Przez jakieś 5 dni nie chodziłam na treningi i nie odbierałam od nikogo połączeń,tylko od babci.Kłamałam ją,że wszystko jest dobrze,ale tak naprawdę tak nie jest.
Mój ,,La Joya" mnie zdradził..Dalej nie mogę w to uwierzyć.Powinnam go za to nienawidzić,ale i tak dalej go kocham tak samo jak przed naszym rozstaniem.Nigdzie nie wychodziłam,siedziałam w domu i żyłam tylko dzięki pizzy i wodzie.Teraz nic innego nie było mi potrzebne.
Czasami miałam takie myśli,co by było jakbym tak nagle zasnęła i się nie obudziła?
Chociaż starałam się być silna to nie wychodziło mi to.W końcu nadszedł dzień Finału Ligi Mistrzów.
Nie miałam ochoty na niego iść,ale jakoś chciałam być wtedy z drużyną i ich wspierać.Zadzwoniła do mnie Marina i w końcu odebrałam.
-No w końcu.-powiedziała.-jak się czujesz ?
-Dobrze.-powiedziałam bez żadnych uczuć.
-Tak mi przykro.Wiem co się stało.
-Mi też jest przykro,ale trudno.Po co dzwonisz?
-Chciałam się zapytać czy idziesz na dzisiejszy mecz.
-Chyba tak.
-Przyjechać po ciebie ?
-Nie,pójdę sama.Muszę niektóre rzeczy przemyśleć.A teraz sory,ale muszę kończyć.Spotkamy się na stadionie.-rozłączyłam się.
Zeszłam na dół i odgrzałam sobie resztę pizzy,która została mi z wczoraj.
Jadłam i myślałam.
Pewnie w klubie to już każdy wie,że rozstaliśmy się z Paulo.
Kurde,za dwa dni mecz,wiec muszę się stawić na najbliższym treningu,by mieć szanse na pierwszy skład.Ehh jak mus to mus.Zjadłam i zaczęłam jakieś marne przygotowania do meczu.Wykąpałam się i zwinęłam włosy w rozwalonego koka.Ubrałam czarne jeansy z dziurami i koszulkę Cuadrado,by Paulo nie widział,że dalej mi zależy..
Zrobiłam lekki makijaż,ale taki by zasłonił mi wory pod oczami od płakania i spania.Do meczu zostały 2 godziny,więc zdecydowałam się już wyjść żeby zdąrzyć.Wzięłam telefon i szalik Juve i wyszłam z domu wcześniej zamykając go.
Szłam jakieś 30 minut rozmyślając o moim życiu i po kilkudziesięciu minutach stania w kolejce w końcu siedziałam na swoich miejscach VIP z Mariną i innymi dziewczynami.
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
4 minuta meczu i wynik 0:1 dla Realu po golu Gareta Bale.Ale my dalej wierzyliśmy,że wygrają!
Do przerwy dalej 0:1.
74 minuta meczu.Matuidi podaję na prawą stronę boiska do Cuadrado,który podaje piłkę do Dybali iiii GOOOOLLLL!!!!
Paulo DYBALA strzelcem ważnego gola dla Juve.
Przez ekran widzę jego cieszynkę.Ściąga koszulkę,a pod nią napis na białej:,,Przepraszam cię Ola.Dalej cię kocham."
Ledwo brakowało,abym się popłakała,ale nie !
Będę silna..dla babci!Do końca regulaminowego czasu gry jak i dogrywki 1:1.
Przyszedł czas na karne.Pierwsze 4 karne obu drużyn były trafione.Przyszedł czas na Sergio Ramosa.Ustawia sobie piłkę na 11 metrze i ją kopię.
Jednak....nie strzelił!!! Strzał obronił Szczęsny !! BRAWO!!!Jeżeli Matuidi wykorzysta tego karnego Juve wygra i będzie zwycięzcą!!
Zamykam oczy i po chwili słyszę krzyki kibiców Juve.
Tak,tak,tak to znaczy,że trafił!!!!JUVENTUS WYGRYWA LIGE MISTRZÓW !!
Coś niesamowitego!Marina zeszła do Cuadrado,by go uściskać,a ja siedziałam dalej na trybunach.Po oddaniu pucharu dla Juve wróciłam do domu.
Po wejściu przebrałam się w piżamę i wstawiłam jeszcze zdjęcie z dzisiejszego meczu na instagrama i poszłam spać.
Wstałam o 9:44,a o 10:30 miał odbyć się trening niestety z chłopakami na którym muszę się pojawić.
Szybko zwlekłam się z łóżka,ubrałam się,spakowałam torbę i zjadłam śniadanie.Po skończeniu wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam z domu zamawiając taxi.
Po kilku minutach byłam już na stadionie.
Wysiadając z taksówki zauważyłam przy wejściu Paulo gadającym z Madzukiciem.Postanowiłam szybkim krokiem ich ominąć.-Ejj,Ola nie przywitasz się?-zawołał Madzukic.
-Ymm..no cześć.-powiedziałam i odeszłam czując na sobie wzrok Paulo.
Weszłam szybko do szatni i szybko z niej wyszłam,by nie spóźnić się na zbiórkę.
Po rozgrzewce zagraliśmy krótki mecz i na tym trening się skończył.
W szatni objaśnialiśmy jeszcze reszte spraw związanych z jutrzejszym meczem i mogłyśmy wyjść.Na korytarzu zatrzymał mnie Juan razem z Paulo i Mariną.
-Ej Ola,gdzie tak uciekasz?-zawołał Juan.
-Sorka,ale muszę lecieć do domu.-skłamałam.
-Czemu nie przyszłaś wczoraj na imprezę po meczu?-zapytał.
-Źle się czułam,a teraz sory,ale naprawdę muszę lecieć.-odpiwiedziałam i wyszłam z budynku w stronę domu.
CZYTASZ
Just be || Paulo Dybala ❣ |||| ZAKOŃCZONE
Historia CortaMiłość jest jak kot....chodzi własnymi drogami. 🏅#8 -paulodybala 🏅#65 -pasja