Rozdział XVII

268 25 4
                                    





Sceny +18

Od rana Atsushi nie widział Felcora. Pytał się wszystkich, nawet swoich gości.
Ale od poszukiwań odciągnęły go dzieci pokojówek, z którymi miał bardzo dobre kontakty odkąd pomagał sprzątaczkom, pomimo ich odmów.
Pozwalał na to, by kręciły się po posiadłości na parterze odciążając ich matki, które były mu bardzo wdzięczne. Poprosił o zbudowanie placu zabaw dla nich. Dzieciaki były przeszczęśliwe.


Teraz spędzały prawie cały dzień na dworzu. Oczywiście były pilnowane.
Zatrudnił więcej pokojówek i kamerdynerów oraz wydłużył przerwy. Zero zapewnił, że pieniędzmi, którymi dysponuje mógłby wykupić Ziemię i dwie planety. Był pod wrażeniem ich majętności.


W skarbcu pod ziemią była usytuowana jedna dziesięciotysięczna cześć.


Resztę miał w wielu bankach na różnych danych osobowych.


Gdy przyglądał się dzieciakom podszedł do niego mężczyzna średniego wzrostu z lekkim zarostem na opalonej twarzy.


Jego czekoladowe oczy wyglądały jakby się ciągle śmiały. Zmarszczki wokół ust i oczu to potwierdzały.


-Nazywam się Ivo, jestem szóstym synem.-rzekł podając mu dłoń. Uścisnął ją przy okazji uważnie studiując jego smukłą sylwetkę. Nie była spięta, więc nie oczekiwał po nim ataku.


-Miło mi. Mów mi Atsushi.


-Wujku Atsushi!-krzyknęły dwie małe dziewczynki biegnąc w ich kierunku.

Ukłoniły się przed starszym dopadając i tuląc się do młodszego.


-Amu, Xena. Co się stało?


Zarumienione z niepewnymi minami wyciągnęły zza pleców dwa naszyjniki z muszelek.


-To dla ciebie.


-Piękne, dziękuję.-uściskał je. Pogłaskał po głowie czarnowłosą i rudowłosą.


-Podoba ci się?-spytała niebieskooka kręcąc swoje hebanowe włosy.


-Tak, Amu.


-Mogę je nałożyć na ciebie?-zadała pytanie czarnooka.


Uklęknął ułatwiając jej dostęp. Nałożyła pierw swój z błękitnych następnie z różowych drugiej.


-I jak wyglądam?


-Jak dziewczynka!-krzyknęły uciekając.


-Osz wy!-krzyknął za nimi udając złość.


Spostrzegając, że gość nadal patrzy się na niego i na dodatek śmieje się spurpurowiał zaraz wstając i otrzepując się.


-Naprawdę cię lubią, co?


-Tak mi się wydaje.-uznał.


-Jestem pewny, że tak.-uśmiechnął się.


-Nie widziałeś Felcora?


-Ah, tego rogacza? Nie.


-Hmm... Rozumiem.


-Coś się stało?-zaciekawiony zaczął.


-Eh? Nie, nie.-zaprzeczył.


-Czyżby kłótnia kochanków?


-Nie.-zarumienił się.-Po prostu nie ma go od rana. Obiecał, że zabierze mnie na randkę.-wyznał.

Dziesiąty (poprawa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz