Rozdział V

356 34 0
                                    

Ciepło i wygoda towarzyszyły chłopakowi, gdy przebudzał się. Nadal leżał na czerwonowłosym będąc opleciony jego rękoma. Spojrzał na śpiącego jeszcze Rojera. Po chwili przypomniał sobie, co zmusiło go do wstania. Potrzeba skorzystania z toalety była coraz większa, a ramiona mężczyzny nie pozwalały mu wstać.

-Rojer. -wolną dłonią potrząsał przedramieniem niebieskookiego. -Rojer!

-Hmm? -mruknął zaspany Arcana przytulając go bardziej.

-Muszę do toalety! Nie wytrzymam! -nie zamierzał ośmieszyć się w tak kompromitujący sposób jak zmoczenie łóżka. Po chwili starszy uwolnił go, a on szybko zeskoczył z łóżka i w moment znalazł się w łazience z ulgą załatwiając potrzebę.

Umył dłonie i twarz odświeżając się. Po cichu, by nie zdenerwować zaspanego mężczyzny przemknął przez sypialnię i wszedł do salonu. Zauważył siedzącego na kanapie Zero, który pił ciemny, mocno pachnący napój.

-Dzień dobry. -odezwał się zwracając na siebie jego uwagę.

-Dzień dobry. -odpowiedział czarnowłosy. -Wyspałeś się, paniczu? -przytaknął, a jego wzrok zmiękł. -Cieszę się. Widzę, że rany ci nie doskwierają?

-Tak. -powiedział nie chcąc wyprowadzać go z błędu. Przyzwyczaił się ignorować lekki ból.

-Zgaduję, że dogadujesz się z Rojerem? -lekki wstyd zabarwił policzki chłopca na różowo. -Powinnyśmy za pięć godzin dotrzeć do portu. Jest panicz gotowy, by śniadanie zjeść w restauracji? -poklepał zachęcająco miejsce obok siebie. Młodszy skorzystał z oferty i usiadł w bezpiecznej, dla niego, odległości.

-Tam, gdzie będzie śniadanie... Mój strój będzie pasować?

-Niestety nie udało mi się zdobyć niczego konkretnego. Obsługa oddała znalezione rzeczy dzień temu potrzebującym. Wiem, że to nie dużo, ale mam buty, które powinny pasować. -podał mu obuwie, które młodszy założył na stopy. Były nieco za duże, ale nie przeszkadzały w chodzeniu. -Pasuje to paniczowi. -powiedział Shirogane do młodzieńca. -Dasz radę wziąć sam kąpiel?

-Tak. -przyjął oferowaną koszulę, którą starszy wyciągnął z walizki. Weszli razem do sypialni.

-Obudzę Rojera. -wyjaśnił na zaskoczony wzrok chłopaka. Zanim zamknął drzwi łazienki zobaczył jak Shirogane podwija rękawy koszuli, a na jego twarzy pojawia się iskierka złośliwego uśmiechu. Gdy wchodził do wanny usłyszał huk i zaskoczony krzyk Arcany.

-Ty draniu! Zabiję cię! -potem usłyszał kilka przekleństw, od których zapiekły go uszy. Z pewnością parę było w innym języku, bo nie rozpoznawał ich.

-Uspokój się. Przestraszysz panicza. -ton głosu starszego nie wskazywał na to, że słownictwo niebieskookiego zrobiło na nim jakiekolwiek wrażenie.

Odkręcił wodę nie chcąc ich podsłuchiwać. Przez chwilę słyszał ich głosy, a następnie zatrzaskujące się drzwi, gdy później już żaden dźwięk nie docierał do jego uszu wywnioskował, że przeszli do salonu.

Ubrał na siebie identyczną koszulę co poprzednia i buty na nagie stopy. Nadal nie mógł uwierzyć w to, że to nie sen, że zaraz się przebudzi, by dalej walczyć o życie. A teraz? Teraz mógł brać kąpiel w ciepłej wodzie, jeść smaczne jedzenie, którego nie musiał kraść. Spał w wygodnym łóżku, jego rany zostały opatrzone, a on miał kogoś kto się nim przejmował. Nawet jego matka nie pozwalała mu na jakikolwiek dotyk, a co dopiero na wejście do „domu" lub danie mu czegoś do jedzenia. Dziś, gdy obudził się w ciepłych i bezpiecznych ramionach był szczęśliwy. Nie czuł się w żaden sposób zagrożony.

Dziesiąty (poprawa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz