeśli wiesz jaki znak, ma inny członek organizacji, możesz przesłać mu telepatyczną wiadomość – Mirai skinęła głową, dając znać, że zrozumiała. Teraz wiedziała jak Uchiha i Kisame tak dobrze współpracowali podczas starć, po prostu rozmawiali w myślach, a postronny obserwator miał wrażenie, że są jednym, idealnie zgranym organizmem.
- A Lider? Jaki ma znak? – Spytała z czystej ciekawości.
- Rei. Skoro do Ame mamy kawałek drogi, a rozmawiamy to z miłą chęcią, usłyszę tę nieważną historię o wpisie w księdze Bingo – Mirai przełknęła ślinę, patrząc z ukosa na postać rudowłosego, która w najmniejszym stopniu nie żartował. O ile udało jej się nakłonić go do przyjęcia Karin tak obawiała się rozmowy na temat zabicia różowowłosej dziewczyny. Intuicja podpowiadała jej, że Pein na pewno się nie ucieszy, lekko mówiąc przechlapane.
Ame-gakure przywitało ich pochmurnym niebem i silnym wiatrem, który wywoływał zimny dreszcz na jej skórze. Widząc wysoką, wierzę górująca nad resztą wioski, nie mogła powstrzymać się od lekkiego uśmiechu na myśl, że będzie mogła, chodź chwile odpocząć od ciągłej podróży i o tym, że znów zobaczy pewnego blondyna.
- Deidara! – Mirai rzuciła się na chłopaka, który stał w jadalni rozmawiając z Hidanem i Kakuzu. Chłopak odwrócił się i prawie w locie złapał dziewczynę, po czym okręcił ją dookoła własnej osi, wywołując jej melodyjny śmiech.
- Tęskniłam – Szepnęła, gdy jej usta musnęły płatek jego ucha, nie chcąc, by ktokolwiek to usłyszał.
- Mirai, dobrze, że już wróciłaś! Musisz mi koniecznie wszystko opowiedzieć! – Uśmiech blondyna był dokładnie tak szeroki, jak zapamiętała, a ogniki wesołości tańczyły w jego błękitnych oczach.
- O proszę, jest i reszta – Hidan prychnął, a ona nie puszczając blondyna z uścisku, spojrzała za wzrokiem siwowłosego. W progu stał uśmiechnięty Kisame, Karin obserwująca swoje buty oraz Uchiha patrzący prosto na nią i Deidare z obojętnym wyrazem twarzy, ale intensywność jego spojrzenia przyprawiała ją o gęsią skórkę niczym wiatr hulający za oknem. Dziwne uczucie rozlało się po jej ciele. Zupełnie tak jakby uścisk z Deidarą był niestosowny, a przecież mogła i chciała go przytulać. Prawda?
- Itachi. Ty i dziewczyna macie stawić się w gabinecie Peina–Nagłe pojawienie się Konan w kuchni odwróciło uwagę Uchihy od pary, a Mirai zapomniała o dziwnym uczuciu sprzed chwili. Przytaknął krótko skinieniem głowy, po czym łapiąc rudowłosą za rękę, opuścił kuchnie, a Konan zaraz za nimi.
Mirai stała wpatrzona w drzwi, za którymi zniknęła cała trójka i poczuła szarpnięcie, Deidara nic nie mówiąc, zaczął, ciągnąc ją w tylko sobie znanym kierunku, ale nie protestowała, chciała być z nim teraz.

Krwawa PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz