🖤 Rozdział XVIII 🖤

527 29 2
                                    

Tak,tak,tak trener zdecydował się dać mnie do pierwszego składu tuż przed rozpoczęciem meczu!

-Dziewczyny pamiętajcie,że walczymy do końca i nie zależnie co by się działo jesteśmy drużyną.Razem wygrywamy i przegrywamy.-odparła na koniec Marina po czym wszystkie wyszłyśmy ustawić się na korytarz.
Jejku,ale mi tego brakowało!

∆∆∆∆∆∆∆∆∆

8 minuta meczu...
Marina podaje mi piłkę na lewą stronę boiska,a ja dośrodkowuje ją idealnie w pole karne,gdzie bardzo dobrze ustawiona była Melanie iiiiiii GOLLLL!!!!
1:0 dla naszych dziewczyn!!!!-krzyczał komentator.
Wszystkie podbiegłyśmy i przytuliłyśmy się.

-Dobra dziewczyny pamiętajcie,że jeszcze mecz się nie skończył.-krzyknęłaam i wszystkie udałyśmy się na swoją stronę.

Do końca połowy wynik dalej wynosił 1:0.

Trener nie zdecydował się mnie zdjąć co bardzo mnie cieszyło.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Jest 80 minuta i wynik 1:1!
Niestety rywalki wykorzystały nasz błąd i wykorzystały to.
Ale my dalej walczymy!!

Nasza bramkarka wybija piłkę,która trafia pod nogi Melanie.
Jest 2 na 2.
Podaje mi prostopadle i wychodzę sam na sam z bramkarzem.
Pomyślałam wtedy o babci,której obiecałam zadedykować najbliższego gola.
Ominęłam bramkarza i strzeliłam na pustą bramkę!!!
2:1 po golu Oli Wojas!! BRAWO JUVE!! Krzyczeli kibice.

Do końca meczu wynik wynosił 2:1,czyli WYGRAŁYŚMY !!!
JESTEŚMY NAJLEPSZE W EUROPIE!!!

Po odebraniu pucharu i medali w końcu udałyśmy się do szatni.

-Kto jest mistrzem Europy?!!-krzyczałyśmy z Mariną.

-JUVENTUS!!!

-Kto?!!

-JUVENTUS!!!

Pod tym wszystkim odbyła się impreza tylko i wyłącznie dla dziewczyn.Lepiej dla mnie.Nie będę musiała patrzeć na Paulo...

Imprezowanie skończyło się o 3 w nocy.
Marina odwiozła mnie do domu.
Szybko się przebrałam i położyłam na łóżku,gdzie od razu zasnęłam.

Wstałam z mega bolącą głową.Szybko udałam się do kuchni,gdzie wzięłam tabletki i wodę.Następnie udałam się do salonu i włączyłam telewizor.
Mówili tam wiele o naszym wczorajszym zwycięstwie jak i chłopaków.Ale później mówili o moim rozstaniu z Paulo...Wszystko wróciło...
Oglądałam dalej i widziałam jak Paulo udzielał wywiadu.Mówił,że to tylko i wyłącznie jego wina.Przynajmniej w tym ma rację..

Dzisiaj miał się odbyć NIESTETY TRENING Z CHŁOPAKAMI.
Nie byłam za bardzo za tym,żeby na niego iść,ale trener kazał mi chodzić regularnie,więc no...

Zjadłam szybkie śniadanie,ubrałam się i spakowałam torbę.
Po jakiejś godzinie byłam już na miejscu.Szybko się przebrałam w strój i wyszłam na murawę,gdzie stali chłopaki i niektóre dziewczyny.
Kopałam trochę piłkę do bramki,kiedy nagle przybiegła do mnie Marina.

-Ej Ola,telefon ci dzwoni.-powiedziała i wręczyła mi go.

-Dzień dobry.Pani Aleksandra Wojas przy telefonie?-zapytała jakaś kobieta.

-Tak to ja.O co chodzi?

-Mam dla pani smutną wiadomość.-serce zaczęło mi bić jak oszalałe.-bardzo nam przykro,ale pani babcia zmarła.-myślałam,że śnie czy coś.

-Aaale,jak to?-zapytałam ze łzami w oczach.

-Zmarła dzisiaj wczesnym rankiem na udar.Proszę jak najszybciej przyjechać.Do widzenia.-rozłączyła się.

Po tych słowach upuściłam telefon na trawę i po prostu się popłakałam jak małe dziecko.
Ale jak to? Przecież dzwoniłam do niej 2 dni temu i było wszystko w porządku. Moja najbliższa osoba nie żyje...Muszę jak najszybciej tam lecieć..

-Ola co się stało?-zapytał trener kiedy wszyscy już do mnie przybiegli.

-Moja babcia....-powiedziałam z drżącym głosem.

-Twoja babcia ?-dopytywał Juan.

-Nie żyje.-natychmiast się do niego przytuliłam.

-Ale jak to?-zapytała Marina.

-Podobno miała udar.Muszę tam lecieć.-odparłam i wybiegłam do szatni.

Szybko się przebrałam i przybiegłam do domu po najpotrzebniejsze rzeczy.
Zamówiłam taksówkę i po drodze zarezerwowałam lot do Mediolanu.

Po godzinie byłam już w samolocie i płakałam jak małe dziecko.Z całych tych emocji zasnęłam i obudziłam się dopiero,gdy wylądowaliśmy.

Szybko udałam się taksówką do najbliższego szpitala.
Zapytałam się w recepcji w której sali leży babcia i szybko się tam udałam.

Wbiegłam do tej sali,a w niej nie było nic oprócz pościelonego,białego łóżka.

-Pani Wojas?-zapytał lekarz.

-Tak.-wytarłam łzy w chusteczkę.-gdzie moja babcia?!

-Bardzo nam przykro.-wyszedł.

Czyli jednak to prawda.Moja babcia nie żyje.Jedyna osoba,która była dla mnie tak wielkim wsparciem...
Czemu to życie jest takie niesprawiedliwe dla mnie ?!

Udałam się do lekarza,który przekazał mi wszystkie informację i wróciłam do domu babci.

Było w nim tak pusto...
Zawsze kiedy wchodziłam do niego,czuć było zapach pieczonego ciasta lub innych pyszności,a teraz ?
Teraz już nigdy tak nie będzie..

Załatwiłam wraz z najbliższym sąsiadem babci wszystkie formalności i sprawy związane z pogrzebem,ponieważ sama nie dałabym rady..nie w takim stanie...
Za 2 dni miał odbyć się pogrzeb..mojej ukochanej babci..

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
W końcu przyszedł dzień w którym muszę pożegnać się z babcią..

Msza pogrzebowa miała odbyć się o 12,a jest dopiero 9:55.

Nie jadłam śniadania,bo nie miałam ochoty nic jeść.
Ubrałam zwykłą czarną sukienkę i czarne buty.Do tego czarną skórzaną kurtkę i parasol,gdyż padało.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Z prochu powstałaś i w proch się obrócisz...-powiedział Ksiądz,a ja na te słowa wybuchnęłam wielkim płaczem.

Wszyscy się już rozeszli,a ja stałam i płakałam nad grobem babci.

-Babciu,dlaczego odeszłaś?-powiedziałam po cichu.-czemu mnie zostawiłaś samą?

-Nie jesteś sama.-usłyszałam osobę za mną,która podała mi chusteczkę.

-Paulo? Co ty tu robisz?-zapytałam.

-Przyleciałem na pogrzeb z innymi.-pokazał na całą drużynę męską jak i żeńską wraz z trenerem.

Ja po tych słowach po prostu się wtuliłam w niego i płakałam mu do ramienia.

-Dlaczego życie jest dla mnie takie okrutne?-pytałam.

-Najwyraźniej tak miało być.Nie płacz już masz mnie i resztę.-powiedział.

-Pamiętaj,że możesz na nas liczyć.-usłyszałam Marinę,która stała koło nas wraz z resztą.

-Dziękuje wam,że jesteście.-rozkleiłam się na dobre.

-Nie płacz już,a teraz wracajmy.-przytuliła mnie Marina i wszyscy razem ruszyliśmy ku wyjścia z cmentarza.

-Gdzie się zatrzymaliście?-zapytałam po chwili.

-W hotelu niedaleko,ale już dzisiaj musimy lecieć do Turynu.-powiedział Blaise.-a ty kiedy wracasz?

-Nie wiem.-spuściłam głowę- najchętniej zostałabym tu,ale wiem,że muszę wrócić.Muszę ogarnąć sprawy ze sprzedażą domu babci.

Rozstałam się z resztą drużyny i wróciłam do domu zmarłej babci.



Just be || Paulo Dybala ❣ |||| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz