Czas przybycia rodziny Arcany zbliżał się nieubłaganie. Kamerdynerzy przygotowali stół w jadalni. Był przystrojony białym obrusem, a talerze lekko beżowe ze srebrnymi sztućcami.
-Dania, które zostaną podane to owoce morza z sosem białego anioła, czerwone iskry z Erlas, a na deser ciasto królewskie.
-Brzmi smakowicie.-uznał chłopiec, ubierając jasno niebieską koszulę do granatowych, eleganckich spodni i czarne mokasyny.
-Wyglądasz dostojnie, paniczu.-zaczął, gdy młodszy wkładał na kciuk pierścień rodzinny.
-Tak sądzisz?
-Tak. Nie wkładaj kamizelki.-powiedział widząc, że po nią sięga.
-Dlaczego?
-Mam ją!-do pokoju wpadł Kastiel w dłoniach trzymając piękną ciemno granatową pelerynę z biało-czarnym futerkiem, nałożył ją na młodszego zapinając ją. Zapięcie stanowiła złota czaszka ze srebrnymi oczami.
-I jak?-spytał okręcając się dookoła.
-Wspaniale!-zakrzyknął czarnooki.
-Dlaczego mam tu zostać?-wszedł do pokoju Avis razem z Shinsuke.
Przystanęli w szoku patrząc na chłopca, nie mogli uwierzyć w to co zobaczyli. Jego krucha osoba prezentowała się idealnie.
-Wyglądasz pięknie!-zachwycał się jego mate.
-Zgadzam się, Atsushi.
-Dziekuję, ale o czym mówił Felcor?-zaciekawił się.
-O tym, że nie mogę iść z wami na to spotkanie.
-Dlaczego?
-Nasi goście mogą się zniechęcić, bez obrazy, do zmutowanego Alphy I. Oczywiście mógłbyś użyć głosu i tak przyjść, ale nie chcesz stracić w jego oczach, prawda?
-Tsk. Jeśli będzie działo się coś złego mojemu Omedze nie myśl, że będę tu spokojnie wtedy siedział!
-Rozumiem cię bardzo dobrze.
Rogacz podszedł do swojego mate przytulając go i szepcząc mu do ucha, żeby na siebie uważał. Pocałował go mocno i czule puszczając.
Ten chwilę zamroczony otrząsnął się.
-Powinniśmy już iść.
Pokiwał głową żegnając się z Felcorem.
Dotarwszy do jadalni czekali na nich pogrążając się w cichą rozmowę.
-Nie denerwuj się, wiem co robić.-pocieszył zdenerwowanego czerwonowłosego.-Zaufaj mi.
-Dobrze.
Do sali wszedł kamerdyner, który kłaniając się powiedział:
-Przybyła głowa rodziny Arcana-Lorenzo Arcana razem ze swoją żoną-Adele i z synami:
Samuele, Rufo, Pietro, Paolo, Luciano, Ivo, Flavio, Arturo, Abercio, Walter i Zenone.
Weszli do pomieszczenia. Młodszy podszedł do gości.
-Nazywam się Atsushi Kokushibyō, jestem rad pana poznać.
-Mi również.-uścisnęli sobie dłonie. Brunet ucałował dłoń pani Adeli.
-Proszę, może usiądziemy.-zaproponował. Odsunął krzesło damie, sam siadając na swoim miejscu, po prawej stronie mając Rojera, a z lewej Zero.
Służąca nalała czerwonego wina do kieliszków, a pozostałe podały dania.
-Prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że Yakuzą tak słynnej rodziny zostanie tak młody człowiek.-zaczął Lorenzo.
CZYTASZ
Dziesiąty (poprawa)
Short StoryOpowiadanie bxb!!! Sceny +18 Nie lubisz, nie czytaj. Proszę o niekopiowanie i niewstawianie treści książki na jakichkolwiek forach/grupach itd, bez mojej wyraźnej zgody. Umiera szef Yakuzy, jego ostatnią wolą jest znalezienie Atsushi'ego Kamigawę i...