Rozdział 14

192 14 1
                                    


  Tak jak się umawiali, z samego rana spotkali się w kuchni. Uchiha myślał, że blondwłosa będzie miała problemy ze wstaniem, ale gdy on się obudził, ona już była w łazience. Zaskoczyło go to, ale nie narzekał. Wspólna pobudka na pewno byłaby krepująca zarówno dla niej, jak i dla niego.
Równo o świcie cała trójka przekroczyła bramę wioski. Mirai cieszyła się na myśl, że choć na trochę wyrwie się z tego ponurego miejsca i odpocznie od ciągłego deszczu. Powoli rozumiała, dlaczego wszyscy są tu poważni i ponurzy, brakuje im słońca. Była tak pochłonięta swoimi myślami, że nie zauważyła nawet jak z naprzeciwka pojawiły się postacie w identycznych płaszczach jak ten Itachiego i Kisame. Dopiero gdy postacie się zbliżyły, zwróciła na nich uwagę. Zdziwiła się, widząc postać o wzroście karła, a drugą wyższą o pół głowy od niej. Kolejny specyficzny duet.
- No proszę, my wracamy, a wy idziecie – Wyższy z mężczyzn zdjął swój sakkat. Miał długie blond włosy spięte w kucyk na czubku głowy, niebieskie oczy oraz rysy twarzy tak delikatne, że śmiało, można było go pomylić z dziewczyną.
- Kim jest ta w pelerynie? – Głos drugiego był dużo mniej przyjemny zupełnie tak jak Kakuzu. Wszyscy spojrzeli na nią. Na szczęście dostała sakkat taki jak towarzysze, ale z powodu tego, że nie była członkiem organizacji, nie przysługiwał jej ani płaszcz, ani pierścień dlatego postanowiła podróżować w czerwonej pelerynie, którą kupił jej Uchiha.
- Mirai jest gościem Akatsuki na polecenie Lidera – Oparł obojętnie Uchiha, a karzeł zmierzył ją badawczym wzrokiem.
- Miło poznać. Jestem Deidara – Blondyn od razu do niej podszedł, wyciągając swoją dłoń. Spojrzała na nią podejrzanie, jak do tej pory wydawał się najnormalniejszy z nich wszystkich i nie chodziło tylko o wygląd.
- Deidara chodźże, wiesz, że nie lubię czekać! – Karzeł warknął, będąc już przy bramie wioski.
- Mirai pośpiesz się mamy zadanie – Ton Uchihy nie pozwalał na dyskusje.
- Mirai, do zobaczenia – Rzuciła jedynie chłopakowi, wymijając go i biegnąc w stronę towarzyszy, którzy już ruszyli w stronę lasu.
- Do zobaczenia – Szepnął za nią Deidara patrząc jak biegnie w stronę Uchihy. Dziewczyna zafascynowała go nie tylko ze względu na jej niesamowitą urodę. Wydawała się inna niż wszyscy, których znał. Jednak jej zbyt bliska odległość od potomka sharingana wywołała w nim złość, nienawidził go, a tymczasem to on ma misje z taką dziewczyną.
- Życie jest niesprawiedliwe – Westchnął, gdy znów usłyszał głos Sasoriego, który kazał mu się spieszyć. Nie miał wyjścia, musiał ruszać.
Kisame powiedział jej, że poznała właśnie ostatnich członków Akatsuki. Deidara i Sasori Akasuna. Niewiele jej mówiły te nazwiska. Tam, gdzie dorastała, mało informacji docierało z lądu. Dowiedziała się również, że ich zadaniem było zdobycie zwoju z jakimiś technikami na zlecenie kogoś tam. W tym celu musieli dostać się do Kraju Traw, ponieważ zwój był ukryty w jednej z tamtejszych wiosek. Niestety Uchiha stanowczo kazał trzymać jej się z daleka od wali i wszelkich kłopotów. Sytuacja, gdy miała włączyć się do walki, była ostatecznością. Jej zadaniem było jedynie obserwowanie. Czuła się niczym ptaszek w złotej klatce, ale nic nie mogła na to poradzić. Nie wiedzieć czemu, ale twarde spojrzenie Itachiego i jego opanowana postawa nie pozwalała jej się zbuntować i powiedzieć własnego zdania. Zamiast tego jedynie potakiwała, rumieniąc się przy tym.
Dwa dni później dotarli do miejsca, gdzie ukryto zwój. Obserwowała jak jej towarzysze, walczą ze strażnikami, a gdy ktoś zbliżał się do niej za bardzo, ruszali jej na pomoc, nie dając możliwości wykazania się. Tak błahe zadanie nie było dla nich wyzwaniem, a ona nie mogła zbyt długo nacieszyć się promieniami słońca, bo musieli wracać do wiecznie płaczącego Ame-gakure, by dokończyć zadanie.

Krwawa PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz