Tak,tak,tak trener zdecydował się dać mnie do pierwszego składu tuż przed rozpoczęciem meczu!
-Dziewczyny pamiętajcie,że walczymy do końca i nie zależnie co by się działo jesteśmy drużyną.Razem wygrywamy i przegrywamy.-odparła na koniec Marina po czym wszystkie wyszłyśmy ustawić się na korytarz.
Jejku,ale mi tego brakowało!∆∆∆∆∆∆∆∆∆
8 minuta meczu...
Marina podaje mi piłkę na lewą stronę boiska,a ja dośrodkowuje ją idealnie w pole karne,gdzie bardzo dobrze ustawiona była Melanie iiiiiii GOLLLL!!!!
1:0 dla naszych dziewczyn!!!!-krzyczał komentator.
Wszystkie podbiegłyśmy i przytuliłyśmy się.-Dobra dziewczyny pamiętajcie,że jeszcze mecz się nie skończył.-krzyknęłaam i wszystkie udałyśmy się na swoją stronę.
Do końca połowy wynik dalej wynosił 1:0.
Trener nie zdecydował się mnie zdjąć co bardzo mnie cieszyło.
∆∆∆∆∆∆∆∆∆
Jest 80 minuta i wynik 1:1!
Niestety rywalki wykorzystały nasz błąd i wykorzystały to.
Ale my dalej walczymy!!Nasza bramkarka wybija piłkę,która trafia pod nogi Melanie.
Jest 2 na 2.
Podaje mi prostopadle i wychodzę sam na sam z bramkarzem.
Pomyślałam wtedy o babci,której obiecałam zadedykować najbliższego gola.
Ominęłam bramkarza i strzeliłam na pustą bramkę!!!
2:1 po golu Oli Wojas!! BRAWO JUVE!! Krzyczeli kibice.Do końca meczu wynik wynosił 2:1,czyli WYGRAŁYŚMY !!!
JESTEŚMY NAJLEPSZE W EUROPIE!!!Po odebraniu pucharu i medali w końcu udałyśmy się do szatni.
-Kto jest mistrzem Europy?!!-krzyczałyśmy z Mariną.
-JUVENTUS!!!
-Kto?!!
-JUVENTUS!!!
Pod tym wszystkim odbyła się impreza tylko i wyłącznie dla dziewczyn.Lepiej dla mnie.Nie będę musiała patrzeć na Paulo...
Imprezowanie skończyło się o 3 w nocy.
Marina odwiozła mnie do domu.
Szybko się przebrałam i położyłam na łóżku,gdzie od razu zasnęłam.Wstałam z mega bolącą głową.Szybko udałam się do kuchni,gdzie wzięłam tabletki i wodę.Następnie udałam się do salonu i włączyłam telewizor.
Mówili tam wiele o naszym wczorajszym zwycięstwie jak i chłopaków.Ale później mówili o moim rozstaniu z Paulo...Wszystko wróciło...
Oglądałam dalej i widziałam jak Paulo udzielał wywiadu.Mówił,że to tylko i wyłącznie jego wina.Przynajmniej w tym ma rację..Dzisiaj miał się odbyć NIESTETY TRENING Z CHŁOPAKAMI.
Nie byłam za bardzo za tym,żeby na niego iść,ale trener kazał mi chodzić regularnie,więc no...Zjadłam szybkie śniadanie,ubrałam się i spakowałam torbę.
Po jakiejś godzinie byłam już na miejscu.Szybko się przebrałam w strój i wyszłam na murawę,gdzie stali chłopaki i niektóre dziewczyny.
Kopałam trochę piłkę do bramki,kiedy nagle przybiegła do mnie Marina.-Ej Ola,telefon ci dzwoni.-powiedziała i wręczyła mi go.
-Dzień dobry.Pani Aleksandra Wojas przy telefonie?-zapytała jakaś kobieta.
-Tak to ja.O co chodzi?
-Mam dla pani smutną wiadomość.-serce zaczęło mi bić jak oszalałe.-bardzo nam przykro,ale pani babcia zmarła.-myślałam,że śnie czy coś.
-Aaale,jak to?-zapytałam ze łzami w oczach.
-Zmarła dzisiaj wczesnym rankiem na udar.Proszę jak najszybciej przyjechać.Do widzenia.-rozłączyła się.
Po tych słowach upuściłam telefon na trawę i po prostu się popłakałam jak małe dziecko.
Ale jak to? Przecież dzwoniłam do niej 2 dni temu i było wszystko w porządku. Moja najbliższa osoba nie żyje...Muszę jak najszybciej tam lecieć..-Ola co się stało?-zapytał trener kiedy wszyscy już do mnie przybiegli.
-Moja babcia....-powiedziałam z drżącym głosem.
-Twoja babcia ?-dopytywał Juan.
-Nie żyje.-natychmiast się do niego przytuliłam.
-Ale jak to?-zapytała Marina.
-Podobno miała udar.Muszę tam lecieć.-odparłam i wybiegłam do szatni.
Szybko się przebrałam i przybiegłam do domu po najpotrzebniejsze rzeczy.
Zamówiłam taksówkę i po drodze zarezerwowałam lot do Mediolanu.Po godzinie byłam już w samolocie i płakałam jak małe dziecko.Z całych tych emocji zasnęłam i obudziłam się dopiero,gdy wylądowaliśmy.
Szybko udałam się taksówką do najbliższego szpitala.
Zapytałam się w recepcji w której sali leży babcia i szybko się tam udałam.Wbiegłam do tej sali,a w niej nie było nic oprócz pościelonego,białego łóżka.
-Pani Wojas?-zapytał lekarz.
-Tak.-wytarłam łzy w chusteczkę.-gdzie moja babcia?!
-Bardzo nam przykro.-wyszedł.
Czyli jednak to prawda.Moja babcia nie żyje.Jedyna osoba,która była dla mnie tak wielkim wsparciem...
Czemu to życie jest takie niesprawiedliwe dla mnie ?!Udałam się do lekarza,który przekazał mi wszystkie informację i wróciłam do domu babci.
Było w nim tak pusto...
Zawsze kiedy wchodziłam do niego,czuć było zapach pieczonego ciasta lub innych pyszności,a teraz ?
Teraz już nigdy tak nie będzie..Załatwiłam wraz z najbliższym sąsiadem babci wszystkie formalności i sprawy związane z pogrzebem,ponieważ sama nie dałabym rady..nie w takim stanie...
Za 2 dni miał odbyć się pogrzeb..mojej ukochanej babci..∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
W końcu przyszedł dzień w którym muszę pożegnać się z babcią..Msza pogrzebowa miała odbyć się o 12,a jest dopiero 9:55.
Nie jadłam śniadania,bo nie miałam ochoty nic jeść.
Ubrałam zwykłą czarną sukienkę i czarne buty.Do tego czarną skórzaną kurtkę i parasol,gdyż padało.∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
Z prochu powstałaś i w proch się obrócisz...-powiedział Ksiądz,a ja na te słowa wybuchnęłam wielkim płaczem.
Wszyscy się już rozeszli,a ja stałam i płakałam nad grobem babci.
-Babciu,dlaczego odeszłaś?-powiedziałam po cichu.-czemu mnie zostawiłaś samą?
-Nie jesteś sama.-usłyszałam osobę za mną,która podała mi chusteczkę.
-Paulo? Co ty tu robisz?-zapytałam.
-Przyleciałem na pogrzeb z innymi.-pokazał na całą drużynę męską jak i żeńską wraz z trenerem.
Ja po tych słowach po prostu się wtuliłam w niego i płakałam mu do ramienia.
-Dlaczego życie jest dla mnie takie okrutne?-pytałam.
-Najwyraźniej tak miało być.Nie płacz już masz mnie i resztę.-powiedział.
-Pamiętaj,że możesz na nas liczyć.-usłyszałam Marinę,która stała koło nas wraz z resztą.
-Dziękuje wam,że jesteście.-rozkleiłam się na dobre.
-Nie płacz już,a teraz wracajmy.-przytuliła mnie Marina i wszyscy razem ruszyliśmy ku wyjścia z cmentarza.
-Gdzie się zatrzymaliście?-zapytałam po chwili.
-W hotelu niedaleko,ale już dzisiaj musimy lecieć do Turynu.-powiedział Blaise.-a ty kiedy wracasz?
-Nie wiem.-spuściłam głowę- najchętniej zostałabym tu,ale wiem,że muszę wrócić.Muszę ogarnąć sprawy ze sprzedażą domu babci.
Rozstałam się z resztą drużyny i wróciłam do domu zmarłej babci.
CZYTASZ
Just be || Paulo Dybala ❣ |||| ZAKOŃCZONE
Kısa HikayeMiłość jest jak kot....chodzi własnymi drogami. 🏅#8 -paulodybala 🏅#65 -pasja