„Shallow" - 18

636 37 2
                                    


Drewniane deski na ścianach i dywany na podłodze dawały ostry kontrast. Meble były zrobione z ciemnego drewna, więc nie wyróżniały się jakoś bardzo. Okna były ogromne, kwadratowe, ale zielone zasłonki je wysmuklały.
-Możemy Ci zaufać?-zapytał.
-Zależy czy wie Pan jak mi ufać-powiedziałam.
-Tak myślałem-kiwnął głową, ale szedł dalej. Patrzyłam na drzwi, lecz wszystkie były takie same.
-Zapraszam-otworzył jedne z nich.

Przede mną ukazała się ogromna sala. Ściany były z luster, a podłoga wyłożona parkietem. Stanął na środku i chyba na mnie czekał.
-Zatem?-tym razem ja zadałam pytanie.
-Zobaczymy na jaki sposób mogę ci ufać-patrzył na mnie. Ustawił się w pozycję bojową. Ustawiłam się tak jak powinnam i czekałam. Zaatakował. Pierwszy cios. Unik. Sierpowy. Unik. Zaatakowałam, jak mnie podciął. Wyjęłam pistolet zza spodni i uderzyłam go kostkę. Cofnął się, więc wstałam i zaczęłam atakować. Wycofałam się, gdy wstał i mnie zaatakował. Dostałam z buta w brzuch. Trzymałam pistolet więc mogłam strzelić, ale tego nie zrobiłam. Przetoczyłam się szybko z 3 metry, przy okazji wyjmując naboje. Włożyłam je do kieszeni. Zrobiłam fikołek do tyłu i wstałam. Bruce chodził za mną. Śledził mnie jak cień. Pistolet włożyłam za spodnie i się zatrzymałam. Zaatakował, więc zrobiłam unik. Uderzyłam go łokciem w lewą stronę żeber. Skulił się, więc go walnęłam w tylną część kolana i powaliłam. Przyłożyłam mu pistolet do głowy.
-Ufasz mi?-zapytałam.
-A ty mi?-odpowiedział. Pociągnęłam za spust. Broń wydała z siebie głuchy huk, ale nie strzeliła.
-Masz odpowiedź na pytanie-powiedział. Załadowałam pistolet w amunicję. Schowałam go za spodnie z prawej strony żeber.
-Na twoje pytanie odpowiedź jest. Tylko ją rozpracuj-uśmiechnęłam się.
-Dobrze. Będziesz ćwiczyć tutaj nie tylko ze mną, ale i z Dickiem-rzekł idąc do wyjścia.

Rozejrzałam się po całej sali raz jeszcze i poszłam do pokoju. Myślałam o tym, że muszę wreszcie coś zrobić. Nie mogę tak siedzieć bezczynnie. Muszę z nim porozmawiać, bo za grosz nie zabiję Robina.

Patrzyłam na materiały z chemii przez dłuższy czas. Siedziałam skrzyżnie na łóżku.
-Sonya, słuchaj mogę z tobą pogadać?-ktoś wszedł do mnie do pokoju.
-Pewnie, że tak siadaj-uśmiechnęłam się, jak zobaczyłam chłopaka w drzwiach.
-Wiesz, w sumie to mogę Ci pomóc jeśli będziesz chciała-spojrzałam na niego niezrozumiale-Chodzi mi o obronę, jakieś ciosy,
-Spoko z wielką chęcią-spojrzałam znów na papiery-Wiesz, że ciekły azot może naruszyć ci skórę, ale tylko w takim momencie jeżeli będziesz polewać ją dłużej niż 2 sekundy? Bo jeśli po prostu polejesz sobie rękę i ci ten azot zniknie to nic ci się nie stanie! A wiesz czemu?-zapytałam gestykulując rękoma-Bo tworzy ci się poduszka gazowa, czyli taka twoja tarcza.
-Woah, skąd wiesz?-wytrzeszczył oczy lekko przerażony.
-Wiesz, ojciec mi kiedyś dał materiały z chemii i tak sobie czytam, a to w sumie ciekawe. Był kiedyś kryminologiem, więc miał w sumie duży potencjał jeśli chodzi o wiedzę z tego przedmiotu-wzruszyłam ramionami.
-Ciekawe-zaśmiał się nerwowo-Widziałem co robiliście na sali. Bruce musi Ci ufać, skoro pozwolił Ci pociągnąć za spust, wiesz?-rzekł.
-Wiem, a to oznacza, że ma i moje zaufanie-przerzuciłam włosy za ramiona.
-A mi ufasz?-spojrzał na mnie.
-Muszę Cię bliżej poznać, by zaufać.
-Ale ty mnie znasz-powiedział dosadnie.
-Nie, nie znam cię na tyle by Ci zaufać-westchnęłam.
-Nie rozumiesz, ty mnie znasz lepiej niż ja siebie-wstał z łóżka.
-Czy ty zawsze będziesz się ze mną kłócił?-warknęłam-Nie znam Cię na tyle, by ci ufać tak bardzo.
-Ale-zły trzasnął drzwiami. Słyszałam jak mówi coś jeszcze, lecz skupiłam się na czytaniu o cyjanowodorze i innych kwasach, których używano podczas II wojnie światowej.

Było już około 17, gdy na dworze było ciemno. Sięgnęłam do torby. Wyjęłam pelerynę i farby do twarzy. Jeśli mam cokolwiek zdziałać muszę wiedzieć co się dzieje w barze. Umalowałam sobie oczy zieloną farbą i użyłam czarnej, by zrobić ala kreski. Cały dół twarzy wymalowałam na czarno. Pistolet schowałam zza paskiem. Sztylet wrzuciłam w buta razem ze zdjęciem. Rurki były czarne tak jak bluza. Na całość założyłam ciemną pelerynę z zielonymi obszyciami i ogromnym kapturem.

Wyszłam szybko oknem i biegłam w stronę muru. Przeskoczyłam go, a po sekundzie już gnałam w stronę baru na dachach. Muszę się dowiedzieć kim był ten D, ale najpierw zobaczę czemu tak bardzo chcą mnie dopaść.

Weszłam do baru, w którym było dosyć pusto, bo o tej godzinie jest mało ludzi, aczkolwiek nadal nie jest to najmniejszy tłok.
-Whisky-rzuciłam do barmana przy drewnianej ladzie. Był ubrany w wyprasowaną, białą koszulę z muszką oraz w czarne spodnie. Za nim stało mnóstwo kolorowych trunków z różnymi przylepkami o dziwnych nazwach.
-Więc po co przyszłaś?-zapytał.
-Długo mnie tu nie było, więc chciałam nadrobić zaległości. Opowiedz mi trochę co tu się działo-trzymałam kurczowo kieliszek z trunkiem. Nie miałam zamiaru go wypić, ale zapłaciłam. Uniósł jedną brew.
-Zależy co chcesz wiedzieć-powiedział.
-Chodzi o Nigmę, Jokera i Pingwina-patrzyłam na niego spod kaptura.
-Joker jak Joker, wszczął poszukiwania Shallow. Kazał paru osobom ją znaleźć i tu przywlec, ale dwóch już tak trochę pokonała. Nigma jest ciągle w ukryciu. Nie wiadomo czemu, a bywał tu często z Shallow jakiś miesiąc temu.
-Chwila, jak to w ukryciu? Nigma już nie bawi się w zagadki?
-Nie wiadomo, ponoć miał ostrą kłótnie z Jokerem, ale planują coś wielkiego.
-A ranking?-dopytałam.
-Teraz już nie wiadomo co z nim. Ostatnio jak nie zagłosowała Shallow to wszyscy się zdenerwowali i teraz odpada coraz więcej osób.
-Ile Joker daje za znalezienie Shallow?
-Podobno miejsce w loży i 25 tysięcy-wzruszył ramionami, czyszcząc szklankę. Kiwnęłam głową.
-Masz może kartkę?-zapytałam go. Przytaknął i wyjął mi kartkę spod lady razem z długopisem.

„Joker,

Moja propozycja do rankingu jest jasna. Nie muszę ci podawać imienia, bo sam wiesz kim jest. Co do przysługi, jeszcze nie teraz.

Shallow"

Zgięłam kartkę w pół i podałam ją barmanowi.
-Zanieś to Jokerowi-spojrzał na mnie nie jasno-Ranking-rzekłam. Chłopak przytaknął. Poszedł w stronę loży dla vip'ów, a ja skierowałam się do wyjścia.
-Nigma, twoja córeczka chyba kocha mieszać-śmiał się tak głośno, że słyszałam go aż przy wyjściu. Wyszłam na dwór i po schodach pożarowych budynku obok wdrapałam się na dach.

         Patrzyłam na wyjście trochę z żalem, ale rozpędziłam się i przeskoczyłam jedną przestrzeń między budynkami. Zaczęłam biec jak najszybciej miałam dość tego jak namieszałam w całym swoim życiu. Wszystko co robię jest tak bardzo zagmatwane.

————————-
Hejka
Dicky die chyba wkurzył :/ ale co ma zrobić jak zna go niecały tydzień? Brucowi zaufała, a z Dickiem nadal niewiadomo, oby się wreszcie ogarnęła 🙄

vlovlyx

R u sure? Robin? | I,II częśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz