Całe te dwa ostatnie dni przed wyjazdem do Turynu spędziłam na pakowaniu się i pytaniu babci czy na pewno sobie poradzi.:3
Oto nadszedł ten dzień. Wstałam o 10:34 ,a samolot miałam o 13.Wstałam,ubrałam się i zjadłam śniadanie.Zajęło mi to jakieś 90 minut,więc dopakowałam swoje najpotrzebniejsze rzeczy do walizki i udałam się do salonu,gdzie siedziała babcia.
-Babciu muszę już jechać.
-Chodź tu do mnie słońce-przytuliłyśmy się.
-Słuchaj na pewno sobie poradzisz ?-spytałam już chyba 100 raz.
-Tak na pewno.Nie musisz się tak o mnie martwić.Będę dzwonić co dwa dni żeby ci nie przeszkadzać.
-Ale nie będziesz mi przeszkadzać.
-Dobrze,dobrze leć już bo się na samolot spóźnisz.-pogłaskała mnie po głowie.-i napisz sms'a jak dolecisz.
-Okej.Trzymaj się babciu.-pomachałam jej i wyszłam.
Po 10 minutach jazdy taksówką dojechałam na lotnisko. Wyciągnęłam swoje walizki z bagażnika i zapłaciłam kierowcy.
Po jakichś 30 minutach czekania w końcu siedziałam już w samolocie na swoim miejscu.Stewardessa kazała zapiąć pasy,tak też zrobiłam.Po chwili podziwiałam już piękne widoki.Założyłam słuchawki i włączyłam swoją ulubioną muzę.Tak właśnie spędziłam cały lot trwający około 90 minut.
W końcu wylądowaliśmy!!! ŻYJĘ!!
Po wyjściu z lotniska napisałam sms'a do babci i zadzwoniłam po taksówkę,która ma mnie zabrać pod dom byłej najlepszej przyjaciółki mojej mamy -Pani Marleny.Jest ona prze cudowną i prze miłą osobą.Zamieszkam u niej dopóki nie znajdę swojego mieszkania.Gdy podjechałam pod jej dom wzięłam swoje walizki i zapukałam do drzwi pięknego włoskiego domu..
-Ooo jesteś Olciu !-krzyknęła jednocześnie mnie przytulając.
-Dzień dobry pani Marleno!-także się uśmiechnęłam.-z góry bardzo pani dziękuję,że zdecydowała się pani mnie przyjąć.
-Ależ to nic takiego ! Trzeba sobie pomagać.Z resztą we dwie będzie nam raźniej!-powiedziała jednocześnie wpuszczając mnie do środka.
Mieszka sama,ponieważ jej mąż zmarł jakieś 3 lata temu.
-Przepraszam,ale będziesz musiała pójść do swojego pokoju sama,bo ja jeszcze muszę dokończyć swoją pracę na laptopie.
-Nic się nie dzieję.-powiedziałam.
-Wejdź po schodach do góry i drugie drzwi po prawej stronie to twój pokój.-uśmiechnęła się.
-Dobrze.Dziękuję.-odwzajemniłam gest.
Tak jak powiedziała tak też zrobiłam i po chwili stałam już w pięknym szarym pokoiku z białymi meblami...taki prawdziwy włoski akcent! A na dodatek piękny widok z okna...Allianz Stadium. Ahhh lepszego dnia nie mogłam sobie wyobrazić... Okazało się,że mam jeszcze własną łazienkę aaaaaa. Po rozpakowaniu się miałam ochotę na małe zwiedzanie Turynu,więc zeszłam na dół do pani Marleny.
-Pani Marleno czy mogłabym pójść co nieco pozwiedzać Turyn ?-zapytałam.
-Jasne,tylko dam ci mapkę żebyś mi się nie zgubiła już pierwszego dnia!-zaśmiała się blondynka i podała mi mapkę.-tylko postaraj się wrócić na 19 na kolacje okej ?
-Okej,postaram się.-odpowiedziałam i wyszłam z mieszkania.
Jaciee jaki ten Turyn jest śliczny..grające w piłkę i jeżdżące na rowerze dzieci ahh..te wspomnienia.Popatrzyłam na mapkę i ujrzałam nie wielki obszar,który zapewne był parkiem,a nie był aż tak daleko,więc się tam udałam.Po kilku minutach byłam już na miejscu i podziwiałam widoki i inne rzeczy.Gdy patrzyłam na mapkę nagle poczułam na swojej bluzce jakąś ciecz...
-Ej laska uważaj jak chodzisz.-powiedział do mnie jakiś facet,który był ubrany cały na czarno.Widziałam tylko jego nie wielki fragment brązowych włosów,a reszta twarzy była zasłonięta.
-Sam uważaj! Patrz co zrobiłeś.-odpowiedziałam mu i pokazałam na mokrą bluzkę.
-Gdybyś uważała jak chodzisz i nie patrzyła się na tą głupią mapkę nic by się nie stało.
-Taa napewno...a ty się dalej patrz w ten telefon..i tak wisisz mi za pralnie.
-Zapomnij.-powiedział i odszedł.
No co za tupet ?! Jeżeli wszyscy ludzie z Turynu są tacy jak on to ja nie wiem co będzie dalej..
Wyciągnęłam z kieszeni chusteczki i próbowałam jakoś to wytrzeć,ale bez skutku,dlatego szybko wróciłam do domu pani Marleny.
-Olu co się stało,że masz taką mokrą bluzkę?-zapytała.
-Jakiś facet wylał na mnie sok.-powiedziałam wkurzona.
-Idź się przebierz i przynieś mi tą bluzkę,a ja spróbuje ją wyprać.-powiedziała.
-Okej już idę.
Przebrałam się w dres,bo uznałam,że za niedługo będę się zbierać do spania.Zaniosłam pani Marlenie bluzkę,a ona włożyła ją do prania.
-Ola chodź na kolację.-zawołała z kuchni podczas,gdy ja oglądałam telewizję w salonie.
-Już idę.
Jadłyśmy jajecznicę,która była bardzo smaczna i rozmawiałyśmy.
-Kiedy masz pierwszy trening ?-zapytała pani Marlena.
-Jutro o 11.
-Stresujesz się?
-Strasznie..To mój pierwszy trening i strasznie boję się tego czy mnie zaakceptują.
-Napewno cię zaakceptują.Bardzo dobrze grasz.
-Mam nadzieję.W ogóle słyszałam,że jutro trening i co tydzień we czwartki ma być z chłopakami..
-Naprawdę? To będzie ciężko,ale wierzę,że dasz radę.-uśmiechnęła się i zaczęła zmywać naczynia po kolacji.Ja poszłam na górę wziąć kąpiel.Po zrelaksowaniu się położyłam się spać.
CZYTASZ
Just be || Paulo Dybala ❣ |||| ZAKOŃCZONE
Historia CortaMiłość jest jak kot....chodzi własnymi drogami. 🏅#8 -paulodybala 🏅#65 -pasja