Gdy Zero wszedł do pokoju młodego Yakuzy, był przekonany, że zastanie go w jego łóżku. Przeliczył się jednak.
Na kanapie spali sobie bezkarnie troje osobników. Najmłodszy w środku skulony między dwoma rozwalonymi cielskami.
Westchnął cicho, tacę z jedzeniem odłożył na stolik. Podszedł do nich i delikatnie obudził młodszego.
-Paniczu, pora wstawać. Musisz zjeść śniadanie, potem masz lekarza.-przetarł oczy ziewając, wydostał się spod ciężaru dwóch śpiących. Blizna wyjął z kieszeni broń, wymierzył w otwarty balkon i strzelił dwa razy.
-Co kur.... Zero ty cholero!-krzyknął obudzony Arcana.
-Zero? Która godzina?-spytał Kokushibyō.
-Zaraz ósma. O dziesiątej będzie lekarz.
-Kastiel się nim zaopiekuję, musimy porozmawiać.-wyszli z jego pokoju wywołując tym lekkie podejrzenia młodszego.
-Smacznego Atsushi.-powiedział Arrow. Podziękował skinięciem głowy zabierając się do jedzenia.Widząc minę starszego podsunął tacę w jego kierunku.
-Ubierz coś luźnego.
Pobiegł do swojej garderoby i przechadzał się rozglądając za odpowiednim strojem. Znalazł szare spodenki i białą koszulkę. Poszedł wsiąść prysznic uprzedzając o tym czarnowłosego.
Po wyjściu z łazienki wrócił do pokoju, gdzie starszy zapinał mankiety czerwonej koszuli.
-Możemy poczekać we wspólnym salonie.-zaproponował. Młodszy zgodził się. Ruszyli w stronę windy, Kastiel nacisnął trzeci guzik.
-Całe trzecie piętro to wspólny salon, kino i kilka rozrywek.-rozejrzał się po pomieszczeniu.
Ściany były beżowo-biało-srebrne, podłoga wyłożona czarnymi kafelkami. Przed nimi było kilkanaście kanap i foteli, w dalszym koncie stał stół bilardowy i różne maszyny do grania. Na ścianach były pozawieszane jak wszędzie z resztą stare obrazy i zabytki.
-Paniczu.-usłyszeli.-Lekarz już jest. Pan Elios Akabane to jeden z lekarzy mafii.
Za nim stał podstarzały mężczyzna o siwych włosach i brązowych oczach. Ubrany w biały fartuch z brązową teczką.
Ukłonił się przed nim witając się.
-Czy mogę prosić o wyjście?-skierował słowa do starszych.-Nie możecie stresować pacjenta.-dodał zakładając rękawiczki. Posłusznie wyszli zostawiając Eliosa i Atsushi'ego samych.
-Proszę się rozebrać do bielizny.-powiedział lekarz. Zaczął ściągać z siebie odzież zostawiając w bokserkach. Popukał go w pierś i między łopatkami.-Wiesz jaką masz grupę krwi?-pokręcił przecząco głową.-Podaj rękę.
Naciął mu kawałek opuszka i przyłożył mały kwadracik do ranki. Na ekraniku pojawiło sie "AB Rh (-)". Zapisał wynik w dzienniku.
A do ranki przystawił urządzenie wielkości dłoni, poczuł ciepło w opuszku i małe ukłucie, odstawił je i ściągnął rękawiczki.
-Możesz się ubrać. Wynik zaraz będzie.
-Dziekuję.Wzdrygnął się gdy usłyszał piknięcie maszyny.
-Zaraz zobaczymy.-starszy sięgnął po przedmiot.-Nie wiem czy to dobra czy zła wiadomość. W rodzie Kokushibyō nigdy nie było tego. Jesteś Omegą III. Najniższą klasą.-rzekł wpatrując się w niego. Wyciągnął z kieszeni opakowanie z tabletkami i zostawił je na stoliku, zabierając rzeczy wyszedł zostawiając go.
Potem wpadł jak burza czerwonowłosy, gdy zobaczył pierwsze słone krople spływające po policzkach bruneta, pobiegł do niego i upadł przed nim na kolana mocno go do siebie przytulając. Ten wtulił się w niego głośno łkając.
-Nie chcę...-wychrypiał w jego pierś.-Chcę zapomnieć.-niebieskooki głaskał go po włosach i szeptał uspokajające słowa.
-Niech to szlag!-krzyknął. Co on wyprawiał? Wyrwał się z uscisku, wstał na równe nogi i spoliczkował się mocno.-Nie będę się tym przejmować! Miałem pecha! Nic mnie nie powstrzyma.-otarł łzy.-Wstawaj Rojer. Zero miał mnie trenować na Yakuzę! Jestem tu już kilka dni i nic! Pora mu się przypomnieć. Chodź.Ruszył zdenerwowany w stronę wyjścia, a starszy zanim posłusznie podążał.
-Zero!-krzyknął.-Miałeś mnie szkolić! Chyba, że Omega III jest dla ciebie za słaba!-podszedł do niego i uderzył go dłonią w pierś.
Patrzyli się na niego z szokiem. Gdzie podział się ten nieśmiały brunecik?
Ten otrząsnął się i uśmiechając się w zadowoleniu uklęknął przed nim.
-Proszę wybaczyć paniczu za moją niesubordynację. Obiecuję od jutra zająć się panicza szkoleniem.-wstał.
-Nie. Masz zacząć jeszcze dzisiaj, teraz.-rozkazał.- Za dziesięć minut na dworzu.-odwrócił się od nich i ruszył.-Rojer, na co czekasz? Idziemy.
Na zdezorientowane spojrzenie Kastiela, pokręcił głową i ruszył za swoim szefem.
W windzie młodszy głośno westchnął i uśmiechnął się do siebie. Dał radę.
-Dziesiąty, jesteś pewny?-zaczął czerwonowłosy.-Jesteś taki młody i nie masz doświadczenia.
-Spokojnie Rojer, w Vinie nauczyłem się przeżycia, kamuflażu i walki. Może w niewielkim stopniu, ale dawałem tam radę i tu też dam. Czy nadal chcesz być moją prawą ręką?
-Oczywiście! Sam o tym zdecydowałem i nic tego nie zmieni.
-Dziekuję.
Gdy drzwi windy się otworzyły skierował się do swojego pokoju i garderoby. Wybrał czarną podkoszulkę i brązowe rybaczki. Wyszedł i zauważył czekającego na niego Arcane.
-Idziemy?-pokiwał głową na znak zgody.
Gdy wyszli na zewnątrz Blizna i Kastiel na nich czekali.-Od czego zaczynamy?
CZYTASZ
Dziesiąty (poprawa)
Cerita PendekOpowiadanie bxb!!! Sceny +18 Nie lubisz, nie czytaj. Proszę o niekopiowanie i niewstawianie treści książki na jakichkolwiek forach/grupach itd, bez mojej wyraźnej zgody. Umiera szef Yakuzy, jego ostatnią wolą jest znalezienie Atsushi'ego Kamigawę i...