Musiałam iść na kolanach wąskim korytarzem pełnym kurzu. Zakaszlałam raz od pyłu, który unosił się w powietrzu. Widziałam na końcu korytarza ciemną salę z półświatłem rzucanym przez jakąś lampę. Pewnie jarzeniową. Wydostałam się powoli z przejścia i uderzyłam addidasami o metalową posadzkę.
-Halo?-zapytałam, rozglądając się. Po prawej stronie stała wielka lampa, która oświetlała kanapę. Przed nią stał telewizor i pilot. Chwyciłam w wolną dłoń pilot i włączyłam urządzenie. Serce biło mi przy tym jak szalone. Na ekranie ukazał się wywiad z GCPD. Był to młody James Gordon.
-Co do cholery-zmrużyłam oczy.
-Co Pan powie o morderstwie Wayne'ów?
-Cóż obiecuję, że odnajdę mordercę Państwa Wayne'ów-zaraz po tym mijały następne i następne kawałki z rozmów już nie tylko z Jamesem, ale z młodym Brucem i Alfredem.
-Jak udaje się Panu wychowywać Bruce'a?
-Cóż nie zawsze jest łatwo, ale jesteśmy rodziną-chłopak po wypowiedzi mężczyzny go przytulił. Kolejny obraz w sprawie morderstwa Wayne'ów, a potem ciemny ekran i nagranie.„Gdy widziałem jak zabójca odchodzi, a perły upadały o posadzkę, czułem rozpacz i strach wymieszany ze złością. Starałem się odnaleźć później mordercę i go zabić, ale odwróciłem się od tego pomysłu, wiesz czemu? Sonyo?"
Wtedy lampa zaczęła jaśniej świecić, a za mną usłyszałam szmery. Odwróciłam się i szybko odbezpieczyłam pistolet. Celowałam w każdy zakamarek.
-Kim jesteś?-warknęłam. Poczułam jak ktoś popchnął mnie w stronę kanapy. Z hukiem na nią upadłam, a potem spadałam w dół. Powietrze stawało się coraz zimniejsze, aż w końcu czułam się jak w lodówce. Wleciałam do następnego pomieszczenia, ale tym razem większego. Było to coś na wzór jaskini, a mogłam stąpać tylko o metalowe kraty, coś na wzór podłogi. Na platformach widziałam wielkie komputery, a w każdej wnęce inne pojazdy.
-Batman-szepnęłam.
-Znajdź odpowiednie drzwi. Inne życie też istnieje-usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i wycelowałam bronią, jak się okazało w Bruce'a Wayne'a.
-Inne życie tak? Czyli nasz miliarder jest nietoperkiem-opuściłam broń, westchnęłam lekko się śmiejąc.
-Ty również możesz zaznać innego życia. Zero strachu, pokonasz to co dręczy cię od dawna, uwolnisz się od gniewu, żalu, goryczy, którą w tobie zasiał Nygma i Joker-powiedział poważnie wyciągając do mnie dłoń.
-Nie rozumiesz Bruce-spojrzałam w ziemię-Mogłabym zacząć żyć inaczej, ale to się nie uda, musiałbyś mi wyczyścić przeszłość, a ona jest zbyt mroczna-przyłożyłam dłonie do skroni.
-Posłuchaj nie zawsze mamy ciekawą przeszłość, ale żyjemy w tym momencie, tylko ty możesz to wszystko powstrzymać-powiedział poważnie.
-Nie masz pojęcia do czego muszę się zobowiązywać? Jeszcze morderstwo mojej przyjaciółki-usiadłam na ziemi-Jak mogłabym jej pomóc skoro nawet nie wiem kim jest morderca? Nawet nie wiem co z nim zrobię jak go znajdę-czułam jak wszystko ze mnie uchodzi. Całe te złe emocje.
-Pomogę Ci ze wszystkim, ale musisz mi zaufać-przykucnął przy mnie.
-Czy ufam? Jesteś jedynym dorosłym człowiekiem, który nie widzi mnie jako córkę kryminalisty-lekko się uśmiechnęłam.
-Jesteś dobrą dziewczyną, ale zagubioną tak jak ja przez wiele lat po śmierci rodziców, chodź pokażę Ci coś-wstał i podał mi rękę bym wstała. Z lekkim zawahaniem ją przyjęłam.Szliśmy przez dłuższy czas jakimś korytarzem prowadzącym do pomieszczenia z wielką mapą. Śladów, świadków i miejsc.
-Kiedyś, gdy byłem nieco młodszy szukałem. Wszystkiego co może być poszlaką,choć małą, ale jednak.
-Szukałeś mordercy rodziców-odpowiedziałam.
-Dokładnie, lecz potem moja historia się nieco zmieniła, odpuściłem to, wyzbyłem się całego zła, które we mnie było-patrzył na wszystko ze skupieniem-Pozbędziesz się zła z siebie?-dopytał odwracając głowę w moją stronę.
-Jeżeli tylko będę mogła oddać Jokera i Nygmę w ręce GCPD? Z wielką chęcią-odpowiedziałam twardo.
-Musisz trenować, od dziś dwa treningi ze mną, jeden z Dickiem-odwrócił się i szedł do wyjścia. Stanęliśmy przed kominkiem, z którego właśnie wyszłam i myślałam o tym.
-Bruce-zacisnęłam zęby-Czyli Dick ci pomaga prawda?-zapytałam z lekkim żalem. Poczułam się źle. Pierwszy raz w życiu poczułam się, aż tak zdradzona.
-Niech on sam ci powie-poklepał mnie po ramieniu i zostawił samą. Stałam w ciszy i żalu.
-Dlaczego?-szepnęłam.
------------
Hejka
Powiem wam szczerze, że napisanie tego rozdziału bo jednako ciężkim wyzwaniem, ze względu na punkt kulminacyjny. Wyczuwacie tą dramę z Dickiem? Oj ja też ją wyczuwam! Mam dla was niespodziankę dziś, by umilić wam ten ciężki dzień niektórym. Czekajcie do 18! To będzie najlepszy koniec dnia na tym świecie słowo <3vlovlyx
CZYTASZ
R u sure? Robin? | I,II część
FanfictionPierwsza i Druga część❤️ OSTATNIA AKTUALIZACJA: 15.05.2020. ; 22:18 "-Zostaw mnie-zatrzymałam się, by wreszcie to zrozumiał. -Proszę-zbliżył się o krok. -Czy ty człowieku rozumiesz, że ledwo cię znam i nawet nie mam zamiaru bliżej poznać...