Rozdział XIX

219 20 1
                                    

Bezpiecznie.


To właśnie poczuł gdy się przebudził.
Otworzył momentalnie oczy patrząc wprost w tęczówki Avisa.
Poczuł łzy pod powiekami przytulając się mocno do starszego.


-Co się stało?-zaniepokoił się białowłosy. Chciał położyć go na łóżku, ale brunet nie chciał go puścić.


-Tęskniłem.-powiedział płaczliwym głosem wtulając się w niego. Wyższy pocałował go delikatnie chcąc tym go uspokoić.-Czułem taką pustkę.-powiedział dotykając miejsca gdzie bije serce.


Położył się koło młodego Yakuzy z powrotem go przytulając umieszczając jego głowę na swojej klatce piersiowej z ulgą uwalniając kły.


Lekarstwo było zbyt słabe, ale trochę działało. Musiał je brać, aby w amoku go nie zgwałcić i oznaczyć. Jego łuski zaczęły obejmować coraz większe obszary, nieuniknione było, że przyjdzie pora gdy Alpha wewnątrz niego zechce po tak długiej bezczynności sam go oznaczyć nie zważając na protesty. Jeśli tak dalej pójdzie będzie musiał udać się jak najdalej od swojej omegi, by nie zrobić mu krzywdy.


-Nie zostawiaj mnie.-mruknął w jego koszulę.


-Nie mogę ci tego obiecać.


-Dlaczego?!-uniósł lekko głos. Zaniemówił patrząc na prawie całkowicie czarne oczy, łuski widoczne zza koszuli i wielkie kły, które zakrywały dolną wargę prawie w całości.-C-co ci? To przez to, że wczoraj?
-Nie. To nie twoja wina.


-Oznacz mnie.-powiedział, stanowczo patrząc mu w oczy. Nim się spostrzegł był przyciśnięty do łóżka, a nad nim górował białowłosy.


-Nie wiesz o czym mówisz!-warknął nie panując nad sobą. Wbił pazury w ramiona mniejszego powodując syknięcie bólu.-Nie jesteś na to gotowy!


-Ja.-odgiął róg szlafroka, który miał na sobie eksponując szyję.-Jestem na to gotowy. Myślałem o tym i wiem czego chcę.


Rozerwał szlafrok jednym ruchem dłoni obracając go do siebie tyłem.
Zatopił kły w delikatnej szyi młodszego mało nie rozrywając skóry wywołując tym głośny krzyk bólu ze strony niższego. Czuł jakby gorąca lawa płynęła jego żyłami zamiast krwi. Jego szczęka zacisnęły się mocno. Widział jak krew spływa strumieniem po jego ciele.


Avis zatopił szpony w jego biodrze i ramieniu trzymając go w pionie.
Jego ciało stawało się coraz słabsze.


Nie wiedział ile to trwało, gdy w końcu oderwał się od jego poranionej i krwawiącej szyi zaczął zlizywać wciąż płynąca krew w końcu ja tamując.
Spojrzał na swoją małą omegę z czułością i samozadowoleniem, lecz uśmiech zszedł mu z twarzy gdy zobaczył grymas bólu i łzy płynące z jego pięknych oczu.
Uświadomiwszy sobie jaką krzywdę mu zrobił, przytulił jego nagie ciało do siebie, przepraszając i prosząc o wybaczenie.


Ten złapał jego policzek i patrząc mu w oczy uśmiechnął się.


-Jestem już twój. Nie cieszysz się? Ja jestem szczęśliwy.


-Zraniłem cie tak bardzo.-przejechał dłonią wokół rany.


-To nic. Jestem tak bardzo zmęczony. Chodźmy spać.-przykrył ich przytulając młodszego, który moment zasnął pociągając za sobą starszego.

Kolejny dzień musiał spędzić w łóżku z powodu zbyt dużej utraty krwi. Jego Alpha przynosił mu jedzenie do łóżka, nosił do łazienki i dawał ciągle coś słodkiego do jedzenia.


Gdy Rojer się dowiedział jak urządził go starszy myślał, że go zabiję. Na szczęście szykującą się awanturę powstrzymał powrót Zero, który przywiózł ze sobą jego i Avisa strój na bal. Był zaskoczony wiedzą, że został oznakowany i to w tak brutalny sposób.

Kostium, który otrzymał Atsushi, to długa, czarna z elementami złota i bieli, opinające jego szczupłe ciało tunika z grubym złotym pasem, lekkie przeplatane złote buty, srebrne bransolety do łokci i piękna czarno-biało-złoto-srebrna maska sięgającą do nosa z prawej strony czarnymi piórami.

Natomiast Felcor dostał burguntowo-czarny kombinezon z wizerunkiem złotego smoka oraz burguntową maskę podobną do młodszego.

-Są piękne.-stwierdził najmłodszy dotykając aksamitnych materiałów.-Prawda?


-Tak.-potwierdził Avis nadal borykając się z poczuciem winy.


Gdy zostali sami rogacz usiadła na łóżku obok młodszego z głową zwieszoną w dół.


-Ej, przecież mówiłem, że tego chcę. Nie obwiniaj się! Sam tego chciałem!-podniósł się do siadu kładąc dłoń na plecach starszego.


-Naprawdę mi wybaczasz?


-Nie byłem nawet zły.-uśmiechnął się.


-Dziekuję.-pocałował go mocno przyciągając do siebie.

Dziesiąty (poprawa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz