"Szpital łączy ludzi" - 16

615 35 6
                                    

Rozejrzałam się po korytarzu. Był strasznie długi mimo tego, że przecinały go cztery białe framugi ze szklanymi drzwiami w połowie ze szkła mlecznego. Cała kolorystyka skupiała się bardziej na odcieniach brudnego błękitu, ciemnego turkusu. Krzesła wyglądały jakby ciągle je ktoś czyścił i odkażał. Drzwi  były oznakowane żółtymi tabliczkami. Przede mną znajdowały się jedne z napisem „Wstęp wzbroniony niepracującym tu".
-Hej, wkurzająca dziewczyno-powiedział ktoś siedzący 4 krzesła dalej.
-Hej wkurzający człowieku-odpowiedziałam do blondyna. Był w niebieskiej koszuli i z gipsem na lewej ręce.
-Co tu robisz co?-zapytał.
-Nic, a ty? Wypadek na motorze, czy po prostu jesteś masochistą?-zapytałam z drwiącym uśmiechem.
-Akurat wypadek na motorze-spojrzał na podłogę z pewną nutką zaciekawienia. Ludzie z Wayne Corporation dziwnie na to patrzyli.
-Sonya-uśmiechnęłam się.
-Matt-spojrzał na mnie przenikliwie. Przymknęłam się i tylko czekałam. Garniaki gadały między sobą, a ja myślałam co powiem operowanemu mężczyźnie.

***

Stałam przed salą, w której leżał Bruce Wayne. Siedziałam na niewygodnym krześle przez pewien czas.

Teraz wszędzie gdzie nie pójdę mogą mnie zabić. Tego mężczyzny jej nie dostarczę, zagłosować też nie mogę, bo mnie złapią, a zwłaszcza, że mam dług u Jokera. Pan Wayne prawdopodobnie mi nie pomoże ze względu na to, że okłamałam go co do pochodzenia, choć tak w sumie to mówiłam prawdę.
-Co ty tu robisz?-zapytał ktoś z wyrzutem w głosie. Spojrzałam do góry w te niebiskie oczy, które wyrażał złość, rozczarowanie i smutek.
-Potrzebuję pomocy...-powiedziałam.
-Wejdźcie do Bruce'a-rzekł do garniaczków. Przeczekałam, aż wejdą do pomieszczenia za szybą.
-Podobno miałem ci dać spokój.
-Nie potrzebuje jej od ciebie, tylko od twojego taty-wycedziłam-Przepraszam za wtedy, ale lepiej byś się po prostu do mnie nie zbliżał-tu ściszyłam głos-zwłaszcza, gdy wszyscy chcą mnie zabić.
-Kto chce cię zabić i czemu?-usiadł obok mnie.
-Zbyt poplątane, byś zrozumiał-złapałam się za głowę. Poprawiłam kurtkę na kolanach.
-Wiesz, zawsze mogę wysłuchać, niekoniecznie rozumieć-uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
-Jesteś tego pewny? Dick?-skierowałam na niego swój wzrok.
-Tak, mów-jego kąciki ust uniosły się. Przyciszyłam głos, tak by nikt oprócz niego mnie nie słyszał.
-Słuchaj życie na ulicy jest ciężkie. Trudno Ci rozróżnić czy coś jest dobre, a co złe, bo nigdy cię nie nauczono, co to znaczy dobro, a co zło. Zwłaszcza, gdy się mieszkało pod jednym dachem z przestępcą. Czasem, jak chcesz się pozbyć zła ze swojego życia, sprawia, że nadal to masz i nie możesz tego zaprzestać, bo likwidując to, tylko powiększasz-mówiłam-Moim biologicznym ojcem jest Nigma-zacisnęłam usta po wyszeptaniu tego. Chłopak spojrzał się na mnie jakby właśnie coś mu się rozjaśniło.
-Możemy cię przenocować, będziesz bezpieczna-powiedział.
-Przyszłam po pomoc, tym razem nie odrzucę jej jak ktoś mi ją zaoferuje-uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie zostawisz mnie teraz? Tak jak wtedy? Gdy próbowałem cię zatrzymać?-zapytał. Miałam wrażenie, że nie mówił o tym na wieży, tylko o czymś innym.
-Postaram się-spuściłam wzrok na torbę. Wyjęłam z niej dwie małe butelki wody. Jedną podałam chłopakowi. Po czym wyjęłam małego batona i przedzieliłam na pół.
-Smacznego-puściłam mu oczko.

Spędziłam fajnie czas z chłopakiem. Około 20 przyjechał po nas Alfred. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu Dick'a.

Człowiek odrzuca pomoc od innych, gdy się nie pali. Myśli, że da sobie radę, ale nie wiadomo nigdy kiedy zawali nam się grunt pod nogami. Mi już się zawalił i nie było nigdzie bezpiecznie. Nie mogłam się do nikogo zwrócić, bo odpychałam wszystkich. Ten kto umie przyznać się przed sobą, że potrzebuje pomocy jest sto razy silniejszy od innych.

-------
Heeeejka!
Co myślicie o Mattcie? Uważacie, że będzie miał wpływ na dalsze życie naszej bohaterki? Osobiście uważam, że jak wykreowałam sobie jego postać w głowie to jakoś czułam, że będzie w dalszych rozdziałach to intrygująca znajomość. Więcej nie zdradzam! Czekajcie na następny rozdział!!

vlovlyx

R u sure? Robin? | I,II częśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz