🖤 Rozdział XI 🖤

697 21 4
                                    

Coraz bardziej bałam się tego dnia,ale w końcu on nadszedł.Serce waliło mi jakbym uderzała pałeczkami w bęben..dosłownie.
Spakowałam torbę,zjadłam śniadanie i wyszłam na trening.
Postanowiłam,że pójdę pieszo,by poukładać to sobie wszystko w głowie co mu powiem.Muszę mu powiedzieć,nie zawiodę przecież babci..nie mogę.

Po kilku minutach siedziałam przebrana w szatni z resztą dziewczyn.Trener mówił nam o meczu,który ma odbyć się za 2 dni,ale ja go kompletnie nie słuchałam.Ciągle myślałam nad tą rozmową.

Trening minął tak jak każdy inny.Po nas trening mieli zacząć chłopaki,którzy powoli wchodzili na stadion.

-No idź,teraz jest idealny moment.-zachęcała mnie Marina,której o wszystkim powiedziałam.

-No nie wiem,przecież on ma tą swoją Marine i w ogóle.-tłumaczyłam się.

-Kochana,oni już nie są razem.

-Jak to?

-No zerwała z nim,bo ciągle wyjeżdżała na sesje zdjęciowe,koncert ,a on na mecze i no wiesz..

-To pewnie jest smutny.-spuściłam głowę.

-Ale ty na pewno poprawisz mu humor,no idź

-Czekaj,muszę się przebrać.

Po przebraniu się stałam już pod szatnią chłopaków.Zapukać czy nie ?
W końcu odwarzyłam się i zapukałam.
Otworzył mi Juan.

-O, siema Ola.Co tam ?-zapytał.

-Hej,ymm..jest może Paulo ?

-A co na randkę chcesz się z nim umówić?-zaśmiał się.

-Słuchaj to są poważne sprawy dorosłych.

-Ha ha ha dobra.Poszedł na trybuny,bo wiesz zerwał dziś...-nie dokończył,bo mu przerwałam.

-Tak,wiem co się dzisiaj stało.-odpowiedziałam i poszłam w stronę trybun.

Nie mogłam go znaleźć,lecz w końcu zobaczyłam go siedzącego po drugiej stronie stadionu.No naprawdę fajną se miejscówe znalazłeś!

Nie mając już sił w końcu stałam w rzędzie,w którym siedział.Widać było,że był strasznie smutny.

-Hej,mogę usiąść?-zapytałam po chwili.

-Jak chcesz.-odpowiedział bez żadnych uczuć.

-Dlaczego nie idziesz na rozgrzewkę?-zapytałam widząc jak reszta piłkarzy wchodzi na murawę.

-Nie mam ochoty.

-Słuchaj,wiem co się stało.-zaczęłam nie śmiało.

-I co gratulujesz mi ?-zezłościł się.

-Paulo,ta dziewczyna nie była ciebie warta.-popatrzyłam się na niego,a on nic nie odpowiedział.

-Słuchaj,na pewno istnieje taka dziewczyna,która będzie cię kochać bez względu na wszystko.

-Ciekawe gdzie jest.-odparł.

Miałam odpowiedzieć,że koło niej siedzi,ale jakoś nie dałam rady.

-Jeżeli będziesz chciał,to na pewno ją znajdziesz.-przytuliłam go,a on to odwzajemnił.

-Dziękuje,że tu jesteś.-powiedział.

-Nie dziękuj,a teraz leć do reszty,bo chyba cię szukają.-zaśmiałam się.

Odprowadziłam Paulo na murawę,a sama poszłam do Mariny czekającej na mnie przed stadionem.

Just be || Paulo Dybala ❣ |||| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz