Rozdział XVI

255 23 1
                                    

Czas przybycia rodziny Arcany zbliżał się nieubłaganie. Kamerdynerzy przygotowali stół w jadalni. Był przystrojony białym obrusem, a talerze lekko beżowe ze srebrnymi sztućcami.


-Dania, które zostaną podane to owoce morza z sosem białego anioła, czerwone iskry z Erlas, a na deser ciasto królewskie.


-Brzmi smakowicie.-uznał chłopiec, ubierając jasno niebieską koszulę do granatowych, eleganckich spodni i czarne mokasyny.


-Wyglądasz dostojnie, paniczu.-zaczął, gdy młodszy wkładał na kciuk pierścień rodzinny.


-Tak sądzisz?


-Tak. Nie wkładaj kamizelki.-powiedział widząc, że po nią sięga.


-Dlaczego?


-Mam ją!-do pokoju wpadł Kastiel w dłoniach trzymając piękną ciemno granatową pelerynę z biało-czarnym futerkiem, nałożył ją na młodszego zapinając ją. Zapięcie stanowiła złota czaszka ze srebrnymi oczami.


-I jak?-spytał okręcając się dookoła.


-Wspaniale!-zakrzyknął czarnooki.


-Dlaczego mam tu zostać?-wszedł do pokoju Avis razem z Shinsuke.


Przystanęli w szoku patrząc na chłopca, nie mogli uwierzyć w to co zobaczyli. Jego krucha osoba prezentowała się idealnie.


-Wyglądasz pięknie!-zachwycał się jego mate.


-Zgadzam się, Atsushi.


-Dziekuję, ale o czym mówił Felcor?-zaciekawił się.


-O tym, że nie mogę iść z wami na to spotkanie.


-Dlaczego?


-Nasi goście mogą się zniechęcić, bez obrazy, do zmutowanego Alphy I. Oczywiście mógłbyś użyć głosu i tak przyjść, ale nie chcesz stracić w jego oczach, prawda?


-Tsk. Jeśli będzie działo się coś złego mojemu Omedze nie myśl, że będę tu spokojnie wtedy siedział!


-Rozumiem cię bardzo dobrze.


Rogacz podszedł do swojego mate przytulając go i szepcząc mu do ucha, żeby na siebie uważał. Pocałował go mocno i czule puszczając.


Ten chwilę zamroczony otrząsnął się.


-Powinniśmy już iść.


Pokiwał głową żegnając się z Felcorem.
Dotarwszy do jadalni czekali na nich pogrążając się w cichą rozmowę.


-Nie denerwuj się, wiem co robić.-pocieszył zdenerwowanego czerwonowłosego.-Zaufaj mi.


-Dobrze.


Do sali wszedł kamerdyner, który kłaniając się powiedział:


-Przybyła głowa rodziny Arcana-Lorenzo Arcana razem ze swoją żoną-Adele i z synami:
Samuele, Rufo, Pietro, Paolo, Luciano, Ivo, Flavio, Arturo, Abercio, Walter i Zenone.


Weszli do pomieszczenia. Młodszy podszedł do gości.


-Nazywam się Atsushi Kokushibyō, jestem rad pana poznać.


-Mi również.-uścisnęli sobie dłonie. Brunet ucałował dłoń pani Adeli.


-Proszę, może usiądziemy.-zaproponował. Odsunął krzesło damie, sam siadając na swoim miejscu, po prawej stronie mając Rojera, a z lewej Zero.


Służąca nalała czerwonego wina do kieliszków, a pozostałe podały dania.


-Prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że Yakuzą tak słynnej rodziny zostanie tak młody człowiek.-zaczął Lorenzo.

Dziesiąty (poprawa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz