🖤 Rozdział VII 🖤

832 28 4
                                    

Obudził mnie dzwonek telefonu..Jezuu kto to dzwoni o tej porze ? 7 rano???

-Halo? Jeżeli to nie jest nic ważnego i dzwonisz do mnie tak po prostu,to wiedz,że zginiesz marnie kimkolwiek jesteś.-powiedziałam ze złością nie patrząc na numer.

-Aż tak niewyspana ?-zapytał jakiś znajomy mi głos.

-Paulo ?-zapytałam.

-Tak,ten jedyny,niepowtarzalny,najprzystojniejszy chłopak jakiego znasz.

-Zginiesz marnie,a tak poza tym znam o wiele bardziej przystojniejszych mężczyzn niż ty.-powiedziałam sama siebie okłamując..,przecież Paulo jest tym jedynym,najprzystojniejszym facetem jakiego dotąd poznałam...ahh.

-Oj wiem,że tak nie myślisz słońce.

-Czego chcesz ?-zapytałam wściekła.

-A tak zadzwoniłem pogadać.

-Uwierz mi nie przyjdziesz na następny trening.

-Dobra,dobra koniec tego droczenia.Chciałem się zapytać,co taka fajna i ładna dziewczyna dzisiaj robi ?

-O stary,widzę,że mam do czynienia z cesarzem podrywu,imperatorem komplementów akermańskich,absolwentem wyższej szkoły bajeru.-powiedziałam.

-Ha ha,widziałem to gdzieś,ale serio pytam.

-A ja serio odpowiadam.A i w ogóle skąd masz mój numer ??

-A nie ważne..powiem ci,jeżeli ty mi powiesz co dzisiaj robisz.

-Jak na razie to gadam z tobą,a tak poza tym nic innego oprócz oglądania filmów na Netflixie i żarciu chipsów.To skąd masz ten numer ?

-Od Juana.-zaczął się śmiać.

-Aha,można się było spodziewać.

-To ja cię dzisiaj zabieram na boisko.-powiedział chłopak.

-Gościu? Czy ty mnie zapraszasz na randkę?-zapytałam z lekkim niedowierzaniem i uśmiechem,którego na szczęście nie widział.

-Nie no skąd,to tylko przyjacielski wypad na boisko.

-To my się przyjaźnimy??Przecież znamy się jakieś dwa dni hahah.

-Może dwa dni,ale ja czuję,że znamy się całe życie..

-Teraz cię wzięło na cytaty ??

-Pff...no chodź ze mną.

-Okej,ale zrobisz dla mnie jedną przysługę...-zaczęłam.

-Już się boję.-odpowiedział.

-Przy najbliższej okazji pomożesz mi oblać Juana wodą,niech ma za to,że dał ci mój numer.

-A to źle?

-Nie no co ty,jak nie tobie to mógł dać mój numer byle komu.

-Ha ha.Dobra pomogę ci.Będę po ciebie o 9 i od razu pojedziemy na trening.

-Taa najpierw pójdziemy pograć na boisko,a potem na trening,noo zajebiście to wymyśliłeś ,no nie powiem.A chociaż wiesz gdzie mieszkam ?

-A kto powiedział,że na boisku będziemy grać.-powiedział i zaczął się ,,dziwnie" śmiać.-,a adres wiem od Juana.

-Trzepnę kiedyś tego gościa.

-Ha ha dobra ja kończę,do 9.Paa.

-No paa.-rozłączyłam się.

Yhy fajny dzień się zapowiada...

Wstałam i zaczęłam się ubierać.Założyłam krótkie,czarne spodenki i biały T-Shirt na ramiączkach i do tego czarne adidasy.
Włosy rozpusciłam.Spakowałam do torby potrzebne rzeczy na trening i zeszłam na dół.
Nigdzie nie było pani Marleny.Pewnie pojechała do pracy.Nie musiałam się długo nad tym zastanawiać gdzie jest,ponieważ na stole leżała karteczka z napisem:

Just be || Paulo Dybala ❣ |||| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz