W szybie przyjrzałam się masce, która była podobną do tej chłopaka. Weszłam przez wielkie drzwi. Ledwo co tam wstąpiłam i już usłyszałam niemiły ton głosu, zwrócony w moją stronę. Zmierzyłam wzrokiem jakiegoś nowicjusza, który najwyraźniej nie wiedział jaka tu panuje hierarchia. Jestem ciekawa czy mam tu respektu przez swoje pochodzenie i miejsce w rankingu.
-Patrz jak łazisz-powiedział ktoś. Wyjęłam pistolet, a następnie w ułamku sekundy przyłożyłam mu go do czoła. Tutaj trzeba grać o swoje. Choć ciężej jest jak ma się, tylko szesnaście lat. Nie mogę pozwolić na to, by mnie nie szanowano, mimo że to cholernie trudne do utrzymania.
-Uważaj co mówisz kolego-syknęłam. Nędzny śmiech z loży rozniósł się po pomieszczeniu. Pozostawiłam prującego się gościa. Podążałam szybko w stronę durnej śmietanki tego zgniłego miejsca.
-Ed czemu twoja córka tu jest?-wkurzył się pingwin. Czarne włoski ułożone jak zawsze w wicherek. Przełknął ślinę.
-A co? Boisz się, że znowu postrzelę Ci ramię?-warknęłam-Skoro tak bardzo się prosisz...
-Nie trzeba smarkulo-wystawił w moją stronę wyszczerzoną twarz.
-Zostaw tę broń-rzucił hardo ojciec, chciał wstać, ale wycelowałam w niego. Widziałam lekką nutkę strachu i przerażenia w jego oczach. Czas jakby spowolnił. Byłam wściekła, że mnie zostawił. Był w stanie poświęcić dosłownie wszystko, by móc nadal siać destrukcję swoimi cholernymi zagadkami.
-Zostawiłeś mnie-rzekłam. Odbezpieczyłam pistolet. Cobblepot śmiał się z mojej postawy. Fakt zachowywałam się jak nastolatka.
Em.
BYŁAM NIĄ.
-To był test, który bardzo dobrze zdałaś!-lekko się zaśmiał. Nikt się nie obśmiał oprócz znanego mi mężczyzny w fioletowym garniturze, którego ignorowałam. Był niemiłosiernie wkurzający.
-Gdzie jest Two Face?-zapytałam z rozwagą.
-Gdzie jest wujek Harvey?-syknęłam-Inaczej nie zawaham się strzelić w nogę.
-Sonya spokojnie-tym razem przybrał poważną postawę-Odłóż broń.Joker głośno się znów roześmiał, powodując skwaszenie na mojej buzi. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta.
-No proszę... Córka grozi ojcu-wybuchł jeszcze większym śmiechem.
-Coś cię bawi?-przewróciłam oczami, ale zmusiłam się do spojrzenia w te zakłamane oczy. Wolałam z nim nie grać, był dobry w tym co robił. Przyznajmy to szczerze. To król kantu.
-To, że idziesz w ślady ojca-wstał chichocząc.
-Zamknij się-powiedziałam sucho-A z tobą policzę się jeszcze niedługo-spojrzałam ostatni raz w stronę The Riddlera. Odeszłam i huknęłam drzwiami. Wszystko potoczyło się zupełnie bezsensu, po co ja tam wchodziłam. Usłyszałam strzały na ulicy niedaleko, więc założyłam kaptur na głowę. Jak to jeden z tych, którzy czepiają się wszystkiego. Jak tylko mogłam, wlazłam do opuszczonego mieszkania w tych slamsach i usiadłam przy oknie. Nie ma innego miejsca na nocleg, więc muszę sobie poradzić.Na dworze było ciemno. Księżyc zdawał się być już zatopiony w śniegu, jak i kąty ulic. Samochody nie jeździły o tej porze, więc warstwa puchu wyglądała wręcz na nienaruszoną. Wiatr wiał za oknem jakby miał zaraz zatańczyć ze śniegiem. Białe, wręcz krystaliczne płatki śniegu lawirowały pomiędzy budynkami. Co jakiś czas można było usłyszeć sygnały policyjne lub i nawet strzały. To norma jeśli mieszkasz w centrum Gotham. Przestępczość w tym mieście wzrasta każdego dnia.
Otworzyłam torbę i wyjęłam zdjęcie z przyjacielem. Docisnęłam je do serca z całej siły. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi. Zawsze spędzaliśmy całe dnie razem. Jego rodzicom się to kompletnie nie podobało. Tutaj byliśmy cali w mące, bo próbowaliśmy upiec ciasto. Tak! Dwuletnie dzieci pieczą ciasto!Oczywiście z pomocą starszego rodzeństwa chłopaka. Uśmiechnęłam się. Patrząc na zdjęcie, zatopiłam się we wspomnieniach i chwilę później usnęłam.
-------
Heeeej
Nasza główna bohaterka chce być dobra? Jaki to zbieg okoliczności z tymi dziećmi... do zobaczenia ❤️
vlovlyx
CZYTASZ
R u sure? Robin? | I,II część
FanficPierwsza i Druga część❤️ OSTATNIA AKTUALIZACJA: 15.05.2020. ; 22:18 "-Zostaw mnie-zatrzymałam się, by wreszcie to zrozumiał. -Proszę-zbliżył się o krok. -Czy ty człowieku rozumiesz, że ledwo cię znam i nawet nie mam zamiaru bliżej poznać...